Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję środowiskową, która zezwalała na budowę stacji narciarskiej na Nosalu. Inwestorem jest Tatrzański Park Narodowy, który stara się swoje plany zrealizować pomimo sprzeciwu aktywistów i negatywnej opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody. TPN zapowiada odwołanie. - Nie otwieramy szampana, ale jesteśmy na dobrej drodze, by skutecznie zawalczyć o przyrodę Tatr - mówi Radosław Ślusarczyk ze Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot.
Stacja narciarska na Nosalu od kilku lat stanowi kość niezgody między władzami Tatrzańskiego Parku Narodowego i sportowcami a działaczami na rzecz przyrody. Choć wydawałoby się, że aktywiści powinni stać po tej samej stronie co przedstawiciele parku - powołanego przecież dla ochrony przyrody - w tej sprawie jest zupełnie inaczej. Stację chce wybudować bowiem TPN, wycinając przy tym dwa tysiące drzew.
Marzenie prezydenta
Stacja ma zostać wybudowana w miejscu, gdzie w latach 1953-2009 funkcjonowała słynna trasa narciarska. Po co? - To jest wyciąg, który ma powstać głównie po to, aby w Zakopanem mogły się odbywać zawody rangi światowej czy europejskiej, tak jak odbywały się w latach 60. - tłumaczył w zeszłym roku w materiale Renaty Kijowskiej w "Faktach" TVN ówczesny burmistrz Zakopanego Leszek Dorula z PiS.
Na budowie stacji zależy na m.in. prezydentowi RP Andrzejowi Dudzie. - Skromnie tylko powiem, że bardzo chciałbym, żeby jeszcze zostały zrealizowane inwestycje w zakresie narciarstwa alpejskiego. Trwają przygotowania do tego. Mam nadzieję, że Nosal powróci do swojej świetności już w najbliższych latach - mówił prezydent w 2020 roku w Zakopanem.
By inwestycja ruszyła, władze TPN potrzebowały decyzji środowiskowej, którą wydaje gmina. Co ciekawe, inwestycję opiniował jeszcze przed wydaniem tej decyzji sam park narodowy, będący jednocześnie inwestorem, co budziło wątpliwości aktywistów. Ostatecznie zakopiański urząd wydał pozytywną decyzję, otwierając drogę do budowy. Zgodził się na nią również Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
Czytaj też: Apartamenty z "widokiem na zyski" wyrosły przy bramie Tatr. W cieniu gór i, póki co, w majestacie prawa
W listopadzie 2023 roku obrońcy przyrody złożyli do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) w Nowym Sączu wniosek o wstrzymanie decyzji pozwalającej na przywrócenie trasy narciarskiej na zboczu Nosala.
Aktywiści: wygrała przyroda Tatr, ale nie otwieramy szampana
SKO postanowiło uchylić decyzję, co oznacza porażkę gminy i Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Cieszy nas, że wygrała przyroda Tatr. Decyzja SKO nie kończy sprawy, ale na razie wiemy, że na zbocze Nosala nie wejdą piły i nie wytną drzew. Bezpieczne jest też stanowisko sokoła wędrownego. To najlepszy moment, by park narodowy zweryfikował swoje plany - mówi tvn24.pl Radosław Ślusarczyk ze Stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot.
To właśnie to stowarzyszenie odwołało się od decyzji środowiskowej, twierdząc, że inwestycja "znacząco negatywnie oddziaływać na przyrodę obszaru Natura 2000 Tatry oraz Tatrzańskiego Parku Narodowego".
Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN, wyjaśnia jednak, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze "nie odnosiło się do treści raportu oceniającego wpływ przedsięwzięcia na przyrodę, nie zakwestionowało tym samym samej oceny środowiskowej", a "odniosło się jedynie do spraw proceduralnych".
- Samorządowe Kolegium Odwoławcze uważa, że powinniśmy poprosić o opinię w ministerstwie. Tak naprawdę chodzi więc o kwestie proceduralne, a nie merytoryczne - mówi nam burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz (Przyjazne Zakopane), który - podobnie jak jego poprzednik Leszek Dorula - jest zwolennikiem powstania stacji. - Inwestycja TPN jest tak naprawdę odtworzeniem tego, co na Nosalu już było. Według mnie nie ma ona negatywnego wpływu na środowisko, nie stwierdziło tego również SKO - mówi Filipowicz.
Dyrektor Ziobrowski dodaje, że według SKO "że bezspornym jest, że modernizacja trasy na Nosalu jest inwestycją celu publicznego, co oznacza, że jest to przedsięwzięcie o znaczeniu krajowym".
Według władz gminy i parku narodowego po dopełnieniu formalności inwestycja będzie mogła ruszyć, bo Samorządowe Kolegium Odwoławcze tylko na formalności zwróciło uwagę. Ale zdaniem Radosława Ślusarczyka to nie takie proste.
- Samorządowe Kolegium Odwoławcze, jak każdy sąd czy instancja kontrolna, zaczyna pracę od sprawdzenia błędów formalnych. Jeśli je znajdzie, to nie przechodzi do oceny merytorycznej, bo ona nie będzie miała już znaczenia. Tak się dzieje bardzo często, tak stało się też w tym przypadku. To nie znaczy, że takich błędów nie ma - argumentuje aktywista Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.
