20 osób zakażonych pałeczkami salmonelli zgłosiło się do szpitali po przyjęciu weselnym zorganizowanym w domu weselnym w Nisku (Podkarpacie). Sanepid sprawdził budynek, w którym odbywała się impreza, jednak nie znalazł tam źródła choroby.
Wesele odbyło się w jednym z domów weselnych w Nisku (Podkarpacie). Sprawę bada tamtejszy sanepid.
- Jesteśmy w trakcie postępowania wyjaśniającego. Prowadzimy wywiady epidemiologiczne z osobami, które uczestniczyły w tym przyjęciu. Dotarliśmy do około 3/4 uczestników, w tym do wszystkich osób, u których wystąpiły objawy o większym lub mniejszym nasileniu. W sumie jest to 12 osób z naszego terenu – mówiła krótko po zdarzeniu Maria Budkowska, powiatowy inspektor sanitarny w Nisku.
Jak ustalił portal tvn24.pl, sanepid nie dotarł do źródła choroby.
"Zgromadzone w toku postępowania administracyjnego dowody nie pozwalają w jednoznaczny sposób wskazać źródła zakażenia" – czytamy w komunikacie Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, przesłanym do naszej redakcji.
Na weselu bawiło się około 80 osób, do szpitali trafiło 40. U 20 z nich stwierdzono salmonellę.
Sanepid skontrolował też dom weselny, w którym odbywało się przyjęcie. Pobrano próbki jedzenia i wymazy od pracowników. Wydano nakaz tymczasowego zamknięcia lokalu, który jednak na początku sierpnia został cofnięty.
Ta decyzja została wydana „(…) po weryfikacji działań właściciela lokalu mających zapewnić bezpieczeństwo prowadzonej działalności gastronomicznej, jak również po analizie dowodów z dokumentów, w tym sprawozdań z badań próbek żywnościowych i sanitarnych” – podaje sanepid.
Jest postępowanie
Do redakcji Kontaktu24 napisała jedna z uczestniczek przyjęcia. Kobieta, która chce pozostać anonimowa, poinformowała że po weselu zmarł ojciec pana młodego. - Za pierwszym razem nie przyjęli go na pogotowiu, za drugim razem został przewieziony karetką. Obecnie bakteria została stwierdzona u dzieci. Leżą one na Oddziale Pediatrycznym w Stalowej Woli. Do szpitali w Mielcu, Kolnie i Warszawie przyjmowane są koleje osoby z objawami, łącznie jest ich dziesięć. Są to przede wszystkim członkowie rodziny pana młodego - przekazała kobieta.
Sanepid uspokaja jednak, że śmierć mężczyzny nie ma związku z zatruciem. 71-latek zmarł na zawał serca. - Jest to przypadek, który nie został do nas zgłoszony, nie mamy informacji, żeby zgon miał związek z chorobą zakaźną, nie ma podejrzenia takiej zależności – podkreśla Budkowska.
Sprawie jednak przygląda się prokuratura. - Prowadzone jest postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oraz zagrożenia epidemiologicznego. Zbierany jest materiał w tej sprawie. Nie ma jeszcze pełnej dokumentacji medycznej. Biegły stwierdził, że przyczyną śmierci był zawał serca, jednak nie wiadomo czy mężczyzna również był czymś zatruty - przekazała w lipcu Urszula Błądek, zastępczyni prokuratora rejonowego w Nisku.
Teraz jednak okazało się, że sprawa została przekazana do prokuratury w Mielcu. - Stało się tak, ponieważ osoby poszkodowane nie bardzo chciały współpracować z tutejszą prokuraturą - powiedziała we wtorek Bożena Okleja, prokurator rejonowa w Nisku. Z prokuraturą w Mielcu nie udało nam się dziś skontaktować.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24