Kursantka nie zdała egzaminu na prawo jazdy, więc postanowiła odjechać, ale bez egzaminatora. Zatrzymała się po kilkudziesięciu metrach i dobitnie wyraziła swoje rozczarowanie: - Ile można w tym waszym WORD-zie pier*** zdawać prawo jazdy? - zapytała zdenerwowana. Teraz będzie musiała tłumaczyć się policji.
Nie wiadomo, który to już raz kursantka podchodziła do egzaminu na prawo jazdy, ani dlaczego oblała. Ale po jej reakcji można się domyślać, że miała serdecznie dość.
Kiedy egzaminator wysiada z samochodu, żeby zająć miejsce kierowcy, kobieta blokuje drzwi i odjeżdża. Mężczyzna zaczyna biec za autem i krzyczeć "co pani robi?", "zatrzymać się". Całe zdarzenie nie trwa długo, kursantka zatrzymuje się po kilkudziesięciu metrach.
Zdenerwowany egzaminator wpada do samochodu i pyta: Co pani robi, pani zwariowała? Kobieta odpowiada mu także pytaniem: - Ile można w tym waszym WORD-zie pier*** zdawać prawo jazdy?
Mężczyzna informuje jeszcze, że nagranie trafi na policję a ona na badania psychologiczne. Kiedy każe jej opuścić samochód, kobieta w niezbyt parlamentarnych słowach żegna się z nim i wychodzi z auta.
Sprawę bada policja
- Tego typu nietypowe sytuację są wpisane w pracę egzaminatora. Ten egzaminator zachował się w pełni profesjonalnie. Jestem pod wrażeniem, że nie puściły mu nerwy - komentuje w rozmowie z tvn24.pl Janusz Kuwak z katowickiego WORD-u.
Jak dodaje, egzamin odbył się w czerwcu i o sprawie została już zawiadomiona policja. -Ta pani na pewno będzie odpowiadać za jazdę bez uprawnień i chwilowe zawłaszczenie mienia, czyli samochodu egzaminacyjnego - dodaje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/par / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: YouTube