Zarzuty pięciu kolejnych zabójstw i dwóch usiłowań zabójstw postawili krakowscy prokuratorzy członkom tak zwanego gangu zabójców właścicieli kantorów. Dwóch podejrzanych w tym śledztwie odbywa już wyroki dożywocia za inne zbrodnie.
- Łącznie zarzuty postawiono 14 podejrzanym – poinformował prok. Piotr Krupiński, naczelnik małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej.
Zarzuty
Wojciechowi W. zarzucono dokonanie pięciu zabójstw i dwukrotne usiłowanie zabójstwa, a także kradzieży, włamań i rozboju. Przestępstwa popełniane były w latach 2006-2007 w różnych miejscowościach województw podkarpackiego, małopolskiego i świętokrzyskiego, w tym: Ostrowa, Przeworska, Tarnowa, Olkusza, Domaszowic, Makoszyna, Cedzyny, Daleszyc, Miąsowej.
Tadeusz G. usłyszał zarzuty czterech zabójstw i dwóch usiłowań zabójstw oraz rozbojów, włamań i kradzieży na terenie m.in. Ostrowa, Przeworska, Dębicy, Olkusza, Sanoka, Kolbuszowej i innych miejscowości.
Kolejnemu podejrzanemu, Adamowi M., postawiono zarzut jednego usiłowania zabójstwa, a także dokonania rozbojów i kradzieży.
Pozostali podejrzani usłyszeli zarzuty dotyczące rozbojów, włamań i kradzieży w okresie od 2002 do 2007 r. Wartość utraconego mienia przez pokrzywdzonych prokuratura oszacowała na ponad 2,5 mln zł.
Wobec pięciu podejrzanych: Wojciecha W., Tadeusza G., Adama M., Damiana G. i Mirosława T., sąd na wniosek prokuratury przedłużył areszt tymczasowy do lipca.
W czerwcu prokuratura planuje sporządzenie aktu oskarżenia w tej sprawie.
Działali według schematu
W grudniu 2016 r. krakowski Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok skazujący Tadeusza G. i Wojciecha W. na kary dożywocia za zabójstwo pięciu osób i usiłowanie zabicia kolejnych dwóch. Ofiary wywodziły się z kręgu właścicieli, współwłaścicieli i pracowników kantorów.
Media określały oskarżonych mianem "gangu zabójców kantorowców". Sprawcy zbrodni najpierw strzelali do ofiar, a dopiero potem sprawdzali, czy mają pieniądze.
Według prokuratury sprawcy działali według ustalonego schematu. Tadeusz G. planował zabójstwa, obserwował teren, poznawał zwyczaje ofiar, dostarczał broń i zapewniał wspólnikom możliwość opuszczenia miejsca zbrodni. Jacek P. i Wojciech W. brali udział w obserwacji i to oni oddawali śmiertelne strzały z broni wyposażonej w tłumiki. "Czyszczeniem" broni z numerów seryjnych i innych znaków zajmował się Jacek P., który przerabiał ją tak, by nie można było jej zidentyfikować.
Podczas żadnego z napadów sprawcy nie żądali od ofiar pieniędzy ani nie pytali, czy je posiadają. Bywało, że ofiary nie miały gotówki. Pieniądze mordercy ukradli tylko w Kraśniku (70 tys. zł) i Myślenicach (ok. 164 tys. zł). Łup był dzielony po równo.
Nie wyrazili skruchy
W lipcu 2010 r. krakowski sąd skazał Tadeusza G. i Wojciecha W. na kary dożywocia, a Jacka P. na 15 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał, że Jacek P., który już w śledztwie przyznał się, złożył wyjaśnienia, wyraził skruchę i przeprosił pokrzywdzonych, spełnił warunki określone w ustawie do nadzwyczajnego złagodzenia kary - stąd wyrok 15 lat.
Jednocześnie sąd podkreślił, że Tadeusz G. i Wojciech W. są sprawcami zdemoralizowanymi w najwyższym stopniu, dla których życie ludzkie nic nie znaczy i że w czasie całego procesu nie wyrazili żalu ani skruchy.
Od tego wyroku apelowała prokuratura i obrońcy dwóch oskarżonych. W grudniu 2011 r. sąd apelacyjny uchylił wyroki dożywocia w stosunku do Tadeusza G. i Wojciecha W. i sprawę skierował do ponownego rozpoznania przez sąd okręgowy. Wyrok dla Jacka P. utrzymał w mocy, pozbawiając go dodatkowo praw publicznych na 6 lat.
W wyniku ponownego procesu w kwietniu 2015 roku krakowski sąd okręgowy uznał oskarżonych za winnych wszystkich zarzutów i skazał na dożywocie. Pozbawił ich praw obywatelskich na 10 lat i zdecydował, że mogą ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu 30 lat kary. Nałożył także kilkusettysięczne zobowiązania finansowe na rzecz rodzin ofiar.
Szef skazany
Dodatkowo, Tadeusz G., który zdaniem prokuratury kierował gangiem, w 2013 r. został już prawomocnie skazany na karę 25 lat więzienia za potrójne zabójstwo trojga obywateli Ukrainy. Do tej zbrodni doszło we wrześniu 1991 roku w podkieleckiej Cedzynie. Dzięki pozostawionym na miejscu śladom genetycznym został zidentyfikowany jako sprawca tej zbrodni po 18 latach, w trakcie pierwszego śledztwa dotyczącego zabójstw właścicieli kantorów.
Autor: wini/pm / Źródło: PAP