Koszmar rodziny miał trwać prawie trzy lata. 35-latek usłyszał zarzut znęcania się nad żoną, córką i psem. Nie wolno mu się do nich zbliżać, nawet wrócić po ubrania. - Żona to wcześniej ukrywała, bo bała się męża. Ofiary przemocy domowej wciąż nie wierzą, że sprawca natychmiast zniknie z ich mieszkania, tak jak to się stało w tym przypadku - mówi policjantka.
Niedziela po godzinie 21, dzielnica Pogoń w Sosnowcu. Do jednego z mieszkań - jak ustaliła policja - wraca pijany 35-latek. W domu jest jego pies i 12-letnia córka. Żona, matka dziewczynki, jest w pracy.
Według relacji policji, mężczyzna najpierw kopie psa i wyrzuca go z domu, potem kieruje agresję na córkę. - Wyciągnął ją z łóżka, zaczął bić i dusić - mówi Sonia Kepper, rzeczniczka policji w Sosnowcu. Dziewczynka wyrywa się ojcu i ucieka na ulicę. Stamtąd dzwoni do matki, która zawiadamia policję. Jak się okazuje, pierwszy raz po niemal trzech latach koszmaru.
"Ukrywała to, bo bała się męża"
- Wcześniej nie mieliśmy żadnych interwencji w tym domu. Kobieta przyznała, że koszmar w jej rodzinie trwał od 2018 roku, ale ona to ukrywała, bo po prostu bała się męża - mówi Kepper. - Ofiary przemocy domowej wciąż nie wierzą, że sprawca będzie musiał natychmiast opuścić mieszkanie, tak jak to się stało w tym przypadku. Wyrwanie ofiar z tego łańcucha bicia, zastraszania, zależności to ogromna praca - dodaje policjantka.
35-latek został obezwładniony i zatrzymany przez policję. Gdy wytrzeźwiał, usłyszał zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego nad żoną, córką i psem. Będzie odpowiadać z artykułu 207 paragraf 1a Kodeksu karnego, który mówi o znęcaniu się nad osoba nieporadną - w tym przypadku chodzi o dziecko - i podwyższa wymiar kary. Mężczyźnie grozi osiem lat więzienia.
Prokurator wydał mężczyźnie nakaz natychmiastowego opuszczenia zajmowanego wspólnie z ofiarami mieszkania oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych. Nie może wrócić nawet po ubrania. Jeśli potrzebuje czegoś z domu, może poprosić o pośrednictwo policję. Jak mówi Kepper, złamanie zakazu zbliżania się w praktyce oznacza areszt.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock