Jak przekazała podinspektor Katarzyna Cisło, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, w przeszłości policja już kilkakrotnie interweniowała pod adresem, gdzie miały miejsce dramatyczne wydarzenia.
Ustalenia policji na antenie TVN24 potwierdził sołtys Barcic, Tomasz Koszkul. - Były sygnały. Jestem sołtysem, rozmawiam z ludźmi i dzisiaj też, wiele osób, które tutaj podchodziło (w pobliże miejsca zdarzenia - red.) mówiło, że tylko czekali, kiedy tu dojdzie do tragedii - powiedział sołtys.
- Uważam, że do tego nie musiało tutaj dzisiaj dojść. W pewnym momencie ten system niestety nie zadziałał. I powiem to otwarcie - dodał.
Jak poinformował sołtys, już w minionym tygodniu miało dojść do incydentu z udziałem mężczyzny. - Przed weekendem rzucał cegłami po ulicy, interweniowała policja - zrelacjonował. - Nie mam pretensji do pojedynczych policjantów, bo oni wykonują swoją pracę, swoją służbę, ale system jako taki nie działa. Rodzina spała jak na szpilkach, bała się o swoje życie - skomentował sołtys.
Dodał, że mężczyzna miał w przeszłości grozić najbliższym.
Trzy ciała w domu
Do tragedii doszło w jednym z domów w Barcicach Górnych niedaleko Starego Sącza. Zgłoszenie wpłynęło na policję w środę wcześnie rano. Jak poinformowała TVN24 podinsp. Katarzyna Cisło, rzeczniczka małopolskiej policji, znaleziono tam ciała trzech osób: kobiety (52 lata) i dwóch mężczyzn (45 i 66 lat) - mieszkańców tego domu. Ofiary były ze sobą spokrewnione.
W tym samym domu mieszka również 25-letni mężczyzna, którego nie było w mieszkaniu. Na miejsce zdarzenia pojechały dodatkowe siły policyjne z Krakowa. 25-latek jest synem jednej z ofiar. Po obławie został znaleziony w jednym z pustostanów w okolicy i zatrzymany.
Autorka/Autor: ms/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Grzegorz Momot