Ukończone studia, znajomość języków obcych oraz pracowitość i zapał - m.in. takie wymagania znalazły się w ogłoszeniu o pracę na stanowisko wiceburmistrzów Mikołowa. Zamieścił je w internecie nowy burmistrz Stanisław Piechula. – Chcąc wybrnąć z niezręcznej sytuacji "niedania" stanowiska znajomym postanowiłem, że nabór na wiceburmistrzów będzie jawny i otwarty - tłumaczy. Na razie spłynęło do niego 13 zgłoszeń.
W II turze wyborów Stanisław Piechula (KWW dla Mikołowa), zdobywając 60,23 proc. głosów pokonał dotychczasowego burmistrza Marka Balcera (KWW Dla Gminy i Powiatu), który rządził miastem przez 16 lat.
Ogłoszenie w internecie, bo "znajomi zaczęli się zgłaszać"
Skąd w ogóle wziął się pomysł, by zamieścić ogłoszenie o pracę w internecie?
- Inspiracją było to, co dotychczas działo się w naszym mieście, gdzie stanowiska urzędnicze „rozchodziły się” wśród członków rodzin - mówi wprost w rozmowie z tvn24.pl Piechula. I nie kryje, że po zwycięskich wyborach do niego też ustawiła się kolejka znajomych „chętnych” do pracy w urzędzie miasta.
- Chcąc wybrnąć z niezręcznej sytuacji utraty znajomych, powiedziałem im, że nabór na wiceburmistrzów będzie jawny i otwarty, tak jak to zapowiadałem w kampanii wyborczej – tłumaczy. Jak powiedział, tak zrobił. Burmistrz-elekt 1 grudnia opublikował na Facebooku ogłoszenie o poszukiwaniu kandydatów na dwóch wiceburmistrzów. Wymagania niezbędne: wykształcenie wyższe, minimum sześć lat pracy oraz dołączenie oświadczenia o niekaralności za przestępstwa umyślne i umyślne skarbowe. W przypadku pierwszego wiceburmistrza mile widziane wykształcenie prawnicze, a drugiego - techniczne budowlane i administracyjne. Parytetów nie przewidziano.
- Liczą się tylko kompetencje - zapewnia Piechula.
"Czarny koń" już jest
Zameldowanie w Mikołowie nie jest wymagane. - Choć pod względem PR-owym nie było by pewnie dobrze, gdybym miał wiceburmistrza spoza miasta – śmieje się Piechula.
Od czasu opublikowania ogłoszenia o pracę w magistracie, poprawne aplikacje przesłało mu już 13 osób, w tym dwie panie. - Kilka kandydatur odrzuciłem, bo nie spełniały stawianych wymogów, ludzie nie potrafili przeczytać, co mieli przesłać - oświadczył. A co z tymi poprawnymi? - Wśród nich mam swojego "czarnego konia", czyli taką osobę, której kompetencji już chyba nikt nie przebije. Reszta kandydatów jest przeciętna - zdradził.
Internauci ocenią, ale nie wybiorą
Nadesłane oferty pracy trafią w piątek do mikołowskiej rady miasta, by ta wyraziła opinię o kandydatach. – Chcę też je zamieścić na swojej stronie, by każdy internauta mógł się z nimi zapoznać i wyrazić swoje zdanie – dodaje. By uniknąć jakichkolwiek wątpliwości co do ujawniania danych, w ogłoszeniu o pracy burmistrz-elekt specjalnie poprosił o przesłanie dwóch wersji CV: pierwszej - „pełnej”, zawierającej wszelkie dane oraz drugiej – bez wrażliwych danych, a z informacjami, które potencjalny wiceburmistrz chce po prostu ujawnić i przedstawić internautom.
Piechula zastrzega jednak, że żadnego internetowego głosowania nad kandydatami nie będzie. - Myślałem o głosowaniu, ale nie mam pojęcia jak to zrobić w rzetelny sposób – oświadczył, nie kryjąc przy tym, że wpływ na tę decyzje miała również wpadka z liczeniem głosów Państwowej Komisji Wyborczej. - Poza tym można klikać ile razy się chce z całego świata, można nawet wykupić klikanie – dodał.
Przekazanie nadesłanych zgłoszeń radnym nie oznacza jednak automatycznego końca naboru. - W poniedziałek mam ślubowanie, więc prawdziwym burmistrzem będę dopiero od wtorku. Dopiero wtedy przyjdzie czas na wybranie wiceburmistrzów, ale nie będę się z tym spieszył. CV będą przyjmował także po tym czasie – zapewnia.
"Godne pochwały"
- Prawo jasno określa, że burmistrz powołuje swoich zastępców w drodze zarządzenia i pozostawia dowolność w wyborze kryteriów, jakimi się będzie kierował w podejmowaniu tej decyzji - ocenia pomysł Piechuli politolog Przemysław Żukiewicz. I dodaje, że fakt, iż burmistrz "dąży do pełnej jawności w procedurze powołania zastępców jest godne pochwały". - W Polsce panuje powszechne przekonanie, że stanowiska publiczne obsadzane są głównie "po znajomości" lub "w ustawionych konkursach", dlatego otwarta i przejrzysta konkurencja wydaje się nam dziwne i niespotykane - podkreśla.
W podobnym tonie wypowiada się Artur Ragan, ekspert agencji zatrudnienia i doradztwa personalnego Work Express. - Absolutnie jestem za jawnością takich procesów rekrutacyjnych. Konkursy z jawną oceną punktową, powinny być standardem w polityce personalnej samorządów - stwierdził. Jego zdaniem ogłoszenie Piechuli jest "dobrym i skutecznym sposobem" na znalezienie pracowników. - Wielu z nas sprawdza swoje konta w serwisach społecznościowych jeszcze przed umyciem zębów, więc zasięg takiej „oferty pracy” będzie świetny. Sam zobaczyłem ten wpis dziś rano na profilach trzech znajomych a liczba ponownych udostępnień utwierdza mnie w przekonaniu, że zgłosi się wielu chętnych - stwierdził.
Z kolei Żukiewicz zaznacza, że nawet w przypadku wygrania naboru, zastępcy będą "uzależnieni" od burmistrza. - Jeśli ten zostanie odwołany, np. w drodze referendum, oni też stracą pracę - przypomina.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice