11-latek postawił na równe nogi krakowskich policjantów. Chłopiec powiedział swojej mamie, że został napadnięty i okradziony. Szybko jednak okazało się, że "przedsiębiorczy" nastolatek tak naprawdę sam wydał pieniądze. Kupił sobie grę komputerową. Teraz sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Zdenerwowana mama chłopca zgłosiła rozbój w połowie października. - Była roztrzęsiona i jak zwykle w takim przypadku żaliła się – relacjonuje Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Szczegółowo opisał "sprawcę"
Syn kobiety miał zostać napadnięty 13 października, kiedy wracał ze szkoły do domu.
- Twierdził, że został zatrzymany przez młodego mężczyznę w wieku 16-17 lat, który grożąc pobiciem zażądał wydania pieniędzy – informuje Ciarka. Dalej chłopiec tłumaczył, że przestraszył się napastnika i zgodnie z jego poleceniem zabrał z domu 50 zł, które później przekazał starszemu nastolatkowi. Tamten miał następnego dnia napaść go ponownie i znów żądać gotówki.
Jak zauważa rzecznik, 11-latek w swojej relacji był bardzo przekonujący. – Szczegółowo opisał wygląd sprawcy, sposób w jaki się zachowywał oraz cechy charakterystyczne jego ubioru – wylicza rzecznik.
Wymyślił napad
Sprawa wydawała się być poważna, więc policjanci zaczęli poszukiwania napastnika według rysopisu, który przestawił im rzekomo napadnięty chłopiec.
- Zabezpieczyliśmy też zapis monitoringu z miejsc, gdzie miało dojść do napaści – uzupełnia rzecznik. To właśnie nagrania z kamer wzbudziły wątpliwości funkcjonariuszy.
Okazało się, że 11-latek wymyślił całą historię. Prawdziwa była tylko kradzież pieniędzy – wyniesiona z domu gotówkę chłopiec wydał na grę komputerową.
- Zgromadzone materiały zostały przesłane do Sądu Rodzinnego i Nieletnich, który podejmie stosowne decyzje wobec nieletniego – uzupełnia Ciarka.
Autor: wini / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24