O okupacji Domu Studenckiego Kamionka w Krakowie wiosną 2024 roku usłyszała cała Polska. W ten sposób studenci usiłowali uchronić budynek przed sprzedażą. Okupacja zakończyła się porozumieniem z władzami uczelni, które zobowiązały się do wyceny remontu Kamionki i sprawdzenia, ilu studentów jest faktycznie zainteresowanych mieszkaniem tam. Dziewięć miesięcy po tych wydarzeniach okazuje się, że szanse na remont są nikłe. Zamiast tego uczelnia otworzyła przetarg na budowę nowego akademika.
Okupacja Kamionki zakończyła się 28 maja 2024 roku. Trwała 11 dni. "Mamy to: Kamionka zostaje" napisali wówczas w mediach społecznościowych Krakowskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej protestujący. Zarówno IP jak Uniwersytet Jagielloński opublikowały listę warunków zakończenia okupacji. Uczelnia, jak czytamy we wpisie Inicjatywy, miała przede wszystkim zlecić niezależną wycenę remontu domu studenckiego i ustalić liczbę uprawnionych osób zainteresowanych zamieszkaniem w byłym akademiku.
W komentarzach pod wpisem Inicjatywy Pracowniczej – entuzjazm. Słowa o "małym kroku dla UJ, ale wielkim dla ruchu studenckiego", hasztagi #oddalikamionkę i podziękowania dla protestujących za to, że "położyli na szali własny komfort, własne bezpieczeństwo aby walczyć o równy dostęp do edukacji dla słabszych i mniej zamożnych". Minęło dziewięć miesięcy i wiele wskazuje na to, że obrońcy Kamionki nie mają wielu powodów do świętowania. Uczelnia nie zamierza bowiem wyremontować budynku, tłumacząc to wysokimi kosztami i niskim zainteresowaniem.
Studenci na tajnych obradach
Studenci związani z Inicjatywą Pracowniczą zostali wpuszczeni na obrady Senatu UJ 29 stycznia 2025 roku. Temat domu studenckiego Kamionka miał pojawiać się na obradach już wcześniej. Te jednak są tajne, podobnie jak protokoły z posiedzeń. Rzecznik uczelni Marcin Kubat tłumacząc tajność dokumentów powołuje się na Ustawę o dostępnie do informacji publicznej. Jak jednak sprawdziliśmy, protokołów z posiedzeń uczelnianego Senatu nie utajniają takie uczelnie, jak Uniwersytet Warszawski, Szczeciński, czy Wrocławski.
- Chodzi o to, żeby osoby postronne nie mogły uczestniczyć w obradach, a protokół jest dokumentem, który to opisuje. – Kubat w rozmowie z tvn24.pl zaznacza, że wszystkie uchwały podjęte przez senatorów są publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej. Studenci i inne osoby, których decyzje Senatu bezpośrednio dotyczą nie mogą jednak zapoznać się z dyskusją poprzedzającą podjęcie uchwały ani z uchwałami odrzuconymi podczas posiedzenia.
Tym razem studenci mieli przedstawić rektorowi i pozostałym członkom Senatu prezentację na temat Kamionki. Relacje z przebiegu wystąpienia znacznie się różnią, ale jedno jest pewne: studenci i członkowie Senatu nie rozstali się w zgodzie.
"Głos studentów został w wyraźny sposób zignorowany przez rektora Jedynaka. Studencka prezentacja była wielokrotnie przerywana i uniemożliwiono jej dokończenie. Podczas prezentowania część senatorów wielokrotnie przerywała, a nawet wyśmiewała się z treści prezentacji. Rektor Jedynak zamknął posiedzenie Senatu w przeciągu kilkunastu minut od rozpoczęcia zgłoszonego punktu bez przeprowadzenia obiecanej dyskusji" – piszą studenci w komunikacie przesłanym do naszej redakcji. Jak tłumaczą, pretekstem do zamknięcia obrad miało być nagrywanie przez nich wystąpienia. Argumentują jednak, że nagrywali wyłącznie osobę prowadzącą prezentację.
- W pewnym momencie rektor zwrócił im uwagę, już po raz trzeci, żeby zaprzestali nagrywania obrad, ponieważ mają charakter zamknięty. Te osoby nie potrafiły się do tych próśb dostosować, jedna z nich zaczęła się agresywnie zachowywać, wykrzykiwać, wbiegła na katedrę auli Collegium Novum z mikrofonem i wykrzykiwała do senatorów różne hasła – mówi z kolei kierownik Biura Prasowego UJ Adam Koprowski.
"Nie było rękoczynów", ale było "delikatne przesunięcie"
Studenci twierdzą też, że po opuszczeniu przez senatorów sali "natychmiast wkroczyli ochroniarze, którzy siłą próbowali wynieść jednego z przemawiających studentów". W social mediach opublikowali zdjęcie, na którym widać mężczyznę w garniturze trzymającego za ramię studenta.
"Nie wiadomo, kto dał przyzwolenie na użycie siły wobec obecnych tam osób i jakie było uzasadnienie takiego działania. Działo się to jednak bez sprzeciwu ze strony rektora Piotra Jedynaka. (…) Kolejny raz okazało się, że aktualność motta UJ, tj. 'plus ratio quam vis' (łac. rozum ponad siłę) jest co najmniej mocno kwestionowalna" – podkreślają.
O siłowe zakończenie wystąpienia również zapytaliśmy przedstawiciela uczelni. – Chciałbym zaprzeczyć tym doniesieniom, mamy do czynienia z wprowadzeniem opinii publicznej w błąd. (…) Trzeba zaznaczyć, że te osoby dobrowolnie opuściły aulę, nie było rękoczynów – przekonuje Koprowski.
Po tej rozmowie zwróciliśmy się do biura prasowego uczelni z pytaniem o widocznego na zdjęciu "ochroniarza". Tym razem rozmawialiśmy z rzecznikiem UJ Marcinem Kubatem który potwierdził, że jest to pracownik uczelni (jak zaznacza: członek straży rektorskiej, nie ochrony). I że "nikt nie używał wobec studentów siły poza momentami dotknięcia, może odepchnięcia".
- Byłem na tym senacie, widziałem, jak to wyglądało. Polegało to na tym, że w pewnym momencie student wskoczył z mikrofonem na trybunę, gdzie generalnie się nie wskakuje, bo to jest miejsce mocno rektorskie. Został poproszony o zejście, co nie zadziałało, w związku z czym został delikatnie przesunięty – opisuje Kubat. Dodaje, że studenci usiłowali też dostać się do sali obok, gdzie senatorzy "odbywają kuluarowe rozmowy przy kawie i drożdżówce". Nie zostali wpuszczeni.
Inaczej niż rzecznik uczelni przebieg obrad wspomina Przemysław Mitka, student, którego widać na zdjęciu z członkiem straży rektorskiej. Z jego relacji wynika, że to obecni na obradach senatorowie oraz rektor wykazali się brakiem szacunku wobec studentów. – Od samego początku przerywano nam, rektor nie dopuszczał nas do głosu, wielokrotnie słyszeliśmy też śmiechy i lekkie rozmowy, mające zakłócić naszą prezentację. Rektor zaczął też zapraszać inne osoby, aby one się wypowiadały, mimo, że czas był przeznaczony na naszą prezentację – mówi Mitka.
Student twierdzi też, że obecnie władze uczelni nie odpisują ani na maile, ani na wnioski o udostepnienie informacji publicznej. – Pani kanclerz Monika Harpula, która powinna rozpatrzyć taki wniosek w ciągu dwóch tygodni, zwleka nawet po kilka miesięcy – mówi Mitka.
Co dalej z Kamionką?
Pytany o obecne plany uczelni wobec Kamionki Kubat przekazał, że została przeprowadzona wycena. - Nie opłaca się tego remontować, zainteresowanie zamieszkaniem jest niewielkie, w związku z tym priorytet inwestycyjny przełożył się na nowy akademik, a to zostawiamy – powiedział.
Bardziej szczegółowe informacje dotyczące działań uczelni otrzymaliśmy drogą mailową. W dokumencie jest mowa o kosztach przebudowy Kamionki, sięgających 54 milionów złotych, oraz niewielkim zainteresowaniu zamieszkaniem tam.
"Została wykonana inwentaryzacja budynków oraz koncepcja przebudowy jednego wraz z wyceną szacunkową. Jest to materiał wyjściowy niezbędny do podjęcia decyzji o zasadności realizacji inwestycji. Firma zewnętrzna opracowała wycenę dla jednego budynku. Z tego względu, że oba są o podobnej kubaturze i zbliżonym stanie technicznym. W uproszczeniu można te koszty przebudowy podwoić, stąd łączna kwota przekraczająca 54 miliony złotych. (…) Niezasadnym było zlecenie koncepcji dla dwóch bliźniaczych budynków" – czytamy w dokumencie. Z kolei Inicjatywa Pracownicza przekonuje, że taki sposób przeprowadzenia wyceny sztucznie ją zawyża i prawdziwy koszt przywrócenia Kamionki do stanu użytkowego można poznać jedynie analizując stan obu budynków.
