W miejscowości Mokrzyska, niedaleko Brzeska (Małopolska), pięcioosobowa rodzina zatruła się czadem. O tym, że w domu może ulatniać się gaz, rodzinę zaalarmowała 10-letnia córka. Strażacy mówią o cudzie, podkreślając, że przy tak wysokim stężeniu tlenku węgla, jakie panowało w mieszkaniu, do rana mógłby nikt nie przeżyć.
O tym, że w jednym z domów w miejscowości Mokrzyska może ulatniać się tlenek węgla, strażacy zostali poinformowani po godzinie pierwszej w nocy.
Kiedy przybyli na miejsce, pięcioosobowa rodzina była już na zewnątrz.
– Wszyscy byli przytomni. Na miejsce przyjechały 3 zespoły ratunkowe. Cała rodzina została odwieziona do szpitala z objawami podtrucia – mówi Piotr Słowiak, rzecznik prasowy straży pożarnej w Brzesku.
"To cud"
Jak ustalili strażacy, stężenie trującego gazu w domu było bardzo wysokie. – Albo to wynik niewydolnej wentylacji, albo bardzo szczelnych okien. Źródłem tlenku węgla był piecyk gazowy – informuje Słowiak.
Jak zaznacza, rodzina miała ogromne szczęście. – To była późna godzina i wszyscy spali. O wszystkim rodzinę zaalarmowała 10-latka, która źle się poczuła. Myślę, że możemy mówić o cudzie, bo gdyby dziewczynka nie obudziła rodziny, do rana nikt mógłby nie przeżyć – mówi Słowiak.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Mokrzyska (woj. małopolskie):
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków /
Źródło zdjęcia głównego: tvn24