Sekcja zwłok mężczyzny wykazała, że przyczyną jego śmierci było pęknięcie tętniaka - podała prokuratura. 41-latka nie przyjęto do szpitala w Limanowej, zmarł w lokalnym ośrodku zdrowia.
- Zlecone Zakładowi Medycyny Sądowej w Krakowie badania wewnętrzne głowy pokrzywdzonego wykazały, że przyczyną zgonu był tętniak rozwarstwiający z tamponadą serca - informuje Janina Tomasik z Prokuratury Rejonowej w Limanowej.
Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, ze lekarze nie przeprowadzili wszystkich podstawowych badań, potrzebnych do zdiagnozowania mężczyzny. Aby zdiagnozować tę chorobę, trzeba było przeprowadzić dwa badania: tomografię komputerową głowy i ekokardiogram. Wykonano dwukrotnie tylko EKG, badanie krwi. 41-latkowi zmierzono ciśnienie.
Zasłabł i zmarł
Jak informuje mł. insp. Dariusz Nowak z małopolskiej policji, mężczyzna pojawił się w ośrodku zdrowia w Laskowej we wtorek ok. godz. 10.00-10.30.
- Powiedział, że boli go coś w klatce piersiowej. Wykonano mu EKG. Czekając na korytarzu na dalsze badania, mężczyzna nagle zasłabł i się przewrócił. Rozpoczęła się reanimacja, lekarz z ośrodka zdrowia próbował mu pomóc, ale bezskutecznie - relacjonuje mł. insp. Nowak.
Śledczy badają sprawę
Niedługo przed śmiercią, w niedzielę i poniedziałek, mężczyzna miał dwukrotnie trafić do szpitala w Limanowej, ale nie został przyjęty na hospitalizację.
- Musimy wyjaśnić, dlaczego tak się stało. W tej chwili jest zabezpieczana dokumentacja - mówi mł. insp. Nowak.
Dokumenty zostaną przesłane do prokuratury, która będzie szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego człowiek nie został przyjęty na oddział.
- Postepowanie zostało wszczęte w trybie tzw. czynności niecierpiących zwłoki – podaje Małgorzata Odziomek z Prokuratury Rejonowej w Limanowej. Prokuratura zbiera materiał dowodowy. Została zarządzona sekcja zwłok, będą przesłuchiwani świadkowie i powołani biegli.
Odziomek potwierdza, że 41-latek 21 i 22 kwietnia przebywał na szpitalnym oddziale ratunkowym w Limanowej i, jak wynika z karty, którą przyniósł ze sobą do przychodni, udzielono mu tam pomocy.
Szpital analizuje sytuację
- Pacjent został wypisany, bo po przyjęciu na szpitalny oddział ratunkowy, po diagnostyce i badaniu nie było wskazań, żeby go hospitalizować – tłumaczył w środę zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala powiatowego w Limanowej lek. med. Mariusz Bobula. Przyznał, że druga wizyta pacjenta w szpitalu może wzbudzać podejrzenia, ale "te wątpliwości po badaniu zostały rozwiane".
- Analizujemy całą sytuację, dokonaliśmy analizy dokumentacji, spotkałem się z lekarzem, który przyjmował pacjenta na SOR-ze – podkreślał i dodał, że ogranicza dalsze komentarze, by "nie zwiększać bólu rodzinie". Mężczyzna osierocił 5 dzieci w wieku od 7 do 18 lat.
Bobula zapewnił, że szpital współpracuje w tej sprawie z policją i prokuraturą, na bieżąco informując o swoich wewnętrznych ustaleniach.
- Razem z dyrektorem byliśmy u małżonki zmarłego pacjenta, by przekazać zapewnienia, że zrobimy wszystko, by sprawę wyjaśnić. My tę sytuację bardzo przeżywamy. Umiera 41-letni pacjent i my nad tym nie przechodzimy do porządku dziennego – zapewnił.
W czwartek dyrekcja szpitala poinformowała, że lekarz, który w poniedziałek miał dyżur i nie zdecydował się na przyjęcie mężczyzny, został zawieszony w pełnieniu funkcji służbowych.
Autor: jś,nf/b//mz / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków | Przemysław Martyński