39-letni biznesmen z Jaworznika w województwie śląskim wyjaśnił w prokuraturze, że kiedy jechał z 42-letnią Moniką samochodem, ona "wpadła w szał" i wtedy ją zabił, broniąc się przed jej atakiem. Przyznał się do tego niemal pięć miesięcy po zaginięciu kobiety, dopiero gdy znaleziono jej ciało. Było zakopane pięć metrów pod ziemią. - Mężczyzna, który pomagał w ukryciu zwłok kobiety, wykopał dół koparką przed zabójstwem - mówi prokurator. Zarzuty po śmierci 42-latki usłyszały trzy osoby, dwie zostały aresztowane.
39-letni Mariusz P., biznesmen z Jaworznika w powiecie myszkowskim w województwie śląskim, usłyszał zarzut zabójstwa 42-letniej Moniki.
- Przesłuchany w charakterze podejrzanego wyjaśnił, że jechał razem z panią Moniką samochodem. Z jego wyjaśnień nie wynika, żeby kobieta została uprowadzona. Twierdzi, że w pewnym momencie kobieta wpadła w szał i wtedy on ja zabił, broniąc się przed jej atakiem - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Jak dodaje, do zabójstwa doszło 9 lipca w pobliżu miejsca, gdzie w tym tygodniu znaleziono ciało 42-latki. Prokuratura nie ujawnia mechanizmu śmierci.
Prokuratura: dół został wykopany przed zabójstwem
Zarzuty w tej sprawie usłyszeli też dwaj inni mężczyźni. Chodzi o utrudnianie postępowania w sprawie zaginięcia kobiety. Obaj przyznali się do stawianych im zarzutów i złożyli obszerne wyjaśnienia. 39-letni Paweł B. i 32-letni Łukasz W. mieli pomagać biznesmenowi w ukryciu samochodu Moniki. 39-latek - także w ukryciu ciała kobiety.
Ciało kobiety zostało zakopane pięć metrów pod ziemią. B. powiedział w prokuraturze, że wykopał dół koparką. - Dół został wykopany przed zabójstwem - podkreśla Ozimek.
Okoliczności te będą wyjaśniane w eksperymencie procesowym.
B. został już aresztowany. Wobec młodszego z podejrzanych zastosowano dozór policji. Prokuratura wystąpiła także o tymczasowe aresztowanie Mariusza P., chociaż przebywa on już w areszcie od października za inne przestępstwa. Jak wyjaśnia Ozimek, chodzi o to, by nie wyszedł na wolność za dwa miesiące. Sąd w piątek (26 listopada) uwzględnił wniosek prokuratury - biznesmen spędzi w więzieniu trzy miesiące.
Ciało kobiety znaleźli pięć metrów pod ziemią
42-letnia Monika poszukiwana była od 9 lipca. Podejrzenie śledczych od razu padło na jej byłego partnera - Mariusza P., u którego kobieta w ostatnim czasie mieszkała w Jaworzniku. Jednak przełom w śledztwie nastąpił dopiero w minioną środę, gdy zatrzymano pomocników biznesmena.
Prokuratura przesłuchała w środę wszystkich trzech podejrzanych. - Dzięki przesłuchaniu tych trzech mężczyzn śledczy poznali miejsce ukrycia zwłok pani Moniki - mówił nam w czwartek Ozimek.
Poszukiwania ciała prowadzono w nocy ze środy na czwartek w lesie na pograniczu Zawiercia i Poręby. - Zwłoki były ukryte na głębokości pięciu metrów. Będą poddane identyfikacji za pomocą badań DNA, ale wszystko wskazuje na to, że jest to zaginiona Monika - relacjonował Ozimek.
Prokurator dodał, że do zatrzymanych mężczyzn doprowadziły śledczych intensywne czynności operacyjne. - Kluczowe okazało się między innymi sprawdzenie monitoringów na potencjalnej trasie przejazdu kobiety samochodem - informowała śląska policja.
Zaginięcie i auto w stawie
42-letnia kobieta 9 lipca wyszła z domu w Jaworzniku, wsiadła do białego forda fiesta i wyruszyła do rodziców i córki w województwie kujawsko-pomorskim. Gdy nie dotarła do domu i kontakt z nią się urwał, jej siostra zawiadomiła policję.
14 lipca w stawie przy ulicy Łącznej w Zawierciu wędkarz zauważył białego forda fiestę. Otwarta klapa bagażnika wystawała ponad lustro wody. Okazało się, że należał do 42-latki. - Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, wyciągnięciu samochodu przy pomocy wyciągarki, przeszukaniu pojazdu celem znalezienia osób poszkodowanych. Następnie specjalistyczna grupa wodnonurkowa, która przybyła na miejsce zdarzenia, sprawdziła dno przy pomocy sonaru, również wykluczając jakiekolwiek osoby poszkodowane – informowała straż pożarna.
Śląska policja o działaniach z 14 lipca: "Mundurowi sprawdzili okolice, a płetwonurkowie skontrolowali akwen, nie ujawniając żadnych zwłok. Na miejscu pracowali również policjanci z Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Katowicach, którzy dokonywali specjalistycznych badań w pojeździe, aby sprawdzić, czy znajdują się tam istotne ślady, między innymi krwi. Śledczy zwrócili także uwagę na usunięte znaki identyfikacyjne pojazdu, takie jak: rejestracje, naklejki kontrolne oraz przemalowane elementy karoserii, co mogło świadczyć o zacieraniu dowodów przestępstwa. Już wtedy śledczy podejrzewali, że finał tej sprawy jest tragiczny i zamieszane są w nią osoby trzecie".
Po znalezieniu auta 42-latki prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
Mariusz P. miał widzieć Monikę jako ostatni
Tuż po zniknięciu 42-latki policja zatrzymała na 48 godzin Mariusza P. Jak mówi Ozimek, to on miał widzieć kobietę jako ostatni. Jednak wtedy nie znaleziono żadnych dowodów świadczących o tym, że mężczyzna mógł mieć coś wspólnego z zaginięciem kobiety.
P. został zatrzymany ponownie na początku października. Wraz z policjantem z Zawiercia usłyszeli zarzuty w sprawie handlu narkotykami. - Zarzuty te dotyczą przewozu na przełomie 2014 i 2015 roku z Francji środków odurzających w postaci 100 kilogramów marihuany oraz wprowadzenia tych narkotyków na teren Wrocławia i Krakowa – poinformował wówczas rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Obaj mężczyźni zostali wtedy aresztowani na trzy miesiące.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja