Czarny kundel próbował dostać się na cmentarz od soboty, ale nekropolia była zamknięta. Udało mu się w niedzielę. Wybrał skromny grób, przykryty świerkiem i zwinął się na środku w kłębek. Chociaż lało i wiało. Miłośnicy zwierząt sprawdzają, czy jego pan jest tam pochowany.
"Popłakałam się. Miłość bezwarunkowa. Jak kocha to do końca. Szacunek za wierność" - na fanpage'u schroniska dla zwierząt w Zawierciu sypią się komentarze pod historią psa, który spał na grobie.
I toczą się dyskusje:
"Pies ma doskonały węch, czuje jeszcze swego pana"
"A może znalazł sobie po prostu posłanie do spania?".
Inni, zamiast debatować, przystępują do działania i chcą adoptować psa.
Wiało, lało, a pies na grobie
Pracownicy schroniska w Zawierciu zostali wezwani do sąsiedniego Myszkowa w sprawie psa, który leżał na grobie. - Próbował dostać się tam od soboty, kręcił się przy kontenerze na śmieci, ale brama była zamknięta. Udało mu się w niedzielę - opowiada Marta Oleksiak z zawierciańskiego azylu.
Czarny kundel wybrał grób skromny, przykryty świerczyną i zwinął się na środku w kłębek. - Mimo, że wiało i lało - zaznacza opiekunka zwierząt.
Schronisko nazwało kundelka Franio i zaopiekowało się nim. - Był zaniedbany, zapchlony, prawdopodobnie od tego wyłysiały na karku. Najadł się, leży w cieple i już merda ogonem - cieszy się Oleksiak.
Opiekunowie szukają dla Frania nowego domu. Ale najpierw sprawdzili, czy jego domniemany były pan nie ma rodziny. Ustalili, że mężczyzna zmarł w 2015 roku, znają jego nazwisko i dawny adres. - Dzisiaj tam byliśmy, ale nikt już tam nie mieszka - mówi Oleksiak.
50 km za zmarłą panią
Oleksiak: - Myśmy jeszcze takiego zwierzaka nie mieli, ale ktoś nam opowiadał, że gdy zmarła jego babcia, pies zamarzł na jej grobie. Przemaszerował na ten cmentarz 50 km.
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: schronisko dla zwierząt w Zawierciu