Przystanek na prywatnej działce. Nie wiedzą, kto i kiedy zawarł ustną umowę

Przystanek Tarnowska I w Limanowej
"To jest jej. Trzeba walczyć o swoje"
Źródło: TVN24
To jeden z najsłynniejszych przystanków autobusowych w Polsce. Wszystko za sprawą konfliktu między obecną właścicielką posesji, na której został wybudowany, a urzędnikami. Pani Agnieszka domagała się od miasta Limanowa dziewięciu milionów złotych za używanie jej ziemi. Gdy ich nie uzyskała, postanowiła dobitnie dać znać korzystającym z przystanku pasażerom, że są na terenie prywatnym. W ruch poszły nie tylko tabliczki z ostrzegawczymi napisami, ale również gałęzie, gruz i ... obornik.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Limanowscy urzędnicy twierdzą, że z poprzednią właścicielką działki, panią Anną, zawarto umowę ustną i na jej podstawie przeprowadzono prace. Nie znają jednak jej treści. Nie wiedzą, kto i kiedy ją zawarł.
  • Pani Agnieszka zgłosiła samowolę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Sprawa jest teraz w sądzie administracyjnym.
  • Urzędnicy znaleźli rozwiązanie problemu. Postawili obok drugą wiatę, w zatoczce autobusowej. Pojazdy zatrzymują się na jezdni, tarasując ruch.
  • Przekonują, że zrobili wszystko, by z panią Agnieszką dojść do porozumienia. Ta z kolei twierdzi, że "urzędnicy nie zrobili nic, by dojść z nią do porozumienia". 

"Samowola", "Nie dam się okradać", "Gdy bezprawie staje się prawem, protest staje się obowiązkiem" – takie hasła można przeczytać na tablicach zamontowanych dookoła przystanku Tarnowska I w Limanowej. Umieściła je tam właścicielka przylegającej do drogi posesji.

Czytaj także: