U trzech ratowników pogotowia, którzy 8 lutego zostali wezwani do 83-letniego mężczyzny zatrutego tlenkiem węgla, wykryto alkohol. Po nieudanej reanimacji pacjenta do szpitala trafiła także ekipa pogotowia z objawami podtrucia czadem. W środę okazało się, że ratownicy mieli we krwi od 0,3 do 0,6 promila alkoholu. - Ratownicy pili już w szpitalu - zapewnia rzeczniczka krakowskiego pogotowia.
Wszyscy trzej pracownicy pogotowia, którzy trafili do krakowskiego szpitala, w momencie pobrania krwi do badań, mieli od 0,33 do 0,63 promila. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, chodzi o dwóch ratowników z kilkunastoletnim stażem i jednego z kilkuletnim.
Krew pobierana jest zawsze
Krew nie została jednak pobrana od razu po przybyciu pacjentów, ale dopiero po 6 godzinach, kiedy mężczyźni zostali przewiezieni na oddział toksykologiczny.
- Krew na oddziale toksykologicznym jest pobierana zawsze do różnych badań - informuje Bożena Kozanecka, dyrektor ds. lecznictwa ze szpitala Rydygiera, jednocześnie rzeczniczka szpitala. - W ramach tych rutynowych badań, sprawdzana jest także obecność etanolu - dodaje.
Pili po przyjeździe do szpitala?
Niewykluczone, że ratownicy spożywali alkohol już po przybyciu do szpitala. Takie jest oficjalne stanowisko krakowskiego pogotowia ratunkowego. - Ci mężczyźni przyznali się, że faktycznie pili alkohol - mówi rzeczniczka pogotowia Joanna Sieradzka. - Ale zrobili to w szpitalu, kiedy byli hospitalizowani - dodaje.
Sieradzka twierdzi, że ratownicy zaprzeczają, aby pili na dyżurze. Nie jest jednak jasne, w jakich okolicznościach mieli w szpitalu spożyć alkohol. - Nie mam informacji, aby tych panów odwiedzał w nocy ktoś, kto mógłby przynieść alkohol. Na terenie szpitala jest absolutny zakaz picia alkoholu - precyzuje rzeczniczka pogotowia.
Ratownicy mają być zwolnieni
Informacja o odkryciu alkoholu we krwi ratowników nie została od razu przekazana na policję czy prokuraturę.
- Ratownicy otrzymali karty, na których były wyniki badań. Zaznaczony tam był także poziom etanolu - tłumaczy Kozanecka.
Wszyscy trzej pracownicy pogotowia mają być zwolnieni z pracy, ale ze względu na niejasności związane z momentem spożycia przez nich alkoholu, nie będzie to zwolnienie dyscyplinarne. - Nie stwierdzono, aby pili w pracy, ale dyrekcja straciła do nich zaufanie - informuje rzeczniczka Sieradzka.
Nie mieli detektorów czadu
Do zdarzenia, w którym brali udział pracownicy pogotowia doszło 8 lutego. Ratownicy zostali wezwani do 83-letniego mężczyzny z miejscowości Maciejowice (woj. małopolskie).
- Pogotowie ratunkowe powiadomiła córka mężczyzny, która mieszka na tej samej posesji, ale w innym budynku. Zaniepokoiło ją światło w pokoju o tak późnej porze - informował wtedy w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 podinsp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Mimo reanimacji, mężczyzna zmarł na skutek zatrucia tlenkiem węgla z piecyka gazowego, który znajdował się w łazience. Do szpitala trafili wtedy także córka zmarłego oraz troje ratowników, którzy brali udział akcji. Ratownicy nie mieli przy sobie czujników czadu, tlenek węgla został wykryty dopiero po przybyciu na miejsce straży pożarnej.
Po tym wydarzeniu Krakowskie Pogotowie Ratunkowe podjęło decyzję o zakupie detektorów tlenku węgla do wszystkich karetek. W efekcie, w najbliższym czasie zostaną kupione 23 czujniki, z czego 21 urządzeń sfinansowanych zostanie ze środków własnych.
Relacja reportera TVN 24 z 9 lutego:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ps/b/kwoj / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków