Śledczy zakończyli oględziny na gruzowisku w Katowicach Szopienicach. W piątek zawalił się tam budynek plebanii. Zginęły dwie osoby. Na wtorek zaplanowano sekcję zwłok. Wciąż nie wiadomo, co było przyczyną tragedii. Wiodącą hipotezą jest wybuch gazu.
Prokuratura Okręgowa w Katowicach prowadzi śledztwo w spawie katastrofy budowlanej w Katowicach. W piątek około godziny 8.30 doszło tam do wybuchu i zawalenia budynku plebanii parafii ewangelicko-augsburskiej przy ulicy Bednorza 20. .
Runęły ściany frontowa i boczne oraz dach. Z gruzowiska ewakuowano siedem osób, cztery z nich trafiły do szpitala. Zginęły dwie kobiety w wieku 69 i 41 lat
- Na wtorek zaplanowano sekcję zwłok - przekazała nam dzisiaj Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Katowicach.
W sobotę wieczorem śledczy zakończyli oględziny na gruzowisku. Jak mówi prokurator, zabezpieczyli już ślady na miejscu. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, z uwagi na stan ruiny, zezwolił im na prace w ograniczonym zakresie. Zdecydował o rozbiórce pozostałej części kamienicy, która już się rozpoczęła.
Prywatny budynek podłączony był do miejskiej sieci gazowej. Gaz używany był do ogrzewania i gotowania. - Czy wiadomo, co było przyczyną katastrofy? - pytamy prokuraturę. Wybuch gazu to wiodąca hipoteza - mówi Zawada-Dybek.
Przed ósmą w piątek w plebanii czuć było gaz, miał przyjść instalator
W budynku mieszkało 9 osób, w tym rodziny księży: proboszcza Adama Maliny i wikarego Piotra Ucińskiego. Obaj w rozmowie z nami mówili, że w piątek od wczesnych godzin porannych w budynku czuć było gaz.
- Czuliśmy zapach gazu w klatce schodowej po godzinie 7.30, na pewno przed godziną 8 - powiedział nam Uciński. - Zakręciliśmy główny zawór gazu, pootwieraliśmy okna.
Powiadomili też wszystkich mieszkańców. Zbierali się do opuszczenia budynku. Ucińscy mieli zaprowadzić dwie córki do przedszkola. Wikary pamięta, że budynek udało się przewietrzyć, gazu już nie było czuć.
Proboszcza nie było na miejscu, ale to on zadzwonił do instalatora gazu. - Chodziło o to, żeby sprawdził szczelność instalacji gazowej. Miał zaraz być na miejscu. Nie zdążył. Pięć - dziesięć minut później budynku już nie było - mówi Adam Malina.
Prokurator Marta Zawada-Dybek z uwagi na dobro śledztwa, które jest dopiero w początkowej fazie, nie może odnieść się do słów księży.
Dzieci Ucińskich - dziewczynki w wieku trzech i pięciu lat - trafiły do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. - Są w stabilnym stanie - przekazał nam dzisiaj Wojciech Gumułka, rzecznik placówki.
Kolejny mieszkaniec hospitalizowany jest w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Przesłuchano pokrzywdzonych, zabezpieczono monitoring
Pierwsi świadkowie katastrofy zostali przesłuchani już w piątek. To między innymi niektórzy pokrzywdzeni. Przesłuchania trwają nadal. Zabezpieczono monitoring z miejsca tragedii. Jak mówi prokurator, na nagraniu wybuch w kamienicy widoczny jest z boku.
Przeprowadzono oględziny uszkodzonych samochodów, zaparkowanych w pobliżu plebanii.
Prokurator był na miejscu zdarzenia od godzin porannych w piątek. Został tam skierowany także biegły z zakresu budownictwa oraz instalacji elektrycznych i gazowych. Jak sygnalizowano, po zakończeniu akcji ratunkowej i pozytywnej decyzji inspektora nadzoru budowlanego ws. możliwości wykonania czynności, miały zostać przeprowadzone oględziny miejsca katastrofy.
W piątek po godzinie 21 strażacy zakończyli przebieranie gruzowiska pod kątem sprawdzenia, czy nie ma tam więcej poszkodowanych i przekazali teren policji. W sobotę od rana na miejscu pracował nadzór budowlany.
- Prokurator rozpoczął oględziny miejsca zdarzenia, ale ponieważ nie mamy zgody inspektora nadzoru budowlanego na wejście na teren samego budynku, ze względu na stan techniczny – zagrożenie zawaleniem – te oględziny są ograniczone do miejsc, w których jest to możliwe. Oględziny prowadzone są przez prokuratora z udziałem biegłego - sygnalizowała w sobotę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.
Dzieci ze szkół naprzeciw rozpoczęły naukę zdalnie
Wybuch był tak silny, że w pobliskich domach wyleciały szyby, a nawet całe okna. Najmocniej ucierpiały specjalna szkoła podstawowa i technikum spożywcze, mieszczące się w budynku naprzeciw plebanii. W podstawówce uczy się 30 dzieci, w technikum - około 100 uczniów. W piątek na szczęście nie było ich w budynku, ponieważ na Śląsku trwały ferie, które zakończyły się w poniedziałek 30 stycznia. W tym dniu rozpoczęli naukę zdalnie.
- Już pracujemy nad tym, aby mogli rozpocząć zajęcia stacjonarne. Będzie to w innych placówkach powiedziała dzisiaj Ewa Lipka, rzeczniczka urzędu miasta w Katowicach.. Szkoła podstawowa będzie miała zajęcia przy ulicy Morawa, a średnia - przy ulicy Szopienickiej.
Również w piątek technicy z Katowickiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej rozpoczęli zabezpieczanie zniszczonych okien szkół - doraźnie, płytami drewnopodobnymi. Jak sygnalizowali specjaliści ds. budownictwa, w obu budynkach potrzebne będą remonty: w przypadku szkoły specjalnej, prócz okien, uszkodzone zostało poszycie dachu.
Ulica Bednorza zamknięta do 2 lutego
Śląska policja informuje, że w związku z prowadzonymi pracami rozbiórkowymi kamienicy ulica Księdza Biskupa Herberta Bednorza, na odcinku od ronda z ulicą Lwowską do skrzyżowania z ulicą Wałową jest całkowicie wyłączona z ruchu.
Ruch zastępczo odbywa się ulicami Kantorówny, Morawa i Obrońców Westerplatte. Przywrócenie normalnego ruchu kołowego na tym odcinku planowane jest na 2 lutego.
Źródło: TVN24 Katowice, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24