Śledztwo dotyczące śmierci czterolatka na placu zabaw w Zabierzowie (woj. małopolskie) zostało przekazane z Krakowa do Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Śledczy nie zdradzają szczegółowo powodu takiej decyzji. - Są to okoliczności, które w przyszłości mogłyby skutkować zarzutem braku obiektywizmu przy ocenie materiału dowodowego, a także przy jego gromadzeniu - wskazuje rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Krakowie Katarzyna Duda.
Śledztwo w sprawie tragicznego wypadku, do którego doszło 28 września na placu zabaw przy przedszkolu w Zabierzowie, wszczęła i prowadziła dotąd Prokuratura Rejonowa Kraków-Prądnik Biały. We wtorek Prokuratura Regionalna w Krakowie poinformowała, że postępowanie zostało przekazane Prokuraturze Okręgowej w Kielcach.
Na taką możliwość wskazywał wcześniej prokurator Leszek Brzegowy z Prokuratury Okręgowej w Krakowie, która rozpatrywała wniosek w tej sprawie. Jak wskazywał, chodzi o to, aby "uniknąć ewentualnego zarzutu braku bezstronności z uwagi na osobę pokrzywdzonego w sprawie".
Jak wskazała teraz rzeczniczka Prokuratury Regionalnej, szczegółowe okoliczności związane z decyzją o przeniesieniu śledztwa z Krakowa do Kielc nie będą ujawnione z uwagi na dobro sprawy i dobro stron tego postępowania. - Są to okoliczności, które w przyszłości mogłyby skutkować zarzutem braku obiektywizmu przy ocenie materiału dowodowego, a także przy jego gromadzeniu. Stąd taka decyzja - uściśliła Duda.
Śledztwo prowadzone jest między innymi pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci czterolatka.
Kurator Nowak: dzieci nie miały zapewnionej prawidłowej opieki
Do tragicznego wypadku doszło 28 września na placu zabaw w Zabierzowie koło Krakowa. Ze zgłoszenia, jakie otrzymała policja, wynikało, że dziecko zaginęło podczas zabawy w przedszkolu przy ul. Leśnej. Rzecznik prasowy małopolskiej PSP Hubert Ciepły poinformował PAP, że studnia, głęboka na ok. 5 metrów, była do połowy wypełniona wodą. Strażak wydobył dziecko spod tafli wody.
Po tragedii na placu zabaw w Zabierzowie własną kontrolę przeprowadziło tam Małopolskie Kuratorium Oświaty. Kontrola wykazała "niespójne informacje odnośnie liczby dzieci uczęszczających do przedszkola" - podała PAP. Zdaniem kurator Barbary Nowak w dniu, kiedy doszło do tragicznego wypadku, dzieci nie miały zapewnionej prawidłowej, zgodnej z przepisami prawa, opieki.
Jak przekazała PAP kurator, we wpisie ewidencyjnym gminy widnieje, że w placówka ta jest na 82 dzieci, podczas gdy uczęszczało do niej 112 dzieci, czyli o 30 więcej. Równocześnie gminna dotacja pokrywa koszty 112 miejsc. "Jak ktoś wypłaca dotację, to powinien wypłacać za dzieckiem, ale i sprawdzać, czy na 112 czy na 82" - stwierdziła kurator.
"Dotacja jest płacona zgodnie z naszą ustawą na faktyczną liczbę dzieci, czyli na taką, jaką deklaruje właściciel" - skomentowała PAP dyrektor Gminnego Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół w Zabierzowie Ewelina Szlachta. Zespół rejestruje i dotuje placówki. "Podczas konkursu ofert na wykonanie zadania publicznego w zakresie wychowania przedszkolnego - na początku tego roku - wpłynęła do nas oferta przedszkola Radosne Nutki. Właściciel zadeklarował liczbę miejsc, które może przekazać do dyspozycji gminy, składając przy tym oświadczenia i zobowiązania. Ta liczba wyniosła 112 miejsc. Liczba 82 odnosi się do początkowej deklaracji, składanej w 2015 roku" - przekazała.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez kurator, w czasie tragedii, do której doszło 28 września na placu zabaw w Zabierzowie, tylko jedna pracująca pani była nauczycielką - miała właściwe kwalifikacje do opieki nad dziećmi. "Pod opieką tej nauczycielki na placu zabaw było wówczas 59 dzieci, czyli dzieci nie miały zapewnionej prawidłowej, zgodnej z przepisami prawa opieki" - powiedziała PAP kurator Barbara Nowak, zaznaczając, że "zgodnie z rozporządzeniem MEiN w przedszkolu do opieki nad 25 dziećmi wymagany jest jeden nauczyciel".
Odpierają zarzuty: każda z pań działała prawidłowo"
"W naszym przekonaniu są jednoznaczne dowody na to, że każda z pań, z wychowawczyń uczestniczących w tym zdarzeniu, działała prawidłowo, z pełną troską nad dziećmi. Wszystko było zabezpieczone - na placu zabaw znajdowało się 59 dzieci i 5 opiekunów, a więc wymagana prawem liczba opiekunów" - skomentował w środę PAP Jerzy Śliwa, który kieruje sztabem kryzysowym powołanym przez firmę prowadzącą przedszkole.
"Masa nieprawidłowości". Kurator Nowak powiadomi prokuraturę
Kurator Barbara Nowak zapowiedziała po kontroli, że złoży do prokuratury zawiadomienie o nieprawidłowościach, stwarzających niebezpieczne warunki dla dzieci. Chodzić ma m.in. o źle zabezpieczone cztery studzienki, nierówny teren, niecertyfikowane elementy małej architektury.
Kontrola kuratorium wykazała, że plac zabaw jest nieprawidłowo usytuowany - bezpośrednio przy drodze i w rejonie stawu niezabezpieczonego przed dziećmi. Teren placu jest niewyrównany, z ziemi wystają korzenie drzew, a zabawki i fragmenty małej architektury nie mają certyfikatów. Sama zaś studzienka, w której utonął chłopiec, znajduje się między elementami małej architektury, przykryta paździerzową płytą, która nasiąkła wilgocią i pod ciężarem dziecka zapadła się. Co więcej, kontrola wykazała, że w rejonie przedszkola były łącznie cztery nieprawidłowo zabezpieczone studzienki.
Czytaj też: Czterolatek utonął w studzience. Kurator Nowak: "kontrola wykazała całą masę nieprawidłowości"
"W rozumieniu prawa dla mnie to nie plac zabaw. Kontrola wykazała całą masę nieprawidłowości. Gdyby to było przedszkole samorządowe, publiczne, to nie dostałoby zgody kuratorium na funkcjonowanie" - stwierdziła Barbara Nowak.
Czterolatek wpadł do studni, nie przeżył
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek tydzień temu na placu zabaw w Zabierzowie koło Krakowa. Ze zgłoszenia, jakie otrzymała policja wynikało, że dziecko zaginęło podczas zabawy w przedszkolu przy ul. Leśnej. Rzecznik prasowy małopolskiej Państwowej Straży Pożarnej Hubert Ciepły poinformował, że studnia, głęboka na około pięć metrów, była do połowy wypełniona wodą. Strażak wydobył dziecko spod tafli wody.
W piątek prokuratura badająca sprawę przekazała, że studzienka, do której wpadł czterolatek, była źle zabezpieczona. Teren placu zabaw został zamknięty przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Krakowie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24