Co dalej? - Analizujemy uzasadnienie przedstawione przez SKO i podejmiemy decyzję w sprawie ewentualnego odwołania. Nasze wątpliwości budzi to, czy faktycznie przedsięwzięcie ma charakter liniowy (czyli taki, którego kluczową cechą jest długość - od tego zależy, czy inwestycja wymaga opinii ministerstwa - red.). Uważamy jednak, że właściwą interpretację należy powierzyć powołanym do tego organom, a więc np. sądowi. Od tego rozstrzygnięcia zależy przyszłość przedsięwzięcia, ale może ono mieć znaczenie dla innych, podobnych inwestycji realizowanych w kraju - przekazał nam dyrektor TPN.
- Jest też druga możliwość. Jeśli nie odwołamy się od decyzji SKO, sprawa wróci do burmistrza Zakopanego, który będzie musiał posłużyć się inną niż wcześniej procedurą i uzgodnić decyzję środowiskową z ministerstwem. To, czy i kiedy inwestycja dojdzie do skutku, zależy od kwestii proceduralnych - powiedział dyrektor Szymon Ziobrowski.
Jeden resort jest za, drugi ma uwagi, państwowa rada jest przeciw
W rządzie poparcie dla inwestycji w Tatrach zmienia się w zależności od tego, kogo się spyta. Choć pierwszy wniosek Tatrzańskiego Parku Narodowego o dofinansowanie inwestycji został odrzucony przez ministerstwo spotu ze względów formalnych, to szef tego resortu Sławomir Nitras (KO) zapowiedział, że gdy wniosek znów trafi do ministerstwa, zrobi on wszystko, by tę inwestycję sfinansować. - Nie mamy trasy, na której można zrobić Puchar Świata w narciarstwie alpejskim. Nosal daje taką szansę - mówił w lutym Nitras, cytowany przez "Gazetę Krakowską".
Ministerstwo klimatu nie podziela optymizmu polityka Koalicji Obywatelskiej. Szefowa tego resortu, Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050, uważa, że TPN nie powinien być odpowiedzialny za budowę stacji narciarskiej, a oddziaływanie inwestycji na środowisko powinno być mniejsze.
- Ministerstwo wejdzie, kiedy decyzja SKO się uprawomocni. Wiele wskazuje na to, że ta sprawa jeszcze długo będzie przedmiotem sporu sądowego - powiedziała w Radiu ZET Hennig-Kloska. Dodała, że "są inne podmioty (niż TPN - red.), które powinny planować i realizować tego typu inwestycje".
Negatywną opinię wydała wiosną również Państwowa Rada Ochrony Przyrody przy ministerstwie klimatu. Prof. Wiktor Kotowski, przewodniczący komisji ds. ochrony ekosystemów, podawał w wątpliwość, czy budowa stacji narciarskiej jest inwestycją celu publicznego, a jeśli tak, to czy ważniejszą od ochrony przyrody.
Prof. Kotowski podkreślał w swojej opinii, że w rejonie potencjalnej stacji występuje unikatowa w skali Polski buczyna, terytorium lęgowe dzięcioła białogrzbietego (występującego w Tatrach "w skrajnie małej liczebności", od jednej do pięciu par), a także gniazdo pary sokoła wędrownego. Zwrócił też uwagę na występowanie niedźwiedzia, rysia i wilka.
"Zwracamy uwagę, że wnioskodawcą budowy stacji narciarskiej Nosal jest Tatrzański Park Narodowy, co wydaje się wykraczać poza ustawowe zadania i kompetencje parku narodowego i jego dyrektora" - czytamy w opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
Chce go miasto, chcą go sportowcy
Dla wielu jednak stacja narciarska na Nosalu to "być albo nie być" polskiego narciarstwa. Burmistrz Filipowicz przyznaje, że "trzyma kciuki za inwestycję".
- Większości mieszkańców Zakopanego, ale też wielu Polakom, zależy na tym, żeby ta stacja powstała, korzystałoby z niej bardzo dużo osób. Oczywiście wszystkim się nie dogodzi, ale trzeba wyważyć pewien koszt środowiskowy i plusy, które ta inwestycja przyniesie. Dodajmy, że SKO nie podważyła w swojej opinii zasadności tej inwestycji, jej znaczenia dla sportu i lokalnej społeczności - mówi nam włodarz stolicy Tatr.
Zdaniem sportowców mający powstać na Nosalu stok narciarski dla zawodników to kluczowa inwestycja dla rozwoju narciarstwa i możliwość powrotu polskich alpejczyków do światowej czołówki. Reaktywacja historycznej trasy na Nosalu wiąże się z dostosowaniem do standardów Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), czyli poszerzeniem trasy zjazdowej - a to wiąże się z wycinką drzew.
O przywrócenie narciarstwa wyczynowego na Nosalu od lat zabiega środowisko narciarskie, sportowcy i olimpijczycy.
- To jest miejsce kultowe, poza tym ten stok, z punktu widzenia parametrów, jest po prostu idealny do szkolenia bardziej profesjonalnego - wskazywał w zeszłym roku w "Faktach" TVN Andrzej Kozak, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego. - Byłoby dobrze, żeby po 50 latach zorganizować tam puchar świata - mówił z kolei Andrzej Bachleda-Curuś, medalista Mistrzostw Świata w Kombinacji Alpejskiej, dwukrotny olimpijczyk.
Fakt, że inwestorem jest TPN, ma być gwarantem poszanowania przyrody. Park ma być podmiotem, który będzie prowadził sam proces odtwarzania stoku, a następnie będzie nim zarządzał zgodnie z założeniami. Ma być to stok przeznaczony dla sportu wyczynowego, a nie turystycznego.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock