Kilkuset mieszkańców protestowało w poniedziałek przeciwko wycince drzew pod budowę linii tramwajowej do Mistrzejowic w Krakowie. Pod topór idzie niemal tysiąc drzew. Mimo że wycinka już się zaczęła, a według urzędu projektu budowy nie da się znacząco zmienić, wspierani przez część radnych i posłów mieszkańcy zapowiadają, że nie odpuszczą. - Będziemy walczyć o każde jedno drzewo przy tej inwestycji - mówi organizator protestu Marcin Borek.
Kilkuset mieszkańców protestowało w poniedziałek wieczorem przeciwko wycince drzew pod budowę linii tramwajowej do Mistrzejowic. - Będziemy walczyć o każde jedno drzewo przy tej inwestycji, aby nie zostało wycięte bez poważnej przyczyny. Nie odpuścimy przez każdy dzień wycinki - powiedział organizator akcji i radny dzielnicy Prądnik Czerwony Marcin Borek.
Protest odbył się w rejonie ulicy Młyńskiej i Bohaterów Wietnamu. Mieszkańcy przynieśli ze sobą tablice z napisami: "Kraków dla mieszkańców, nie dla urzędników", "Zostawcie nasze drzewa", "Nie pozwólcie zabetonować naszej dzielnicy", "Alarm giną drzewa", "Przepraszamy za utrudnienia, mamy do wymiany radnych i prezydenta". Mieli też ze sobą listę nazwisk radnych, którzy podczas ostatniej sesji rady miasta nie zgodzili się na wstrzymanie budowy tramwaju - a była ich zdecydowana większość.
Ścinanie drzew w rejonie ulic Meissnera i Młyńskiej w Krakowie rozpoczęło się w ubiegłym tygodniu. To przygotowania pod budowę linii tramwajowej do Mistrzejowic, która przebiegać ma przez Prądnik Czerwony. Mieszkańcy niemal codziennie przychodzą protestować w rejon trwającej wycinki. Poniedziałkowy protest był dotąd jednym z największych.
Protestowali aktywiści, radni i posłowie
Wśród protestujących byli politycy i samorządowcy. Z Warszawy przyjechał między innymi aktywista Jan Śpiewak.
Poseł KO Aleksander Miszalski powiedział, że nie zgadza się z decyzjami radnych swojego ugrupowania, którzy nie głosowali przeciwko projektowi budowy linii tramwajowej. Parlamentarzysta skierował pismo do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego z prośbą o wstrzymanie wycinki drzew i o wgląd do umowy z wykonawcą projektu. Poseł chce się dowiedzieć, jaka byłaby skala odszkodowań ze strony miasta, gdyby wycinka została wstrzymana, a linia tramwajowa nie powstała.
Radny Łukasz Gibała (klub Kraków dla Mieszkańców) zwrócił uwagę, że mnóstwo osób z Mistrzejowic chce budowy tramwaju, jednak - według radnego - budowa ta mogłaby się odbyć przy wycince 500 drzew, a nie tysiąca. - Trzeba wstrzymać wycinkę. Uważam, że potrzebujemy trzech, czterech dodatkowych miesięcy na rozmowy o projekcie i jego modyfikację - ocenił.
Łukasz Maślona (klub Kraków dla Mieszkańców) jest zdania, że planowane torowisko mogłoby być węższe, dzięki temu pas zieleni byłby szerszy. - Nadal czekam na korektę projektu, wierzę, że jest możliwa - podkreślił.
Próbowali zablokować wycinkę
W poniedziałek rano kilkoro mieszkańców bezskutecznie próbowało zatrzymać wycinkę. Zerwali ogrodzenia wokół maszyn i koparek ekipy prowadzącej wycinkę i budowę. Jedna osoba przywiązała się łańcuchem do koparki, inna weszła na drzewo. Kierownik budowy zgłosił sprawę policji.
- Wylegitymowaliśmy cztery osoby i wyprosiliśmy z tego terenu. Materiały w sprawie przesłaliśmy do prokuratury, która zdecyduje, co dalej. To kontrowersyjne zachowanie i mogło dojść do naruszenia prawa - powiedział rzecznik prasowy małopolskiej policji Sebastian Gleń.
Wycinka drzew pod budowę linii tramwajowej
Wycinka drzew pod budowę linii tramwajowej do Mistrzejowic ruszyła na początku lipca. Od tego czasu, według organizatora protestu, ścięto 50 drzew.
- Linia tramwajowa poprowadzona będzie tam, gdzie rosną drzewa. To są absurdy, które miasto zapewnia - stwierdził jeden z mieszkańców Prądnika Czerwonego.
W oczach starszej mieszkanki pojawiły się łzy. Prawie 30 lat temu wraz ze swoimi dziećmi posadziła tu brzozę, grab, jawor i wiąz. - Wycinanie tych drzew to łamanie mojego serca. Nasze dzieci, wnuki będą mieszkały jak na pustyni - powiedziała, wskazując, że wszystkie drzewa do pobliskiego bloku zostaną wycięte.
Mieszkańcy mają pretensje do urzędu miasta za nieuwzględnienie ich propozycji w konsultacjach społecznych. Rozpoczęli też zbiórkę podpisów poparcia dla obywatelskiej uchwały - nie zgadzają się w niej na budowę szybkiego tramwaju przez ich dzielnicę mimo wydanej już decyzji ZRID (o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej).
Zarzuty odpiera wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig. Twierdzi, że budowa linii tramwajowej jest odpowiedzią na postulaty innych mieszkańców.
Urząd zapewnia: wycinkę ograniczono
Konsultacje społeczne trwały sześć dni. - Odpowiedzi na każdy z postulatów są opublikowane na stronie internetowej Zarządu Dróg Miasta Krakowa. Nad każdym postulatem pracowali eksperci, projektanci - wyjaśnił wiceprezydent.
Jak przekazał, powodem wycinki nie jest przebieg torowiska, ale sieci wodociągowej, ciepłowniczej, elektrycznej. - Ograniczyliśmy wycinki do absolutnej konieczności. Na blisko pięciu kilometrach długości trasy ograniczono wycinkę o 200 drzew, a teraz o kolejne 100 - tłumaczył.
Łącznie pod topór pójdzie 960 drzew. Zdaniem protestujących eliminacja drzew oznacza gorsze powietrze, bardziej odczuwalne upały oraz zniszczenie krajobrazu.
Miasto zapowiedziało nasadzenia kompensacyjne. Jest też otwarte na propozycje spółdzielni mieszkaniowych, aby na ich terenie posadzić nowe drzewa. Jesienią 2022 i wiosną 2023 r. Zarząd Zieleni Miejskiej przesadził 29 drzew z planowanej trasy tramwaju.
Tramwaj do Mistrzejowic. Trasa, koszt
Nowe torowisko przebiegać będzie od skrzyżowania al. Jana Pawła II z Lema i Meissnera, następnie w ciągu ulic: Meissnera, Młyńskiej, Lublańskiej, Dobrego Pasterza, Krzesławickiej, Bohomolca, ks. Jancarza aż do istniejącej pętli Mistrzejowice. Na trasie przewidziano m.in. tunel wraz z wielopoziomowym węzłem przesiadkowym w okolicy ronda Polsadu.
Władze miasta szacują, że dzięki temu połączeniu czas dojazdu z Mistrzejowic do centrum miasta skróci się o około 12 minut. Cena inwestycji - ponad 1,92 mld zł - obejmuje pełną usługę: zapewnienie finansowania, zaprojektowanie linii, pozyskanie niezbędnych pozwoleń, realizację inwestycji oraz jej utrzymanie przez partnera prywatnego przez okres 20 lat. Po tym okresie cała infrastruktura tramwajowa w dobrym stanie technicznym przejdzie na własność gminy.
Wykonawca zapewnił finansowanie inwestycji podpisując stosowne umowy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, a także Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju, Pekao i Polskim Funduszem Rozwoju.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne