W Trzebini (woj. małopolskie) ruszyło usuwanie wody przy pomocy specjalistycznych pomp głębinowych. Jak ocenił obecny na miejscu wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły, powinno to być skuteczną metodą przeciwdziałania powstawaniu zapadlisk
Dwie specjalne pompy zostały zainstalowane i uruchomione przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń na terenie leśnym w Trzebini. Ich zadaniem będzie utrzymywanie podziemnego lustra wody na stabilnym poziomie. Jedna pompa pracuje stale, druga jest zapasowa.
- Zostały uruchomione pompy, które pracują od poniedziałku, badamy lustro wody i mamy nadzieję, że ten zabieg, który ma spowodować zatrzymanie tego zjawiska, przyniesie nam oczekiwane skutki – żywimy co do tego olbrzymią nadzieję - mówił dziennikarzom wiceszef resortu aktywów państwowych.
- Dziś jesteśmy przekonani, że te opinie, które otrzymaliśmy, będą rozwiązaniem problemu w Trzebini i utrzymywanie lustra wody zapobiegnie temu, ale ostatecznej pewności nie mamy ani my, ani eksperci - dodał.
Według niego "z wielkim prawdopodobieństwem to działanie będzie zapobiegało i do takich zjawisk na terenie Trzebini już nie będzie dochodzić".
Wiceminister podkreślił podczas briefingu, że działania w Trzebini są prowadzone dwutorowo – z jednej strony mają ustabilizować teren i zapobiec powstawaniu nowych zapadlisk, a z drugiej strony wypracować rozwiązania pomocowe dla mieszkańców dotkniętych lub zagrożonych tymi zjawiskami.
Dwie pompy w Trzebini
Janusz Smoliło, prezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która odpowiada za zabezpieczenie terenów dawnej kopalni Siersza w Trzebini, poinformował, że specjalistyczne urządzenia umieszczone w udrożnionych wcześniej otworach mają wydajność 5 metrów sześciennych na minutę. Cały czas pracuje jedna pompa, a druga pełni rolę urządzenia zapasowego. Ich zadaniem jest utrzymywanie lustra wody na obecnym poziomie, aby nie naruszyć struktur podziemnych. Wypompowana woda trafia do rzeki Kozi Bród. Według zapewnień prezesa czystość i skład chemiczny pompowanej wody są monitorowane.
- Mamy nadzieję, że te pompy zahamują proces podnoszenia się lustra wody, co w znacznej mierze wyhamuje proces powstawiania zapadlisk. Nie można wykluczyć, że nie będą one powstawały, bo pewnie będą, ale nie z takim natężeniem, jak do tej pory - mówił prezes SRK.
Czytaj też: Mieszkańcy Trzebini dostaną mieszkania zastępcze. Wielu nie chce już mieszkać w tej miejscowości
Według niego oprócz działań dotyczących odwodnienia, cały czas są prowadzone prace uzdatniające i zabezpieczające na terenie os. Gaj. W przyszłym tygodniu – zaznaczył Smoliło - wyłoniona będzie firma, która zajmie się zabezpieczaniem terenu na trzebińskim cmentarzu.
Wojewoda: mieszkańcy są bezpieczni
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita przypomniał, że zapadliska w Trzebini powstają od 1999 roku, czyli od momentu decyzji o likwidacji kopalni poprzez jej zatopienie. - Dzisiaj służby państwowe, a w sposób szczególny SRK, musi nadrabiać zaniechania, które powstały w końcówce lat 90., kiedy zdecydowano się na taki rabunkowy sposób likwidacji kopalni. Nikt wtedy nie myślał, jak to lustro wody będzie się podnosiło, i czy mieszkańcy będą musieli zmagać się z przeciwnościami - ocenił wojewoda.
Kmita zapewnił, że według ekspertów mieszkańcy terenów położonych najbliżej zapadlisk są obecnie bezpieczni. - Jeśli będziemy mieli jakiekolwiek informacje, które będą wpływały na bezpieczeństwo mieszkańców, natychmiast te informacje przekażemy najpierw mieszkańcom - zadeklarował.
Zapowiedział też, że najbardziej zagrożone obszary, na których jego zarządzeniem wprowadzono zakaz wstępu, będą otwierane dla mieszkańców "natychmiast po tym, jak badania wskażą, że tereny są już uzdatnione i bezpieczne".
Burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk podkreślił podczas briefingu, że najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców, którzy borykają się z problemem błędnych decyzji podjętych przed laty.
- Jesteśmy świadkami namacalnych działań, które - liczę, że zgodnie z prezentowanym stanowiskiem przedstawicieli świata nauki - przyniosą już wymierne efekty, wymierne korzyści. Jestem przekonany, że to nie zakończy jeszcze problemu związanego z deformacjami na terenie naszego miasta, ale w dużym stopniu wpłynie i poprawi dzisiejszą sytuację - ocenił burmistrz.
Wyraził on żal, że "Trzebina stała się miejscem, gdzie są osoby, które chcą zbijać kapitał polityczny". - My dzisiaj borykamy się z problemami i prosimy was o to, abyście uszanowali to i chcieli nam pomóc, pomóc jednocząc się, a nie dzieląc - zaapelował.
Powołano specjalny zespół
Podczas briefingu wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły poinformował także, że powstał specjalny zespół, który na podstawie doświadczeń i działań w Trzebini będzie wypracowywał strategię radzenia sobie z ewentualnymi zapadliskami pogórniczymi w innych miejscach.
- Żebyśmy wiedzieli i mieli mechanizmy, które pozwolą nam natychmiast wprowadzać je w życie, żebyśmy nie czekali i nie zastanawiali się. Przygotowujemy elementarz działania w takich przypadkach, a także cała mapę tych terenów, które mogłyby być objęte tymi zagrożeniami - zapowiedział Wesoły.
Jak dodał, za wcześnie jeszcze na rozstrzyganie, jaką formę przyjmą te działania, ale "jest prawdopodobne", że zostaną one przyjęte w ramach specustawy.
Kopalnia "Siersza" zakończyła działalność w latach 1999-2001, a jej likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi. Zjawisko powstawania zapadlisk w Trzebini nasiliło się w 2021 r. Wcześniej, przez 20 lat od likwidacji kopalni, występowało sporadycznie. Zdaniem ekspertów deformacje są spowodowane wodą ciągle wpływającą do wyrobisk pogórniczych oraz rodzajem gleby – są tu piaski, żwiry, gliny. Do powstawania zapadlisk przyczynia się też płytka eksploatacja, prowadzona tu w XIX w. O zapadliskach w małopolskiej gminie stało się głośno we wrześniu 2022 r., kiedy ziemia wchłonęła kilkadziesiąt grobów na cmentarzu parafialnym.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24