Woda w Potoku Pychowickim w Krakowie przybrała niebiesko-fioletową barwę. Zanieczyszczony ciek zauważył jeden z mieszkańców, który sprawę zgłosił służbom. Jak ustalili policjanci, atramentowy kolor wody to efekt czyszczenia beczek z barwnikiem przez właściciela jednej z pobliskich posesji.
Informację o zanieczyszczeniu Potoku Pychowickiego przy ulicach Domowej i Skotnickiej w Krakowie służby otrzymały w poniedziałek około godziny 16. Według zgłoszenia woda w tym niewielkim strumieniu zabarwiona była na kolor niebiesko-fioletowy.
Na miejsce przyjechała straż pożarna, policja i inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. O sprawie jako pierwsi poinformowali dziennikarze RMF MAXX.
"Zanim służby pobrały próbki, woda zdążyła się oczyścić"
Zanieczyszczenie w potoku zgłosił służbom pan Piotr, który tego dnia przejeżdżał ulicą Skotnicką. Zwrócił uwagę na niepokojącą barwę cieku. - Woda była niebiesko-fioletowa. Nie było widać dna, ewidentnie była tam domieszka jakiejś chemii. Zadzwoniłem na numer alarmowy, po jakimś czasie pojawili się strażacy - powiedział dla tvn24.pl pan Piotr.
Nasz rozmówca zaznacza jednak, że "zanim służby pobrały próbki, woda zdążyła się już oczyścić" i spłynęła do Wisły.
Jak poinformował nas starszy kapitan Bartłomiej Rosiek, rzecznik krakowskiej straży pożarnej, na miejsce została skierowana grupa rozpoznania chemicznego. - Woda została poddana analizie. Wstępne wyniki wskazały na to, że skład wody nie zawiera substancji zagrażających człowiekowi i środowisku - powiedział strażak.
Policja: właściciel jednej z działek czyścił beczki
Na miejsce, oprócz straży pożarnej, przyjechali też policjanci i inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Funkcjonariusze ustalili, że chemikalia przedostały się do wody z jednej z pobliskich działek. Substancje miały wpłynąć do potoku za pośrednictwem odpływu kanalizacyjnego. - Właściciel posesji tłumaczył policjantom, że tego dnia kupił kilka zanieczyszczonych beczek, które wypłukał, a pozostałości wlał do kratki ściekowej - poinformował nas podkomisarz Piotr Szpiech, oficer prasowy krakowskiej policji.
Mężczyzna został wylegitymowany i w najbliższym czasie zostanie przesłuchany na komisariacie.
WIOŚ: do potoku mógł przedostać się barwnik poligraficzny, trwa kontrola
Jak poinformował w komunikacie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie, potok został zanieczyszczony barwnikiem poligraficznym. "Na prywatnej posesji, z której ścieki spłynęły do potoku znajdowało się 9 pojemników z tworzywa sztucznego, koloru niebieskiego o pojemności 200 l każdy" - informuje WIOŚ.
"Obecnie trwa kontrola inspekcji ochrony środowiska w spółce Pfluger Koperty w związku z ujawnieniem przekazania beczek z tworzywa sztucznego zawierających pozostałości barwnika fleksograficznego osobie fizycznej, tj. przekazanie odpadów nieuprawnionemu odbiorcy" - czytamy w komunikacie.
Rzeczniczka instytucji Magdalena Gala, pytana przez nas o ewentualną szkodliwość wylanej do potoku Pychowickiego substancji, odpowiada, że "WIOŚ w trakcie kontroli będzie sprawdzał i weryfikował, czy faktycznie znajdował się tam barwnik". - Na pojemnikach widniał napis "towary bezpieczne" - dodała.
Ekspert: barwnik może doprowadzić do unicestwienia życia biologicznego w potoku
Dziennikarze RMF MAXX otrzymali od firmy kartę charakterystyki barwnika, który miał zostać wylany do potoku. Okazało się, że znajdują się w nim składniki chemiczne, które mogą być szkodliwe.
- Z karty charakterystyki produktu dla barwnika, który został wylany do potoku wynika, że teoretycznie jest on bezpieczny do użytku, ale tylko na odpowiednich zasadach w zakładzie poligraficznym. Barwnik ten jest mieszaniną substancji niebezpiecznych, i zawiera dwie substancje, które według Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA) nie są może szczególnie szkodliwe dla człowieka, jednak są bardzo toksyczne dla środowiska wodnego - ocenił w rozmowie z tvn24.pl profesor Mariusz Czop z Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej AGH w Krakowie.
Jednak również w przypadku kontaktu człowieka z zanieczyszczoną wodą, substancja ta może niekorzystnie odbić się na zdrowiu, na przykład w postaci zatrucia, podrażnienia skóry i oczu, a także odczynów alergicznych.
Naukowiec podkreślił, że "barwnik będzie się rozkładać w wodzie i zabierać z niej tlen, co może doprowadzić do unicestwienia życia biologicznego w potoku". - Nawet same zmiany koloru są niekorzystne, bo powodują zaburzenia w procesie fotosyntezy. Toksyczne składniki barwnika nawet w bardzo niskich stężeniach będą negatywnie wpływać na ekosystem wód potoku - zaznaczył.
Czop z rezerwą podchodzi do dotychczasowych ustaleń służb. - Trudno jest naprawdę uwierzyć, że potok nabrał tak intensywnej barwy w wyniku samego umycia kilku zabrudzonych beczek. Na zdjęciach widać, że woda miała atramentowy kolor, była nieprzezroczysta. Z pewnością dostała się do niej spora ilość barwnika - powiedział naukowiec.
Próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami firmy Pfluger Koperty, jednak nie udało nam się dodzwonić. Wysłaliśmy wiadomość mailową, czekamy na odpowiedź.
Źródło: tvn24.pl, RMF MAXX
Źródło zdjęcia głównego: Piotr