Dwie specjalne pompy zostały zainstalowane i uruchomione przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń na terenie leśnym w Trzebini. Ich zadaniem będzie utrzymywanie podziemnego lustra wody na stabilnym poziomie. Jedna pompa pracuje stale, druga jest zapasowa.
- Zostały uruchomione pompy, które pracują od poniedziałku, badamy lustro wody i mamy nadzieję, że ten zabieg, który ma spowodować zatrzymanie tego zjawiska, przyniesie nam oczekiwane skutki – żywimy co do tego olbrzymią nadzieję - mówił dziennikarzom wiceszef resortu aktywów państwowych.
- Dziś jesteśmy przekonani, że te opinie, które otrzymaliśmy, będą rozwiązaniem problemu w Trzebini i utrzymywanie lustra wody zapobiegnie temu, ale ostatecznej pewności nie mamy ani my, ani eksperci - dodał.
Według niego "z wielkim prawdopodobieństwem to działanie będzie zapobiegało i do takich zjawisk na terenie Trzebini już nie będzie dochodzić".
Wiceminister podkreślił podczas briefingu, że działania w Trzebini są prowadzone dwutorowo – z jednej strony mają ustabilizować teren i zapobiec powstawaniu nowych zapadlisk, a z drugiej strony wypracować rozwiązania pomocowe dla mieszkańców dotkniętych lub zagrożonych tymi zjawiskami.
Dwie pompy w Trzebini
Janusz Smoliło, prezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która odpowiada za zabezpieczenie terenów dawnej kopalni Siersza w Trzebini, poinformował, że specjalistyczne urządzenia umieszczone w udrożnionych wcześniej otworach mają wydajność 5 metrów sześciennych na minutę. Cały czas pracuje jedna pompa, a druga pełni rolę urządzenia zapasowego. Ich zadaniem jest utrzymywanie lustra wody na obecnym poziomie, aby nie naruszyć struktur podziemnych. Wypompowana woda trafia do rzeki Kozi Bród. Według zapewnień prezesa czystość i skład chemiczny pompowanej wody są monitorowane.
- Mamy nadzieję, że te pompy zahamują proces podnoszenia się lustra wody, co w znacznej mierze wyhamuje proces powstawiania zapadlisk. Nie można wykluczyć, że nie będą one powstawały, bo pewnie będą, ale nie z takim natężeniem, jak do tej pory - mówił prezes SRK.
Czytaj też: Mieszkańcy Trzebini dostaną mieszkania zastępcze. Wielu nie chce już mieszkać w tej miejscowości
Według niego oprócz działań dotyczących odwodnienia, cały czas są prowadzone prace uzdatniające i zabezpieczające na terenie os. Gaj. W przyszłym tygodniu – zaznaczył Smoliło - wyłoniona będzie firma, która zajmie się zabezpieczaniem terenu na trzebińskim cmentarzu.
Wojewoda: mieszkańcy są bezpieczni
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita przypomniał, że zapadliska w Trzebini powstają od 1999 roku, czyli od momentu decyzji o likwidacji kopalni poprzez jej zatopienie. - Dzisiaj służby państwowe, a w sposób szczególny SRK, musi nadrabiać zaniechania, które powstały w końcówce lat 90., kiedy zdecydowano się na taki rabunkowy sposób likwidacji kopalni. Nikt wtedy nie myślał, jak to lustro wody będzie się podnosiło, i czy mieszkańcy będą musieli zmagać się z przeciwnościami - ocenił wojewoda.
Kmita zapewnił, że według ekspertów mieszkańcy terenów położonych najbliżej zapadlisk są obecnie bezpieczni. - Jeśli będziemy mieli jakiekolwiek informacje, które będą wpływały na bezpieczeństwo mieszkańców, natychmiast te informacje przekażemy najpierw mieszkańcom - zadeklarował.
Zapowiedział też, że najbardziej zagrożone obszary, na których jego zarządzeniem wprowadzono zakaz wstępu, będą otwierane dla mieszkańców "natychmiast po tym, jak badania wskażą, że tereny są już uzdatnione i bezpieczne".
Burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk podkreślił podczas briefingu, że najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców, którzy borykają się z problemem błędnych decyzji podjętych przed laty.
- Jesteśmy świadkami namacalnych działań, które - liczę, że zgodnie z prezentowanym stanowiskiem przedstawicieli świata nauki - przyniosą już wymierne efekty, wymierne korzyści. Jestem przekonany, że to nie zakończy jeszcze problemu związanego z deformacjami na terenie naszego miasta, ale w dużym stopniu wpłynie i poprawi dzisiejszą sytuację - ocenił burmistrz.
Wyraził on żal, że "Trzebina stała się miejscem, gdzie są osoby, które chcą zbijać kapitał polityczny". - My dzisiaj borykamy się z problemami i prosimy was o to, abyście uszanowali to i chcieli nam pomóc, pomóc jednocząc się, a nie dzieląc - zaapelował.
Powołano specjalny zespół
Podczas briefingu wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły poinformował także, że powstał specjalny zespół, który na podstawie doświadczeń i działań w Trzebini będzie wypracowywał strategię radzenia sobie z ewentualnymi zapadliskami pogórniczymi w innych miejscach.
- Żebyśmy wiedzieli i mieli mechanizmy, które pozwolą nam natychmiast wprowadzać je w życie, żebyśmy nie czekali i nie zastanawiali się. Przygotowujemy elementarz działania w takich przypadkach, a także cała mapę tych terenów, które mogłyby być objęte tymi zagrożeniami - zapowiedział Wesoły.
Jak dodał, za wcześnie jeszcze na rozstrzyganie, jaką formę przyjmą te działania, ale "jest prawdopodobne", że zostaną one przyjęte w ramach specustawy.
Kopalnia "Siersza" zakończyła działalność w latach 1999-2001, a jej likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi. Zjawisko powstawania zapadlisk w Trzebini nasiliło się w 2021 r. Wcześniej, przez 20 lat od likwidacji kopalni, występowało sporadycznie. Zdaniem ekspertów deformacje są spowodowane wodą ciągle wpływającą do wyrobisk pogórniczych oraz rodzajem gleby – są tu piaski, żwiry, gliny. Do powstawania zapadlisk przyczynia się też płytka eksploatacja, prowadzona tu w XIX w. O zapadliskach w małopolskiej gminie stało się głośno we wrześniu 2022 r., kiedy ziemia wchłonęła kilkadziesiąt grobów na cmentarzu parafialnym.
Autorka/Autor: wini/tok
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24