Marsze równości w czterech miastach. "Chcemy, żeby było nas widać"

Marsze równości - manifestacje na rzecz równości bez względu na płeć i orientację seksualną - w tym roku przechodziły przez wiele polskich miast od maja. W sobotę 2 września przeszły przez Lublin, Katowice, Toruń i Słubice.

- Jestem tutaj, żeby wspierać wszystkie osoby LGBT - powiedziała nam uczestniczka marszu w Lublinie. - Mam wśród swoich znajomych, przyjaciół, najbliższych osoby, które się boją wyjść na ulicę.

Wydarzenie w Lublinie odbyło się po raz piąty, ale nie było dobrze przyjmowane. Na pierwsze dwie edycje w 2018 i 2019 roku nie zgodził się prezydent miasta, organizatorzy musieli odwoływać się od jego decyzji do sądu, który uchylał zakaz.

W 2018 roku uczestnicy zostali zaatakowani przez kontrmanifestantów. Słychać było wybuchy petard i okrzyki. Były rzucane butelki i kamienie. Po zdarzeniu zatrzymano kilkadziesiąt osób. Rok później również doszło do prób blokowania pochodu. W stosunku do przeciwników marszu policja użyła gazu łzawiącego i armatki wodnej i ponownie zatrzymała kilkadziesiąt osób.

- Lublin jeszcze nie podążył niestety za całą zachodnią stroną Polski - mówiła inna uczestniczka. - Chcemy, żeby było nas chociaż liczebnie widać, że jesteśmy. Jesteśmy różni, jesteśmy normalni, wbrew temu, co niektórzy mogą myśleć. Chcemy pokazać, że jesteśmy, nie boimy się wyjść, chociaż czasami tak; żeby też poczuć, że nie jesteśmy sami.

W Katowicach parada równości odbyła się już po raz siódmy.

- Po raz siódmy dzieje się miłość, dobro, szacunek, równość, akceptacja - powiedział nam Przemysław Walas prezes Stowarzyszenia "Tęczówka", organizator wydarzenia.

Organizatorzy zachęcali do pójścia na wybory, do włączania się w działalność polityczną, społeczną, do budowania widoczności w przestrzeni społecznej. Apelowali do polityków, by nie opierali się na zimnych kalkulacjach politycznych, tylko na tym, że reprezentują ludzi, tęczowe rodziny. Żądali zmiany.

- Nie jesteśmy wyjątkową grupą, nie chcemy wyjątkowych przywilejów. Chcemy by prawo, które jest dla wszystkich, traktowało wszystkich równo jako ludzi, obywateli, ich rodziny i związki - mówił Walas.

Jak dodał, społeczności LGBT+ najbardziej brakuje rzetelnej edukacji seksualnej.

Marsze w Toruniu odbywały się od 2017 roku, jednak po trzech edycjach aktywiści walczący o równość bez względu na orientację seksualną nie wyszli na ulicę. najpierw z powodu pandemii. W 2022 roku przyznali, że nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom.

W 2019 roku szli pod hasłem "Dla życia i rodziny", co wywołało sprzeciw środowisk katolickich. W tym roku także wymyślili śmiałe hasło: "Przyszłość jest niebinarna".

We wrześniu 2020 roku po raz pierwszy odbył się transgraniczny marsz równości „Słubice – Frankfurt – Pride – Miłość bez granic”. W wydarzeniu udział wzięło około tysiąc osób z Polski oraz Niemiec. Podczas eventu dla mieszkańców, gości oraz przedstawicieli władz samorządowych dwumiasta zostały przekazane postulaty dotyczące potrzeb osób LGBT+.

W tegorocznym marszu organizatorzy chcieli zwrócić uwagę na sytuację osób LGBT+ w Europie. Do udziału w wydarzeniu został zaproszony burmistrz gminy Słubice, starosta powiatu słubickiego oraz nadburmistrz miasta Frankfurtu nad Odrą.

We wrześniu planowane są jeszcze trzy marsze. W niedzielę - w Białymstoku. Za tydzień w sobotę - w Kaliszu. 23 września - w Białymstoku.

Od maja marsze odbyły się w Łodzi, Krakowie, Koszalinie, Miliczu, Olsztynie, Gdańsku, Słupsku, Wrocławiu, Piasecznie, Zielonej Górze, Warszawie, Jeleniej Górze, Poznaniu, Bielsko-Białej, Opolu, Rzeszowie, Sanoku, Szczecinie, Czaplinku, Częstochowie, Pruszkowie, Gorzowie Wielkopolskim, Kielcach, Krośnie, Pile, Sztumie, Wodzisławiu Śląskim.