Od kilkuset do kilku tysięcy euro kosztowało sfałszowane świadectwo urodzenia. Do wyboru były dokumenty potwierdzające polskie pochodzenie osoby albo jej przodka. Kupowali Ukraińcy, którzy chcieli osiedlić się w Polsce. Międzynarodowa grupa podrabiająca dokumenty została rozpracowana przez bieszczadzkich pograniczników.
Kilkanaście osób skorzystało z podrobionych aktów urodzenia, aby dostać zezwolenie na osiedlenie się w Polsce. Jak informuje rzeczniczka podkarpackiej straży granicznej Elżbieta Pikor, przez ponad rok rzeszowscy funkcjonariusze straży granicznej i pracownicy podkarpackiego urzędu wojewódzkiego rozpracowywali polsko-ukraińską grupę fałszerzy.
Sposób "na przodka"
- Ukraińcy zgłaszali się do urzędu, gdzie składali sfałszowane dokumenty - informuje Elżbieta Pikor.
W aktach urodzenia znajdowała się informacja o tym, że dana osoba - lub jej przodek - urodziła się w Polsce. Mając taki zapis, petenci z Ukrainy chcieli wyłudzić pozwolenie na osiedlenie się w "ojczyźnie". Powoływali się na art. 52 ust. 5 Konstytucji RP.
Artykuł ten daje możliwość uzyskania polskiego obywatelstwa poprzez wykazanie przez aplikującego polskich korzeni. Warunkiem jest przedłożenie świadectwa urodzenia własnego lub przodków, w którym zawarty jest zapis o polskiej narodowości. Drugim z warunków jest, by świadectwo urodzenia było wydane przez organy dawnego ZSRR.
Ponad 30 osób usłyszało zarzuty
Organizacją dokumentów zajmowali się głównie ukraińscy studenci i przedsiębiorcy. W organizacji przestępstwa pomagali im także Polacy. W sumie zatrzymano 31 osób - 25 Ukraińców i sześciu obywateli Polski.
Usłyszeli zarzuty, m.in. posłużenia się jako autentycznymi przerobionymi dokumentami, składania fałszywych zeznań oraz udzielania pomocy do posłużenia się fałszywymi dokumentami.
Dwóm obywatelkom Ukrainy przedstawiono także zarzuty posłużenia się sfałszowanymi świadectwami urodzenia przodków i wyłudzenie na tej podstawie Karty Polaka.
Na poczet przyszłej kary zabezpieczono znalezione przy zatrzymanych euro, złotówki i dolary na łączną kwotę prawie 23 tys. złotych.
Akty oskarżenia
- 18 podejrzanych przyznało się do zarzucanych im czynów i skorzystało z prawa do złożenia wniosku o dobrowolne poddanie się karze - wyjaśnia rzeczniczka podkarpackiej straży granicznej.
Prokurator nadzorujący śledztwo przychylił się do złożonych wniosków i skierował akty oskarżenia do sądu rejonowego w Rzeszowie.
Podrabiane dokumenty trafiały do podkarpackiego urzędu wojewódzkiego w Rzeszowie:
Autor: kmk/r/zp / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej