Na krakowskim lotnisku Balice strażnicy graniczni zatrzymali 40-latka, który chciał zrobić żart mamie tuż przed jej wylotem. Mężczyzna powiedział, że w jej torbie znajduje się broń. 40-latek został ukarany mandatem.
W piątek (7 marca) Karpacki Oddział Straży Granicznej im. 1. Pułku Strzelców Podhalańskich poinformował o zdarzeniu, do którego doszło na lotnisku Balice w Krakowie. Służby lotniska zostały postawione na nogi za sprawą 40-latka, który powiedział, że w torbie jego mamy udającej się w podróż, znajduje się broń.
- Po przybyciu na miejsce strażników granicznych do słów o broni w bagażu przyznał się 40-letni Polak pochodzący z Krakowa. Chciał zrobić żart swojej mamie, którą odprowadzał na lot - poinformowała Justyna Drożdż z Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.
Strażnicy skontrolowali bagaż kobiety pod kątem pirotechnicznym. Zarówna ona, jak i jej syn zostali również sprawdzeni w bazach danych Straży Granicznej. Nie figurowali w nich.
Mężczyzna został ukarany mandatem. Kobiecie pozwolono kontynuować podróż.
Powiedzieli, że mają bomby. Nie polecieli dalej
Do podobnych sytuacji doszło w weekend na lotnisku w Katowicach-Pyrzycach. W sobotę (8 marca) tuż po północy straż graniczna otrzymała informację od pracownika obsługi lotniska, że w trakcie odprawy biletowo-bagażowej na lot do Hurghady, jedna z kobiet powiedziała, że w bagażu rejestrowanym posiada bombę.
"Funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych wylegitymowali 41-letnią kobietę oraz sprawdzili posiadane przez nią bagaże. Nie ujawniono przedmiotów zabronionych" - przekazał w komunikacie Śląski Oddział Straży Granicznej w Raciborzu.
Do drugiej sytuacji doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. 41-latek udający się w podróż do Egiptu powiedział, że w jego bagażu znajdują się dwie bomby. Strażnicy przeprowadzili kontrolę.
Podróżni zostali ukarani mandatami karnymi w wysokości po 500 złotych. Odmówiono również im wejścia na pokłady samolotów, którymi mieli udać się do Egiptu.
Autorka/Autor: mm/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ŚOSG