Dorosły mężczyzna rasistowsko zwyzywał i wyrzucił z placu zabaw ciemnoskórego 11-latka – takie zgłoszenie wpłynęło do przemyskiej komendy policji w piątek. Podejrzewany mężczyzna przyznaje, że kazał chłopcu opuścić plac zabaw, ale tylko dlatego, że bił inne dzieci. Zapewnia, że nie użył przy tym wulgaryzmów czy rasistowskich określeń.
Pani Marzena, matka 11-latka, przekonuje, że jej syn Kamil został skrzywdzony.
- Doszło do jakiejś sprzeczki między dziećmi, w która wtrącił się mój syn. Bronił jednego z młodszych chłopców. Nie doszło do użycia siły przez mojego syna, wręcz przeciwnie: ten chłopiec uderzył go butelką. Na to wyszedł ojciec tego chłopca i zaczęły się wyzwiska, bardzo wulgarne i rasistowskie – relacjonuje swoją wersję wydarzeń kobieta.
Pani Marzena twierdzi, że po tym zajściu jej syn był "tak roztrzęsiony i zapłakany, ze nie był w stanie opowiedzieć, co się stało".
32-letnia matka złożyła doniesienie w komendzie policji w Przemyślu w piątek. – Poinformowała, że jej 11-letni syn padł ofiarą publicznego znieważenia na tle przynależności rasowej – podaje Marta Fac, oficer prasowy przemyskiej policji. Znieważyć 11-latka miał ojciec jednego z dzieci, bawiących się na placu.
Miały paść m.in. słowa: "wyp*** czarnuchu" Wystraszony chłopiec uciekł do domu i opowiedział o sytuacji swojej mamie.
"Nie jestem rasistą"
Pan Rafał , który został oskarżony przez matkę czarnoskórego Kamila o to, że zwyzywał i wyrzucił z placu zabaw jej syna, twierdzi jednak, że chłopiec atakował inne dzieci, a on tylko zwrócił mu na to uwagę i kazał opuścić teren osiedla. Podkreśla, że nie użył przy tym wulgarnych czy rasistowskich określeń.
- Przez pięć lat pracowałem w Wielkiej Brytanii i tam miałem "pod sobą" osoby o różniej narodowości, różnego wyznania religijnego i różnego koloru skóry. Wiem, jak delikatnie trzeba postępować – przekonuje. Zaznacza też, że wśród jego znajomych jest dużo takich osób
Przebieg zdarzenia przedstawia zupełnie inaczej. W czwartek wieczorem wyszedł na podwórko, żeby poszukać swojego syna Kuby. Tam miał zobaczyć, że ciemnoskóry chłopiec bije go patykami. - Zwróciłem mu uwagę, zapytałem czy nie ma co robić. Ten chłopak mi odpowiedział "to chodź go sobie weź" – opowiada ojciec Kuby. Wtedy mężczyzna kazał 11-latkowi "sp***rzać na swoje osiedle". Na tym miała zakończyć się ich wymiana zdań.
Twierdzi też, że inne dzieci już wcześniej skarżyły się na Kamila - Mówiły, że się na nich wyżywa. W zeszłym roku syn przybiegł do domu z płaczem, że jest chłopak na osiedlu, który go gania dookoła bloku – opowiada mężczyzna. Wtedy zwrócił Kamilowi uwagę, a chłopiec "przeprosił i powiedział, że to ostatni raz".
- Jestem bardzo zaskoczony. Na osiedlu dzieci cały czas się popychają, trącają, szarpią. Czasami wychodzę i upominam mojego syna albo inne dzieci. Nigdy żaden z rodziców nie powiedział, że jakoś agresywnie zareagowałem. Dochodzi do tego, że ja nie mogę zwrócić uwagi dziecku o innym kolorze skóry, bo zaraz zostanę oskarżony o rasizm - mówi.
Przesłuchany, zarzutów na razie nie ma
Po zgłoszeniu złożonym na policji przez matkę 11-latka został przesłuchany, ale w charakterze świadka. Funkcjonariusze rozmawiali też z innymi mieszkańcami osiedla. Jednak świadkowie przestawieni przez panią Marzenę i przez pana Rafała przedstawiają różne wersje zdarzeń.
Dotychczas nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Decyzję o tym, czy i jakie ewentualnie postawić, podejmie prokuratura.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock