Najpierw zwabił do siatki psa. Później przeskoczył przez ogrodzenie, przerzucił na drugą stronę ważącego 25 kg Messiego, po czym z czworonogiem odszedł w stronę parku. Wszystko nagrały kamery monitoringu. Ukradzionego psa szuka teraz rodzina, policja, pomagają internauci. - Messi jest członkiem naszej rodziny - mówią właściciele czworonoga, którzy nie tracą nadziei, że ten szybko się odnajdzie.
Messi zniknął pod koniec ubiegłego tygodnia. Jego właściciele przed godz. 20 wyjechali z domu. - Nikogo nie było. Brama była zasunięta, a bramka zamknięta - mówi Agnieszka Kopacka, właścicielka psa.
Kobieta wspomina pożegnanie z pupilem. - Zamykałyśmy bramę, a ja mu jeszcze mówiłam: "nie szczekaj, zaraz do ciebie wrócę".
"Nie mógł sam opuścić podwórka"
Do domu wróciła około 22. Wjeżdżając na podjazd, wiedziała już, że coś jest nie tak, bo pies zwykle czekał przed bramą. Przeszukała teren wokół domu, wołając Messiego. Sprawdziła też, czy pupil nie uciekł przez jakąś dziurę w ogrodzeniu. Nie było takiej możliwości, bo po czerwcowej kradzieży państwo Kopaccy zaspawali wszystkie luki w siatce, tak aby pies nie mógł sam opuszczać podwórka. Zwierzak po prostu zniknął.
Pani Agnieszka, podejrzewając, że doszło do kradzieży, zaalarmowała policję. W sobotę ściągnęła też fachowców zajmujących się monitoringiem, aby udostępnili jej nagranie z kamer zamontowanych na całej posesji.
- Wyjechałam na niezaplanowane wcześniej spotkanie z koleżanką - tłumaczy właścicielka Messiego. Kobieta podkreśla, że nikt inny nie wiedział, że nie będzie jej wtedy w domu.
Kamera nagrała moment kradzieży
Okazało się, że kamera na tyłach domu zarejestrowała moment zniknięcia Messiego. Na filmie widać, jak ktoś przywabia psa do siatki. - Messi zaczął merdać ogonem. Zawsze tak reaguje, gdy ktoś go woła. Na filmie nie widać jeszcze wtedy człowieka. Chwilę później kamera zarejestrowała postawnego mężczyznę, w czarnej koszulce, w czarnych spodniach - relacjonuje właścicielka psa.
Dalej na nagraniu widać, jak mężczyzna przeskakuje siatkę i bierze 25-kilogramowego Messiego na ręce. Kilka sekund później przerzuca psa przez ogrodzenie, następnie sam je przeskakuje. Na końcu widać, jak oddala się z czworonogiem w kierunku Parku Papieskiego. - Trwało to kilka minut, może kilkadziesiąt sekund - mówi pani Agnieszka, dodając, że na nagraniu widać też, jak ktoś przejeżdża na rowerze. - Być może ta osoba widziała złodzieja - zastanawia się kobieta.
Kradzież mogła być zaplanowana
Właściciele podejrzewają, że kradzież zaplanowano wcześniej, bo wszystko wydarzyło się 15 minut po wyjeździe pani Agnieszki. Kobieta uważa, że złodziej musiał wcześniej obserwować dom. - Wybrał odpowiednie miejsce, tak by nikt nie zauważył go przed głównym wejściem do domu - tłumaczy Kopacka.
W poszukiwania psa zaangażowali się poruszeni zuchwałością złodzieja internauci i Fundacja Felineus. W sobotę policja przesłuchała panią Agnieszkę.
"Messi jest częścią rodziny"
Państwo Kopaccy mieli psa od kwietnia. Znaleźli go niedaleko domu i przygarnęli do siebie. - Pies był brudny i głodny. Miał zwichniętą łapę. Zaszczepiliśmy go, odpchliliśmy i odrobaczyliśmy - mówią i dodają, że traktują go jak członka rodziny.
Pies nazywa się Messi, bo fanem Leo Messiego jest 7-letni syn państwa Kopackich. Chłopiec jeszcze nie wie, że stracił czworonoga, bo w piątek wyjechał na tygodniowe wakacje. Rodzice mają nadzieję, że do tego czasu pies się znajdzie.
Kolejna taka kradzież
Sprawa wydaje się dziwna, bo nie jest to pierwszy raz, kiedy Messi został skradziony. Po raz pierwszy zniknął w czerwcu. Odnalazł się po 24 godzinach.
To już kolejna tego typu kradzież w Rzeszowie. W styczniu rodzinie Pawłowskich złodzieje ukradli 4-letniego golden retrivera. Psa oddali po trzech tygodniach, kiedy sprawa została nagłośniona w Internecie.
Autor: Jork / Źródło: TVN24 Kraków / Rzeszów News
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne