Tajemnicze zjawiska na niebie było widać 4 listopada, między innymi w okolicach Pińczowa w województwie świętokrzyskim. - Sygnał dotarł do nas z terenu powiatu pińczowskiego, gdzie miało coś spaść z nieba. Chodziło o pogranicze rejonu powiatów pińczowskiego i kieleckiego. Oczywiście poważnie traktujemy każde tego typu zgłoszenie i pojechaliśmy na miejsce, gdzie wykonaliśmy swoje czynności - powiedział aspirant Maciej Ślusarczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. I dodał: - Dla nas najważniejsze było, że żadnych obiektów nie zidentyfikowaliśmy, żadnych uszkodzeń czy to w infrastrukturze, zadymień czy zarzewi ognia. Niczego, co mogłoby potwierdzić treść tego zgłoszenia, nie odnaleźliśmy. - Jednoznacznie zaprzeczam, to nie było UFO - podkreślił.
Okazuje się, że nad województwem świętokrzyskim przeleciał bolid, czyli jasny meteor. Jego przelot zarejestrowały kamery projektu Skytinel. Mknąca po niebie kula ognia była widoczna też w województwie mazowieckim.
Cztery kule. DORSZ komentuje
Zdjęcia i filmy kilku obiektów opublikował w mediach społecznościowych między innymi profil "Oczami Strażaka". Na jednym z nagrań widać cztery jasne kule.
Jedną z hipotez, które były brane pod uwagę, były ćwiczenia wojskowe. Jednak Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, przekazało w komunikacie w mediach społecznościowych, że ćwiczeń nie prowadziło. "Informujemy, że 4 listopada 2025 r. w godzinach wieczornych Wojsko Polskie nie prowadziło ćwiczeń w województwie świętokrzyskim. Wczoraj wieczorem na południe od Kielc prowadzone były działania poszukiwawcze przez wojskowy śmigłowiec z Lotniczego Zespołu Poszukiwawczo-Ratowniczego (LZPR). Jego operowanie rozpoczęło się po otrzymaniu informacji z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej o podejrzeniu zdarzenia lotniczego w tym rejonie. Niemal dwuipółgodzinne czynności z użyciem śmigłowca nie potwierdziły wystąpienia jakiegokolwiek incydentu lotniczego. We wskazanym miejscu pracowała również Państwowa Straż Pożarna oraz Polska Policja. Nie odnaleziono żadnego rozbitego statku powietrznego. Dalsze czynności wyjaśniające prowadzą odpowiednie służby" - podało w komunikacie DORSZ.
Rzecznik prasowy Dowódcy Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych w rozmowie z tvn24.pl również przekazał, że na terenie kraju nie były we wtorek prowadzone żadne ćwiczenia wojskowe.
Dziwne obiekty nad Śląskiem
Również mieszkańcy województwa śląskiego obserwowali tajemnicze obiekty na niebie. Młodszy aspirant Justyna Wiszowaty z Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie przekazała, że miała zapytania od dziennikarzy w tej sprawie, ale dyżurny policji nie potwierdził tych informacji. - Nie mieliśmy zgłoszeń dotyczących dronów czy UFO. Nie mieliśmy takich interwencji - poinformowała. Również rzecznik prasowy lotniska w Katowicach przekazał, że nie było żadnych niepokojących informacji, które mogły zakłócić ruch lotniczy. - To była spokojna noc, absolutnie żadnych nadzwyczajnych, niecodziennych wydarzeń nie odnotowaliśmy, a wiadomo, że my na kwestie bezpieczeństwa i ochrony infrastruktury jesteśmy bardzo wyczuleni - podkreślił Piotr Adamczyk.
"To nie są meteory"
Zadzwoniliśmy do Planetarium Śląskiego w Chorzowie i porozmawialiśmy z rzecznikiem placówki na temat tego, co mogło pojawić się na niebie we wtorkowy wieczór. - To nie są meteory, taurydy, one wyglądają zupełnie inaczej. To mogły być lampiony, które są zabronione. Ale na moje oko, są to wojskowe flary, które opadają na spadochronach. Natomiast nie jest to nic astronomicznego - skomentował Jarosław Juszkiewicz. Rzecznik planetarium przysłał nam filmy z serwisu YouTube, na których widać wojskowe flary na spadochronach. Efekty na nich widoczne są bliźniaczo podobne do tego, które opublikował profil "Oczami strażaka".
Flary były, ale pod Warszawą
Rzecznik prasowy Dowódcy Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych w rozmowie z tvn24.pl, przekazał jednak, że 4 listopada wojsko nie prowadziło ćwiczeń z użyciem takich flar. Jak dowiedział się jednak nasz dziennikarz, flary były wykorzystywane tego dnia przez Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia w Zielonce pod Warszawą na miejscowym poligonie. - Tak używaliśmy takich flar - potwierdził kierownik sekcji poligonowej Mieczysław Netter. - Ale te flary są widoczne maksymalnie około 30 kilometrów, więc na pewno nie były widziane w Kielcach czy Katowicach - podkreślił.
Ostatecznej odpowiedzi na pytanie, co było widać na śląskim niebie, nie ma. Pozostanie to zagadką.
Autorka/Autor: Piotr Krysztofiak/tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Oczami Strażaka