Śmierć lekarza w Krakowie. "Efekt szerzącej się nienawiści"

29 1235 kra nozownik 2-0014
Rzeczniczka szpitala w Krakowie o ataku nożownika
Źródło: TVN24

Jako lekarze jesteśmy narażeni na codzienny hejt. Staje się to już obrzydliwe i doprowadziło do tragedii - podkreślił prof. dr hab. Andrzej Matyja, komentując brutalny atak na lekarza w Krakowie. Z kolei doktor Konstanty Szułdrzyński zwrócił uwagę na "wykorzystywanie pracowników ochrony zdrowia w różnego rodzaju atakach politycznych czy światopoglądowych".

Kluczowe fakty:
  • W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie do gabinetu, w którym lekarz badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował lekarza nożem.
  • Ortopedy - mimo wysiłków lekarzy - nie udało się uratować.
  • Wzmożoną agresję wobec lekarzy komentują specjaliści.

Do ataku na lekarza w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie doszło około godziny 10.30 rano w gabinecie poradni ortopedycznej. Ranny lekarz od razu trafił na operację, ale jego życia nie udało się uratować. 

Napastnik został zatrzymany. Na miejscu zdarzenia trwają policyjne czynności. Jak przekazał komisarz Piotr Szpiech, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie, napastnik "miał mieć pretensje o coś do lekarza". 

"Brak słów"

Do tragicznego zdarzenia w krakowskim szpitalu odniósł się na antenie TVN24, dr Konstanty Szułdrzyński, zastępca dyrektora do spraw medycznych szpitala MSWiA w Warszawie. - Tragedia, którą trudno skomentować. Ktoś, kto poświęca swoje życie, lecząc innych ludzi, walcząc o ich zdrowie i życie, sam ginie. Słów brak - podkreślił lekarz.

- Ale z drugiej strony ciśnie się na usta jednak komentarz, że wykorzystywanie pracowników ochrony zdrowia, (w) różnego rodzaju atakach politycznych czy światopoglądowych niestety sprzyja tego rodzaju zdarzeniom. I tutaj trudno takiego skojarzenia nie mieć - kontynuował Szułdrzyński.

Zwrócił również uwagę na wagę "wzajemnego szacunku" pomiędzy lekarzem i pacjentem "nawet jeśli wynik leczenia jest daleki od naszych oczekiwań" - Lekarz robi co w jego mocy i proszę naprawdę uwierzyć, że my wychodzimy z domu do pracy z myślą o tym, jak ludziom pomóc i nawet jeśli to się nie uda, to to jest takie samo niepowodzenie i rozgoryczenie dla nas, jak dla pacjentów. I na pewno nie jest odpowiedzią na ten problem przemoc - zaznaczył. 

Dodał, że śmierć lekarza w Krakowie "to niewyobrażalny dramat dla całego środowiska, ale myślę, że przede wszystkim dla bliskich tego kolegi". 

Pytany o poziom bezpieczeństwa w polskich szpitalach stwierdził, że "polskie szpitale nie wyglądają tak jak amerykańskie, gdzie na każdym piętrze znajduje się ochrona i to jeszcze często uzbrojona" - To tak nie wygląda i chyba byśmy nie chcieli tak wyglądających szpitali. Ale z drugiej strony wiemy, jakie są realia finansowe polskiego systemu ochrony zdrowia, gdzie pieniądze, którymi dysponują szpitale są raczej wydawane na poprawę warunków leczenia pacjentów, a nie na ochronę koniecznie - odpowiedział lekarz. 

- To jest raczej ostatni priorytet dla dyrekcji szpitala. A nawet gdyby ta ochrona była, to przecież nie jesteśmy w stanie w poradni jakiejś czy w przychodni, w gabinecie ochronić każdego pracownika - podkreślił. 

Konstanty Szułdrzyński o "atakach politycznych i światopoglądowych"
Źródło: TVN24

Matyja: jako lekarze jesteśmy narażeni na codzienny hejt

Prof. dr hab. Andrzej Matyja, były prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, komentując w TVN24 śmierć lekarza, zwrócił uwagę na problem "szerzącej się nienawiści człowieka do człowieka". - My jako lekarze jesteśmy narażeni na codzienny hejt. Staje się to już obrzydliwe i doprowadziło do tragedii. Ta agresja, jaka budzi w stosunku do nas wielu, wielu ludzi niezadowolonych z systemu ochrony zdrowia, kolejki to nasza wina. Przez wiele lat szczucie - mówił lekarz.

Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski podkreślał, że w związku z wydarzeniami szpital nie zostanie zamknięty. Pytany o te słowa prof. Matyja podkreślił "obowiązek służenia innym w potrzebie". - Jutro się musimy stawić w pracy, dzisiaj być na dyżurze, pomagać ludziom, którzy tego wymagają, ratować ich życie, a czasami zdarza się to. I tutaj nie możemy zabezpieczyć się, nie przyjść do pracy. To jest nasz zawód (...) a zdarzyło się to, co jest efektem szerzącej się nienawiści - przekonywał.

- My odpowiadamy za wszystko. Za kolejki, za brak dostępności, za niepowodzenia. A wiemy przecież, że nie wszystkim jesteśmy w stanie pomóc (...) bardzo często przeżywamy tak samo nasze niepowodzenie w pracy. Tak samo jak najbliżsi, jak pacjent, jak rodzina. My przychodzimy z tym do domu. To jest z nami cały czas - podkreślił były prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Przyznał także, że sam padł ofiarą hejtu. - Przyczyną tego jest brak reakcji organów bardzo często, brak reakcji organów ścigania na te wszystkie hejty, których my doświadczamy. Ja, pełniąc funkcję prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, byłem wielokrotnie hejtowany, nazywano mnie Mengele (niemiecki doktor, oprawca z Oświęcimia - red.) - mówił Matyja.

Matyja: jako lekarze jesteśmy narażeni na codzienny hejt
Źródło: TVN24
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: