Ameer Alkhawlany, pochodzący z Iraku doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego, został deportowany. Jego adwokat zapowiada jednak odwołanie się od tej decyzji. Zdaniem Straży Granicznej Irakijczyk mógł przebywać w Polsce nielegalnie. Był też podejrzewany o kontakty z islamskimi radykałami. Naukowiec ubiegał się o status uchodźcy. Nie otrzymał go.
W środę sąd w Przemyślu zdecydował o wypuszczeniu doktoranta z aresztu dla cudzoziemców.
- Sąd stwierdził, że nie zachodzi podejrzenie, że Ameer zagraża bezpieczeństwu naszego kraju, w związku z tym aresztu w ogóle nie powinno się w tej sprawie stosować. Jest to pierwsze nasze zwycięstwo. Mam nadzieję, że nie pyrrusowe – mówił wtedy Marek Śliz, adwokat Irakijczyka. Doktorant miał wyjść na wolność jeszcze w tym tygodniu.
Jak, jednak podaje Gazeta Wyborcza, w środę mecenas nie mógł skontaktować się z Ameerem. Strażnik w ośrodku dla cudzoziemców miał powiedzieć dzwoniącym, że Irakijczyka już tam nie ma.
"Zagrażał bezpieczeństwu narodowemu"
W czwartek adwokat poinformował, że jego klient został deportowany do Iraku. {Powołał się przy tym na informacje, przekazane przez brata Alkhawalny'ego, który jest doktorantem na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Tę wiadomość potwierdził też Jan Żaryn, rzecznik koordynatora służb specjalnych. Żaryn zaznaczył, że nie ma na nią wpływu decyzja sądu w Przemyślu, który w środę zwolnił obcokrajowca z aresztu.
- 5 kwietnia 2017 roku pan Ameer Alkhawlany obywatel Iraku, zatrzymany przez ABW, został deportowany z Polski. W ocenie Szefa ABW dalsze przebywanie zatrzymanego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej zagrażało bezpieczeństwu narodowemu - powiedział rzecznik. - Wobec powyższego szef ABW wnosił o wydalenie Alkhawlanego z naszego kraju - dodał.
Żaryn podał, że zgodnie z prawem ostatnia faza deportacji, czyli transport poza granice Polski, jest wykonywana przez Straż Graniczną. Procedura deportacyjna obcokrajowca została wszczęta w środę.
Adwokat Alkhawlanego poinformował, że pomimo wykonania deportacji, po otrzymaniu decyzji o niej zaskarży ją do sądu administracyjnego.
- Przecież jest orzeczenie Sądu Okręgowego w Przemyślu, który w sposób jednoznaczny mówi, że po zbadaniu materiałów tajnych przez sąd, jego aresztowanie było bezzasadne, czyli on nie zagrażał bezpieczeństwu kraju - to jest podstawa taka, że Sąd Administracyjny przy mojej skardze musi to uwzględnić - zaznaczył obrońca.
"Uwolnić Ameera"
Sprawa zatrzymanego doktoranta od początku budziła silne emocje. Aktywiści zorganizowali kilka demonstracji, podczas których domagali się wypuszczenia Irakijczyka na wolność.
- Dzisiaj dostaliśmy informację, że po sześciu miesiącach w areszcie Ameer został zwolniony przez sąd, ponieważ przedstawione przez ABW dowody nie pozwalały dłużej go przetrzymywać – mówiła w Magda, uczestniczka pikiety. - Od tamtej pory nie było z nim kontaktu, po kilku godzinach dowiedzieliśmy się, że zmierza do Warszawy, skąd zostanie przeprowadzona deportacja. Adwokat Ameera złożył zażalenie. Jesteśmy tu, by wyrazić sprzeciw wobec takich działań i solidarność z Ameerem - dodała.
Oliwia z inicjatywy Solidarni z Ameerem podkreśliła, że "to nie pierwszy przypadek, kiedy osoba bez postawionych zarzutów została aresztowana, a potem wydalona z kraju".
Przypomniała, że w sprawie Ameera interweniowali: Rzecznik Praw Obywatelskich, Helsinska Fundacja Praw Człowieka, fundacja Panoptykon i inne organizacje, odbywały się też pikiety. Podkreśliła, że ONZ apeluje o nieodsyłanie nikogo do Iraku ze względu na skrajne niebezpieczeństwo.
Przy dźwiękach bębnów manifestanci skandowali: "Ameer zostaje", "Żaden człowiek nie jest nielegalny", "Naszą bronią solidarność", "Bez granic, bez nacji, stop deportacji", "Bez sprawiedliwości nie będzie pokoju".
Na transparentach widniały hasła "Stop sądowemu bezprawiu", "Uwolnić Ameera". "Hańba", "ABW = policja polityczna".
Nie dostał statusu uchodźcy
Tego samego dnia sąd w Krakowie wydał postanowienie o umieszczeniu Irakijczyka w areszcie dla cudzoziemców znajdującym się w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu. 21 października krakowski sąd utrzymał postanowienie o areszcie. W środę sąd w Przemyślu zdecydował o zwolnieniu go.
Jak zaznaczył Tomasz Cytrynowicz, dyrektor Biura Szefa Urzędu Do Spraw Cudzoziemców, decyzja o odmowie nadania statusu uchodźcy oraz o odmowie udzielenia ochrony uzupełniającej została wydana na podstawie artykułów ustawy z dnia 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Mowa w nich o istnieniu poważnych podstaw aby sądzić, że cudzoziemiec jest winny działań sprzecznych z celami i zasadami Narodów Zjednoczonych określonymi w Preambule i art. 1 i 2 Karty Narodów Zjednoczonych oraz o stanowieniu zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa lub społeczeństwa.
W połowie listopada sprawa doktoranta UJ była tematem posiedzenia sejmowej komisji do spraw służb specjalnych.
"Dla mnie to niepojęte"
W winę Ameer’a nie wierzą także przedstawiciele jego uczelni, Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Nie wierze, że Ameer mógł mieć świadomie takie kontakty. Był bardzo zaangażowany w badania naukowe i pracę na uczelni. Był zdecydowany, by kontynuować karierę naukową. Nie wierze, że mógł utrzymywać kontakty z osobami, o których by wiedział, że są zaangażowane w działalność terrorystyczną czy jakąkolwiek inną radykalną - tłumaczy prof. dr hab. Paweł Koteja, Instytut Nauk o Środowisku UJ.
- Dla mnie to wszystko jest niepojęte. Był jednym z moich najlepszych studentów - mówi profesor January Weiner, wykładający w tym samym instytucie.
Autor: wini/kv / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków