W poniedziałek do dyspozytora straży miejskiej w Krośnie wpłynęło niepokojące zgłoszenie – na rynku pojawił się rój pszczół. Na pomoc pospieszył jeden ze strażników, prywatnie pszczelarz.
- Dostaliśmy taką informację, jeden z naszych strażników zgłosił się na ochotnika, żeby się tym zająć. Gdybyśmy nie mieli kogoś takiego w naszych szeregach, sprawą musiałaby się najprawdopodobniej zająć straż pożarna – tłumaczy dyżurny straży miejskiej w Krośnie.
Strażnik "oszukał" pszczoły
Mężczyzna przyniósł przyrządy do odławiania pszczół i zabrał się do pracy.
- One usiadły na gałęziach, miałem trochę kłopotów. Ale potrząsnąłem drzewem i wpadły do pudełka. Jak matka wpadnie, to one idą za nią. Dostały jeszcze plastry z miodem i to je zwabiło. Dodatkowo skropiłem wszystko wodą, żeby myślały, że jest deszcz. Wtedy chowają się do ula i matki - relacjonuje w rozmowie z portalem krosno24.pl Tadeusz Wierdak, strażnik miejski.
Jak podaje lokalny portal, mężczyzna pszczelarstwem zajmuje się od 8 lat.
Szukały nowego gniazda?
Rój, który zagnieździł się na krośnieńskim rynku, był, jak ocenia Wierdak, dość duży. Mógł też być zagrożeniem dla przechodniów – wystraszone pszczoły zaczynają żądlić. To może być groźne dla dzieci oraz osób uczulonych. Tym razem jednak nikomu nic się nie stało.
Nie wiadomo, skąd przyleciały owady. Obecnie trwa okres rojowy, przez co roje dzielą się i szukają nowych gniazd.
Autor: wini/lulu / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: krosno24.pl