Dyrekcja Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zabrała głos po śmierci lekarza, który podczas dyżuru został ugodzony nożem przez pacjenta. - Jeden z lekarzy poległ w trakcie pełnienia obowiązków służbowych. Tak to trzeba nazwać - powiedział poruszony dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Po południu szpital opublikował oświadczenie, w którym żegna lekarza.
Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, potwierdził informację o śmierci kolegi. - Jeden z lekarzy poległ w trakcie pełnienia obowiązków służbowych - powiedział podczas spotkania z dziennikarzami.
Jak dodał, lekarz został zaatakowany bez żadnego ostrzeżenia, gdy miał wizytę z inną pacjentką. W pomoc doktorowi zaangażowanych było ponad 20 osób.
- Łączymy się w bólu z rodziną - żoną, dziećmi, rodzicami i bratem. To niepowetowana strata. Obrażenia były tak rozległe, że nie udało się naszego kolegi uratować - podkreślił łamiącym się głosem Jędrychowski.
Był jednym z najlepszych
Dyrekcja podkreśliła, że zmarły lekarz był jednym z najlepszych ortopedów specjalizujący się w chirurgii ręki. Realizował głównie najbardziej skomplikowane urazy.
Jak dodał Jędrychowski, sprawa dotyczy pacjenta, który był niezadowolony z przebiegu leczenia.
- Mamy do czynienia z pacjentem, który był niezadowolony z przebiegu leczenia. Sprawa się oparła o rzecznika praw pacjenta. Udzielaliśmy odpowiedzi. Zgodnie z opinią rzecznika praw pacjenta, wszystko było w porządku. Pacjent podjął najgorszą z możliwych decyzji polegającą na wyjaśnieniu sprawy samemu. Coś co nie znajduje racjonalnego wytłumaczenia - dodał dyrektor.
- Nie jesteśmy jako szpital w stanie zamknąć się, czy wprowadzić zasad, które obowiązują na lotniskach. Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości odnośnie leczenia, to w porządku, ale niech nie załatwia tego w taki sposób - mówił dyrektor.
Podkreślił, że pracownicy szpitala zostali objęci pomocą psychologiczną.
Liczne rany kłute
Do zdarzenia doszło parę minut po godzinie 10 w gabinecie poradni ortopedycznej. Natychmiast zostali wezwani ratownicy. Podjęto akcję reanimacyjną i w jej trakcie doktor został przewieziony na blok operacyjny.
Obecny na konferencji prasowej kierownik bloku operacyjnego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie doktor Rafał Depukat powiedział, że poszkodowany lekarz trafił na blok operacyjny z ranami kłutymi klatki piersiowej, brzucha, nóg i rąk.
- Kolega był natychmiast do nas przewieziony zaraz po tym, co wydarzyło się w poradni ortopedycznej. Stwierdziliśmy liczne rany kłute klatki piersiowej, brzucha, kończyn górnych i dolnych. Natychmiast poprosiliśmy o pomoc między innymi naszych kolegów kardiochirurgów, którzy przybyli natychmiast. W międzyczasie koledzy chirurdzy, chirurdzy naczyniowi zaopatrywali obrażenia, które niestety okazały się śmiertelne - powiedział doktor Depukat.
- Proszę nawet nie pytać, jak to jest operować swojego kolegę - odparł na koniec na pytanie jednej z reporterek Rafał Depukat.
Operacja trwała dwie godziny, ale rany były zbyt rozległe i życia lekarza nie udało się uratować.
Oświadczenie szpitala i pożegnanie lekarza
Po południu szpital opublikował oświadczenie, które zatytułowano "Tragiczna śmierć naszego kolegi".
"Do głębi wstrząśnięci i pogrążeni w bólu przekazujemy wiadomość o tragicznej śmierci naszego kolegi, wspaniałego lekarza ortopedy, wybitnego specjalisty, pełnego niezwykłej życzliwości i dobroci lek. Tomka Soleckiego" - piszą przedstawiciele placówki.
"Został odebrany światu w sposób brutalny i niesprawiedliwy, podczas pełnienia obowiązków służbowych, podczas udzielania pomocy pacjentom. Trudno znaleźć słowa, które oddadzą emocje, jakie w tej chwili odczuwamy — jako współpracownicy, przyjaciele, a przede wszystkim jako ludzie. Łączymy się w bólu z Rodziną i Bliskimi Tomka. Spoczywaj w pokoju, Przyjacielu" - napisali współpracownicy zabitego lekarza.
Autorka/Autor: mm/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24