Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc w środę zrezygnował z pełnionej od 18 lat funkcji. Na razie nie wiadomo, kto zastąpi go do czasu wyborów. Sam Ferenc wskazał jako możliwego komisarza Marcina Warchoła z Solidarnej Polski, obecnego wiceministra sprawiedliwości.
Po rezygnacji Tadeusza Ferenca Prawo i Sprawiedliwość oraz opozycja zapowiedziały rozmowy na temat wskazania nowego włodarza Rzeszowa. Wybory powinny odbyć się w ciągu trzech miesięcy, nie jest jednak wykluczone, że do końca kadencji miastem będzie rządzić komisarz, którego wskaże premier.
Komentarze po rezygnacji
81-letni Tadeusz Ferenc rządził w Rzeszowie od 2002 roku. Swą rezygnację z przyczyn zdrowotnych (z powodu COVID-19 w ostatnim czasie dwukrotnie przebywał w szpitalu) ogłosił w środę, jednocześnie jako osobę, która mogłaby zostać jego następcą, wskazał związanego z Solidarną Polską obecnego wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Do tej pory wywodzący się z SLD Ferenc był raczej kojarzony z opozycją. Nieco ponad rok temu miał być "jedynką" listy Koalicji Obywatelskiej do Sejmu (zrezygnował ze startu, a jego miejsce zajął były wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz).
Szef podkarpackich struktur PO Zdzisław Gawlik przyznał, że ze względu na stan zdrowia można się było spodziewać rezygnacji Ferenca. Pytany o wcześniejszą współpracę włodarza Rzeszowa z Koalicją Obywatelską, powiedział jedynie: "był taki moment, nie chciałbym do tego wracać".
Dużo ostrzej na temat "namaszczenia" Warchoła wypowiadała się w środę posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska (SLD). - Prezydent Ferenc mógłby zakończyć swoją karierę polityczną ze smakiem, z honorem i z godnością. Postanowił natomiast zrobić to w zupełnie inny sposób. Postanowił przekazać władzę jakby była to dynastia patrylinearna - oceniła Żukowska.
Długa współpraca
Zaskoczenia nie krył też w środę prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, choć zwrócił uwagę, że Ferenc niespełna półtora roku temu poparł kandydaturę Warchoła w wyborach parlamentarnych (startował z ostatniego miejsca rzeszowskiej listy PiS).
W otoczeniu Ferenca można usłyszeć, że obaj politycy od dawna współpracowali. Owocem tej kooperacji było przekazanie na jesieni zeszłego roku Ministerstwu Sprawiedliwości działki, na której za kilka lat ma stanąć nowy budynek tamtejszego Sądu Okręgowego w Rzeszowie. W zamian, gdy budowa się skończy, miasto ma przejąć pałac Lubomirskich, gdzie obecnie mieści się siedziba sądu. - Myślę, że współpraca w związku z tym sądem była decydująca, jeśli chodzi o wskazanie Warchoła - powiedział PAP samorządowiec z Rzeszowa.
"Tu nie ma miejsca na moje chciejstwa"
Zgodnie z przepisami ustawy o samorządzie gminnym i Kodeksu wyborczego po rezygnacji prezydenta miasta konieczne jest przeprowadzenie przedterminowych wyborów jego następcy. Wcześniej jednak premier powinien powołać osobę pełniącą obowiązki włodarza miasta do czasu wyboru nowego.
Rzecznik rządu Piotr Müller mówił w środę, że nie wpłynęła jeszcze oficjalnie informacja o rezygnacji Ferenca. - Czekamy, aż formalności w tym zakresie zostaną zrealizowane i dopiero wówczas premier podejmie decyzję - zaznaczył Müller.
Nie wiadomo, czy to Marcin Warchoł miałby zostać p.o. prezydenta Rzeszowa. On sam pytany w środę, czy zamierza zabiegać o to u premiera, odparł: - Tu nie ma miejsca na moje "chciejstwa". Każda decyzja pana premiera będzie dobra, niezależnie od tego kto będzie komisarzem. Temat komisarza w żaden sposób nie był przeze mnie uzgadniany. Zajmuję się w tej chwili planami dotyczącymi startu w wyborach – dodał wiceminister.
Współpracownicy Ferenca utrzymują natomiast, że jest to prawdopodobny wariant, choć zapewne nieuzgodniony jeszcze między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i liderem Solidarnej Polski Zbigniewem Ziobrą. W sytuacji, kiedy Warchoł zostałby komisarzem miasta, jego miejsce w Sejmie mogłaby zająć np. związana z PiS lokalna polityczka Małgorzata Wróblewska (jest kolejna na liście z najlepszym wynikiem wyborczym na rzeszowskiej liście PiS). - Taki wariant byłby korzystny dla PiS, zwłaszcza teraz, kiedy trwa konflikt w Porozumieniu i każda dodatkowa szabla jest na wagę złota - ocenił w rozmowie z PAP polityk z Rzeszowa.
Szukają kandydata
Niezależnie od tego, kto ostatecznie zostanie komisarzem miasta, w partiach politycznych prawdopodobnie ruszą niedługo przymiarki do wyłonienia kandydatów na następcę Tadeusza Ferenca. Niektórzy z polityków opozycji, m.in. Kosiniak-Kamysz i Gawlik, mówili w środę o potrzebie wyłonienia wspólnego kandydata. - Będziemy szukać jednego kandydata w grupie tych środowisk, dla których ważne są pewne wartości, których źródłem jest konstytucja - podkreślił szef podkarpackiej Platformy.
Posłowie opozycji nie chcą na razie wymieniać żadnych nazwisk. Cytowany już wcześniej samorządowiec z Rzeszowa wskazał natomiast na lokalnego radnego Konrada Fijołka (należącego do klubu związanego z Ferencem), który - jak przekonywał - jest osobą znaną, blisko współpracował z prezydentem Ferencem i miałby szansę na wyborczy sukces.
Nie wiadomo, kto miałby zostać kandydatem PiS - Marcin Warchoł czy inna osoba wskazana przez władze partii. Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska powiedziała jedynie w środę, że "kwestia ewentualnych wyborów na urząd prezydenta Rzeszowa jest kwestią lokalną i leży w zakresie działań struktur wojewódzkich PiS". Zastrzegła przy tym jednak, że "jak zawsze przy wyborach samorządowych, gdy dotyczy to miasta wojewódzkiego, ostateczna decyzja będzie należeć do Komitetu Politycznego PiS".
O kandydacie na prezydenta Rzeszowa ma rozmawiać też Lewica.
Niektórzy politycy opozycji wątpią jednak, czy przedterminowe wybory w ogóle się odbędą. - Dzisiaj w Polsce rządzi grupa, która prawo ma tylko w nazwie, resztę ma gdzieś. Te wybory kiedyś będą, ale kiedy to nie wiem. Są i tacy, którzy twierdzą, że mogą być za 2,5 roku - powiedział jeden z posłów KO. Inny wywodzący się z opozycji polityk zwrócił uwagę, że wciąż panuje pandemia, więc termin przedterminowych wyborów może okazać się bardzo odległy.
Źródło: PAP