Źródło: Google Earth
Kluczowe fakty:
- Pan Grzegorz już nie żył, gdy przed 5 rano przyjechali ratownicy medyczni. Nie mogli potwierdzić zgonu, bo ten nie nastąpił podczas akcji medycznej.
- Matka 57-latka od 5 rano próbowała wezwać lekarza do potwierdzenia zgonu syna. Udało się kilkanaście godzin później.
- Obecnie obowiązujące przepisy powstały w połowie ubiegłego wieku, a wiele zapisów w nich zawartych nie ma odzwierciedlania w praktyce. Wszystko wydaje się proste tylko wtedy, gdy ktoś umiera w swoim domu, w dzień roboczy, między godziną 8 a 18.
- Ministerstwo Zdrowia planuje nowelizację, która ureguluje kwestię wypisywania karty zgonu i przeniesie ten obowiązek na koronerów.
W poniedziałek, 19 maja, pan Grzegorz źle się poczuł i narzekał na bóle serca. Jego matka wezwała pogotowie, ratownicy podali mu leki. Dzień później, nad ranem, kobieta zauważyła, że jej syn nie oddycha.