Biznesmen z Jaworznika Mariusz P. podejrzany jest o zabójstwo 42-letniej Moniki. Gdy kobieta była jeszcze poszukiwana, P. przypadkiem stał się posiadaczem 75 kilogramów marihuany. Narkotyki przywiózł z Belgii jego kierowca, a w ich ukryciu i sprzedaży pomógł znajomy policjant z Zawiercia. Akt oskarżenia w tej sprawie przeciwko trzem mężczyznom został właśnie skierowany do sądu. Śledztwo w sprawie zabójstwa wciąż trwa.
O 39-letnim Mariuszu P., biznesmenie z Jaworznika na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej zaczęło być głośno w lipcu 2021 roku, gdy zaginęła 42-letnia Monika. P. miał ją widzieć jako ostatni. Byli parą. Śledczy od początku podejrzewali, że 39-latek może mieć związek ze zniknięciem kobiety, ale długo nie mieli na to żadnych dowodów.
P. został aresztowany w październiku, ale pod innym zarzutem. Chodziło o przemyt i handel narkotykami. Teraz prokuratora w Częstochowie skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie.
Przypadkiem stali się właścicielami 75 kilogramów marihuany
O przestępstwo narkotykowe oskarżeni są trzej mężczyźni: Mariusz P., kierowca, który pracował w jego firmie Andrzej Z. oraz policjant z Zawiercia Mirosław S.
W początkowej fazie śledztwa prokuratura informowała, że podejrzani mieli przemycić z Francji i rozprowadzać w Polsce 100 kilogramów marihuany. Jak informuje rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek, ostatecznie okazało się, że chodziło o 75 kilogramów, które sprowadzone zostały z Belgii.
- Narkotyki trafiły do oskarżonych przypadkowo - mówi Ozimek.
Śledczy ustalili, że na początku 2016 roku kierowca Andrzej Z. przewoził towar z Belgii do Anglii. Transport był legalny. Do momentu, aż w przewożonym towarze Z. odkrył paczki z marihuaną. O istnieniu narkotyków nie wiedział wcześniej ani on, ani jego szef Mariusz P. Jak mówi Ozimek, nie wiadomo, jak się znalazły w tym samochodzie. Prawdopodobnie zostały nadane przez inną grupę przestępczą i ktoś na nie czekał.
Sprzedali narkotyki za 830 tysięcy złotych, podzielili się z policjantem
Według śledztwa, kierowca zrobił zdjęcia znaleziska i wysłał je szefowi. Tamten polecił kierowcy przywieźć narkotyki na parking pod Zgorzelcem. Następnego dnia biznesmen odebrał paczki w towarzystwie znajomego policjanta Mirosława S. Marihuana najpierw przechowywana była na posesji Mariusza P, po kilku dniach została przewieziona do domu policjanta. Ostatecznie narkotyki zostały sprzedane w kilku partiach we Wrocławiu i Krakowie. Mężczyźni mieli dostać za marihuanę w sumie 820 tysięcy złotych, którymi podzielili się we trzech mniej więcej po równo.
Biznesmen, policjant i kierowca usłyszeli prokuratorskie zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przemytu z Belgii do Polski znacznej ilości środków odurzających w postaci marihuany i uczestniczenia w obrocie nimi poprzez sprzedaż na terenie Wrocławia i Krakowa. Mariusz P. podejrzany jest także o to, że w sierpniu 2021 roku prowadził auto, będąc pod wpływem amfetaminy.
Przesłuchani przez prokuratora mężczyźni przyznali się częściowo do zarzucanych im przestępstw i złożyli obszerne wyjaśnienia. Na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy w Częstochowie zastosował wobec nich tymczasowe aresztowanie.
Mariusz P. i Andrzej Z. byli w przeszłości karani, ale nie były to przestępstwa związane z narkotykami. Teraz grozi im do 15 lat.
Dół wykopali koparką, tam pochowali Monikę, jej forda ukryli w stawie
Mariusz P. może nie wyjść z więzienia do końca życia. Ciąży na nim zarzut zabójstwa. Gdy siedział już w areszcie za narkotyki, w nocy z 24 na 25 listopada 2021 roku w lesie na pograniczu Zawiercia i Poręby znaleziono ciało jego partnerki, 42-letniej Moniki. Było zakopane na głębokości pięciu metrów.
Kobieta zaginęła 9 lipca. Pięć dni później w stawie przy ulicy Łącznej w Zawierciu znaleziono jej samochód, białego forda fiestę. Śledczy próbowali ustalić, kto i jakimi trasami poruszał się tym autem wcześniej. Sprawdzali nagrania z monitoringu. Tak dotarli do 39-letniego Pawła B. i 32-letniego Łukasza W. Obaj zostali zatrzymani 24 listopada.
Według śledztwa, kobieta została zamordowana 9 lipca, w dniu zaginięcia. 39-letni Paweł B. powiedział w prokuraturze, że dzień wcześniej wykopał koparką dół, w którym kobieta została pochowana. Razem z 32-lentim Łukaszem W. mieli pomagać Mariuszowi P. ukryć jej białego forda.
Wobec zeznań wspólników, biznesmen z Jaworznika przyznał się do zamordowania 42-latki. Mężczyźni wskazali miejsce ukrycia zwłok. - Mariusz P. wyjaśnił, że jechał razem z panią Moniką samochodem. Z jego wyjaśnień nie wynika, żeby kobieta została uprowadzona. Twierdzi, że w pewnym momencie kobieta wpadła w szał i wtedy on ją zabił, broniąc się przed jej atakiem - mówił Tomasz Ozimek.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja