Kobieta, która zginęła w sobotę wieczorem na drodze krajowej 81 w Orzeszu, miała 29 lat i była z tego miasta. Wciąż nie wiadomo, czy przyczyną śmierci było uderzenie w drzewo, czy pożar samochodu.
Policja pod nadzorem prokuratury bada także przyczyny samego wypadku. 29-latka za kierownicą seata uderzyła w przydrożne drzewo na prostym odcinku drogi. Dwa lata temu w tym samym miejscu też doszło do śmiertelnego wypadku.
Rozmawialiśmy ze świadkiem tragedii, który przysłał nam wideo na Kontakt 24.
"Dawać gaśnice, gaśnice dawać!"
Sobota, godzina 19.40.
- Co to jest? - pyta Piotr. Jedzie z żoną i córką ze Skoczowa do Katowic. Przed sobą na prawym poboczu widzą tuman kurzu. Od dziwnego zjawiska dzieli ich jeden samochód.
- Nie wiem, ale pan zjeżdża na bok, my też zjedziemy na bok - mówi Izabela.
- O Jezus Maria, to się auto pali, jakiś człowiek biegnie. Piotrek, podjedź, tylko nie za blisko - mówi dalej kobieta, a na filmie, który nagrywa komórką, widzimy już duży ogień pod drzewem.
- O Boże. On wypadł z drogi z drugiej strony, szybko Piotrek. Nie podchodź tam za blisko. O Jezu, o Boże - mówi Izabela coraz bardziej łamiącym głosem. - Raczej nikt nie przeżył tego. O Boże, gaśnicę Piotrek, szybko. Auto całkowicie na drzewie. Wszystko się pali.
Dalej widzimy w obrazie biegnących do płonącego auta mężczyzn. - Dawać gaśnice, gaśnice dawać - krzyczą.
Wideo za chwilę się kończy, bo pani Izabela ruszyła za mężem do akcji ratowniczej.
"Zobaczyłem w środku głowę tej pani"
- Biegłem tam i miałem nadzieję, że w tym aucie nikogo już nie ma i wystarczy je dogasić. Byliśmy drugim autem, które zatrzymało się na naszym pasie, ale kierowcy jadący z naprzeciwka zatrzymali się wcześniej. Liczyłem na to, że wyciągnęli ludzi z tego auta - opowiada Piotr.
- Ale ci kierowcy zbyt nerwowo się ruszali - dodaje. - I jak dobiegłem, zobaczyłem w środku głowę tej pani.
Ktoś szarpał za drzwi, ale nie dało rady ich otworzyć. Potem strażacy będą musieli wycinać karoserię, żeby wyciągnąć 29-latkę. Okno było stłuczone, ogień jednak nie pozwalał chwycić kierowcy.
- Płomienie były w środku. Gasiliśmy je nad głową tej pani. Nie wiem, czy właściwie, ale byliśmy w megaszoku. Powinno się gasić od źródła, czyli od spodu auta. Na chłopski rozum zapalił się olej. Żona mnie potem uspokajała, że przecież to i tak trwało krótko, trzy - cztery minuty. Wcisnęła komuś nasze dziecko i podrzucała nam gaśnice od innych kierowców. Wszyscy się zatrzymywali, chociaż na drugim pasie był przejazd. Stali osłupieni, dawali żonie gaśnice i widać było po nich strach. Krzyczeli do nas: uciekajcie, to nie ma sensu, to auto zaraz wybuchnie.
Ktoś wybił kopniakiem tylną szybę. - Co robisz? - krzyczeli inni. - Więcej powietrza się dostanie, zwiększy ogień. Ale tamten bał się, że w aucie jeszcze ktoś jest. Od dymu było tak czarno, że w środku nic nie było widać, poza kierowcą.
Piotr: - Nie widziałem jej twarzy, tylko blond włosy lekko falowane. Niebieską kurtkę. Miała głowę schyloną, opartą na kolanach między drzwiami a kierownicą, w rogu, tam gdzie lusterko. Jakby ją coś przygniatało. Deska rozdzielcza okalała ją, drzewo było w środku aż pod szybą, mieliśmy świadomość, że tam nie ma nóg albo są zmiażdżone. W pewnym momencie ta głowa poruszyła się w lewo i w prawo.
- Żona mnie potem uspokajała, że to od wysokiej temperatury. Ale mnie to nie daje spokoju, czy ona jeszcze żyła...
Piach
- Co tej kobiecie odwaliło - komentowali kierowcy już po akcji ratowniczej. Piotr: - Mówili, że jechała prosto i nagle wężykiem. Obróciła się w poprzek drogi i wbiła się w drzewo przodem. To prościutka droga. Ale może zasłabła, może doszło do uszkodzenia układu jezdnego.
- To już nie pierwszy wypadek śmiertelny w tym miejscu, tam jest ślisko, gdyż wyjeżdżają ciężarówki z pobliskiej kopalni piasku i jest pełno syfu na drodze - pisze Łukasz pod artykułem na portalu 112Tychy.pl.
Anna odpowiada, że trzeba "ciąć 130", żeby stracić tam panowanie nad pojazdem. W tym miejscu dopuszczalna prędkość wynosi 100 kilometrów na godzinę.
Agnieszka: ja nie "cięłam tam 130", bo mój samochód nie ma takich osiągów, a też mi tyłkiem pozamiatało, to naprawdę niebezpieczne miejsce, tak jak pisze Łukasz, piach i ziemia robią swoje.
Sygnały o piasku dotarły także do policji.
- Mnie tam brakuje barier energochłonnych - mówi Piotr. - Gdyby były, auto nie wbiłoby się w drzewo.
Autor: mag/ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: 112Tychy