"Prezentacja Uniwersytetu przedstawiona na Senacie sugeruje, że celowo zlecono projekt przebudowy z wadliwymi założeniami, by uzasadnić konieczność sprzedaży akademika" – piszą studenci w komunikacie opublikowanym w styczniu tego roku. Zwracają tez uwagę, że na mocy porozumienia kończącego okupację rektor zobowiązał się do przeprowadzenia remontu, nie przebudowy, która jest droższym rozwiązaniem.
Zarzuty dotyczące zastąpienia remontu przebudową Kubat odpiera, zwracając uwagę na konieczność dostosowania budynków do przepisów ochrony przeciwpożarowej, dostosowania ich do potrzeb osób z niepełnosprawnościami oraz termomodernizacji. Potwierdza też doniesienia o wiążącej się z pracami wycince drzew, która miałaby zapewnić między innymi dojazd dla pojazdów straży pożarnej i miejsca parkingowe. Ile drzew poszłoby pod topór – to, jak tłumaczy Kubat, byłoby wiadome dopiero na etapie projektu budowlanego. Studenci piszą o "niemal całkowitej wycince", na którą nie pozwala z kolei plan miejscowy. I która według nich nie byłaby konieczna, gdyby Kamionka została tylko wyremontowana.
Studenci nie chcą mieszkać w Kamionce?
Drugim warunkiem zakończenia okupacji Kamionki było ustalenie liczby uprawnionych osób zainteresowanych zamieszkaniem w byłym akademiku. Uczelnia argumentuje, że wywiązała się z tego zobowiązania, organizując we wrześniu 2024 roku dzień otwarty w Kamionce. Przyszło na niego 17 osób.
Studenci związani z Inicjatywą Pracowniczą podają, że miejsca w domach studenckich UJ w obecnym roku akademickim nie otrzymało 438 osób. Zapytaliśmy rzecznika uczelni, ilu studentom wnioskującym o miejsce w akademikach w 2024 roku uczelnia musiała odmówić z powodu braku miejsc, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Nie wiadomo też, ile osób mogłoby zamieszkać w Kamionce po remoncie lub przebudowie. Rzecznik nie odniósł się także do naszego pytania o to, czy obecnie planowana jest sprzedaż Kamionki.
Uczelnia natomiast podkreśla, że dzięki "pozyskaniu" we wrześniu 2024 Domu Studenckiego przy ul. Racławickiej 9a udało się stworzyć 132 dodatkowe miejsca dla studentów. Przeciwko sprzedaży budynku protestowało wówczas Krakowskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej. DS Racławicka wcześniej był własnością Collegium Medicum UJ. Od lutego 2022 r., w związku z prowadzonym procesem sprzedaży, nie był on udostępniany. Teraz znajdą tam miejsca studenci innych jednostek niż CM, ponieważ ci mają miejsca głównie w Prokocimiu.
"Trwają też prace nad reorganizacją części pokoi jednoosobowych w dwuosobowe, co umożliwi oddanie do dyspozycji około 40 kolejnych miejsc w tym budynku. Zmiany będą przeprowadzone podczas tegorocznej przerwy wakacyjnej, tak by już od początku października br. w akademiku mogło zamieszkać więcej osób" – zapowiada Marcin Kubat w mailu przesłanym do naszej redakcji.
Powstanie akademik na Ruczaju
Pod koniec stycznia został ogłoszony przetarg na budowę akademika na terenie III Kampusu UJ na Ruczaju. "Jeśli przetarg oraz same prace budowlane będą przebiegać bez komplikacji, to oddanie domu studenckiego do użytku zaplanowano na przełom 2026/27 roku. Będzie mogło tam zamieszkać około 200 osób studiujących w Uniwersytecie Jagiellońskim. W przyszłości planowany jest kolejny taki budynek na terenie III Kampusu UJ, dla kolejnych 200 osób" – podaje uczelnia.
Pierwsze budynki dydaktyczne na III Kampusie zostały oddane do użytku ćwierć wieku temu.
Wobec akademika na Ruczaju studenci również mają zastrzeżenia. Piszą, że początkowo rektor deklarował 400 miejsc, jednak ta liczba została zmniejszona o połowę. Według danych publikowanych przez Inicjatywę Pracowniczą liczba miejsc w akademikach na UJ (wraz z Collegium Medicum) wynosi 3707, co oznacza, że miejsc starcza jedynie dla około 9% studiujących.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24