Rzeczniczka Prokuratury Generalnej prok. Anna Adamiak przekazała w sobotę, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar upoważnił prokuratora Prokuratury Krajowej do zapoznania się w SN z protokołami oględzin kart.
Ten zaznajomił się z aktami, w których znajdowały się protokoły ponownego przeliczenia kart do głosowania w 10 obwodowych komisjach wyborczych w miastach: Kraków, Tarnów, Katowice, Strzelce Opolskie, Mińsk Mazowiecki, Olesno, Grudziądz, Kamienna Góra, Gdańsk i wsi Wieniec (powiat włocławski, gmina Brześć Kujawski).
W siedmiu z dziesięciu komisji doszło do zamiany głosów, co skutkowało błędnym przyjęciem, że większą liczbę głosów w tych obwodach uzyskał Nawrocki. Jedną z tych komisji była Obwodowa Komisja Wyborcza numer 4 w Szkole Podstawowej w Wieńcu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
W pierwszej turze Rafał Trzaskowski otrzymał 274 głosy, a Nawrocki – 137. Z kolei w drugiej turze według członków komisji z gigantycznym wzrostem wygrał Karol Nawrocki (466 głosów). Rafał Trzaskowski uzyskał 331 głosów. W rzeczywistości większą liczbę głosów uzyskał prezydent Warszawy.
Relacja męża zaufania
W komisji było dwóch mężów zaufania oraz obserwator. Jednym z mężów zaufania była pani Ilona, z którą udało się nam porozmawiać. Zapytaliśmy ją o to, jak wyglądało liczenie głosów.
- Byłam przy tym, jak komisja liczyła głosy, i po podliczeniu wygrał Rafał Trzaskowski. Przyjechał pan spisać protokół i cały czas była mowa o Trzaskowskim. Nie wiem, jaki błąd się wkradł, że wyszło inaczej. Nie mam pojęcia. Oni wszyscy podpisywali protokół, bo byli pewni tego, że wygrał Rafał Trzaskowski. Byłam w szoku - mówi pani Ilona.
- Bratowa do mnie pisała zaraz po podliczeniu i odpisałam jej, że wygrał Trzaskowski. Mam nawet SMS - dodaje kobieta.
Pani Ilona podkreśla, że liczenie głosów przebiegło bardzo sprawnie. - Komisja się nie spieszyła. Były dwie sterty kart do głosowania na Trzaskowskiego i Nawrockiego. Każdy sobie układał. Po podpisaniu protokołu jako mężowie zaufania mogliśmy opuścić lokal wyborczy. Generalnie nic niepokojącego nie zwróciło mojej uwagi - zaznacza kobieta.
I dodaje: - W komisji był jeszcze obserwator, który z tego, co dobrze pamiętam, zaznaczał te głosy w telefonie i gdzieś wysyłał. Nie wiem, jak on tego nie widział.
Zapytana na koniec, czy miała okazję po wyborach rozmawiać z osobami, które zasiadały w komisji, odpowiedziała, że nie.
Autorka/Autor: mm/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock