30-latek z Brzeszcz (Małopolska) zostawił swoją sześcioletnią córkę w samochodzie i poszedł "załatwić jakąś sprawę". Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, okazało się, że mężczyzna gra na nielegalnych automatach w pobliskim kontenerze.
Przechodniów zaniepokoił samochód stojący przy jednej z ulic w Grojcu (Małopolska). Pojazd miał włączony silnik, ale nie było w nim ani w jego pobliżu kierowcy. Na miejsce zostali wezwani policjanci.
- Funkcjonariusze szybko zlokalizowali auto. Wewnątrz na tylnym siedzeniu siedziała przestraszona dziewczynka. W rozmowie z sześciolatką policjanci ustalili, że przyjechała z ojcem, który "poszedł coś załatwić" – relacjonuje Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Nielegalne automaty
Niedaleko pojazdu policjanci dostrzegli duży mieszkalny kontener. - Jeden z funkcjonariuszy pozostał przy dziecku, natomiast drugi otworzył drzwi kontenera. Jak się okazało, wewnątrz funkcjonował samoobsługowy minisalon gier hazardowych. Na jednym z trzech automatów grał mężczyzna, był to ojciec dziewczynki – informuje Gleń.
Mężczyzna został zatrzymany przez policjanta i wyprowadzony z kontenera. Kiedy obaj opuścili "salon", automaty nagle zostały wyłączone, a w drzwiach zasunęła się roleta antywłamaniowa, która blokowała ponowne wejście do środka.
Policjanci Wydziału Kryminalnego zajmujący się przestępczością gospodarczą szybko uporali się z zabezpieczeniami, a następnie zabezpieczyli automaty o łącznej wartości 18 tysięcy złotych.
Konsekwencje
30-latek usłyszał zarzut narażenia swojej córki na utratę życia lub zdrowia, grozi mu do pięciu lat więzienia. Dziewczynka cała i zdrowa trafiła pod opiekę matki.
- Właścicielowi nielegalnego hazardowego procederu grozi natomiast kara do trzech lat pozbawienia wolności oraz grzywna w kwocie 100 tysięcy złotych od każdej zabezpieczonej maszyny – podaje Gleń.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: KPP Oświęcim