Odnalazł się myszołów Fernandez, który w niedzielę uciekł z pokazu lotów ptaków drapieżnych. Ptak wystraszył się paralotni. Ptak odnalazł się w Dolinie Hołcyny, kilka kilometrów od Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu (woj. śląskie).
Fernandez to czteroletni samiec z gatunku myszołów rdzawogrzbiety, wychowany od małego w zoo Leśny Park Niespodzianek w Ustroniu w Beskidzie Śląskim. Nie zna blasków i cieni życia na wolności. 18 czerwca około godziny 14 na pokazie lotów ptaków drapieżnych oddalił się w nieznane.
- Wystraszył się paralotni, która nadleciała od strony lasu. Taki duży obiekt latający mógł uznać za zagrożenie i nie wytrzymał presji - mówił krótko po zaginięciu ptaka Tomasz Zawadzak, sokolnik z ustrońskiego zoo.
We wtorek sokolnicy z Parku otrzymali wiadomość o miejscu pobytu Fernandeza. Wypatrzyło go dwóch mieszkańców Brennej Hołcyny, którzy powiadomili leśniczego, a ten skontaktował się z parkiem. Opiekunowie natychmiast tam pojechali i namierzyli zgubę.
"Chcemy serdecznie podziękować Panu Andrzejowi Golbie oraz Panu Pawłowi Kawikowi z Brennej Hołcyny za szybką reakcję i powiadomienie leśniczego, który natomiast zadzwonił do Michała. Fernandez beztrosko pluskał się w dolinie Holcyny, dlatego też sygnał z GPS nie odbierał. Na szczęście ptak jest cały zdrowy, dziś wrócił do swojej woliery" - napisali opiekunowie Fernandeza.
Dolinę Hołcyny od parku dzieli kilka kilometrów.
Zagrożenia: prąd, głód, rodzime ptaki
Fernandez ma nadajnik, który przez chwilę po zaginięciu ptaka był słyszalny. - Kolega był na jego tropie, ale sygnał nagle zanikł, co nas zastanawia. Albo sprzęt zawiódł, albo Fernandez poleciał o jedną górę za daleko, poza zasięg - przypuszczał Zawadzak.
Opiekunowie ptaka obawiali się też najgorszego - myszołów mógł usiąść na słupie wysokiego napięcia, co ptaki drapieżne lubią robić i nadajnik mógł się dezaktywować. Niestety, wówczas mogło być i po Fernandezie, gdyby go poraził prąd. Czyhało na niego wiele innych niebezpieczeństw. Raczej nie zdobyłby sam pokarmu.
No i inne ptaki. Fernandez to prawdopodobnie jedyny w Polsce przedstawiciel swojego gatunku. Dla sokolników - rarytas. Dla rodzimych myszołowów, jastrzębi czy orłów - po prostu intruz. Zwłaszcza że trwa okres lęgowy. Mogłyby go gnębić w obronie własnego potomstwa
Źródło: tvn24.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/lesnypark