W nocy z soboty na niedzielę zmarł w chorzowskim szpitalu Gerard Cieślik. Legendarny piłkarz Ruchu miał 86 lat.
Nieprzytomny Cieślik trafił w piątek na oddział wewnętrzny z powodu problemów z sercem i nerkami. Na przełomie września i października był już w szpitalu w związku z zapaleniem płuc i problemami żołądkowymi. Po powrocie do domu wydawało się, że odzyskuje siły. Był legendą chorzowskiego Ruchu. Strzelił dla "Niebieskich" 167 goli w ekstraklasie. Od 6 do 14 pracował, potem szedł na trening. Najchętniej przyjmował życzenia zdrowia i zdobycia przez ukochany Ruch 15. tytułu mistrza Polski.
Wierny jednemu klubowi
Bywał często na meczach "Niebieskich", był zawsze zapraszany na wszystkie klubowe uroczystości, Ruch urządzał urodzinowe spotkania swojego najbardziej znanego zawodnika. - Gdybym zaczynał życie jeszcze raz, też zostałbym piłkarzem. Chyba nie ma nic lepszego - opowiadał o swoich wyborach życiowych.
Cieszył się do końca życia ogromnym szacunkiem kibiców Ruchu. Kilka lat temu spotkanie z kibicami odbywało się w niewielkiej salce domu kultury. Kilkudziesięcioosobowa grupa fanów zachowywała się dość swobodnie czekając na dawny gwiazdę. Wreszcie Cieślik przyjechał. Był zdecydowanie najniższy spośród obecnych. - Wstawać! I żeby mi przypadkiem któryś nie ważył się usiąść, zanim siądzie pan Gerard - instruował kibiców ich przywódca. Gość mówił cichutko, bez mikrofonu. Na sali panowała zupełna cisza.
Słynny mecz
Gerard Cieślik urodził się w 29 kwietnia 1927 w Hajdukach Wielkich. Do Ruchu trafił mając 12 lat. Zadebiutował w pierwszej drużynie chorzowian w 1945 roku w A-klasie. Barw "niebieskich" bronił w pierwszej lidze w latach 1948-59. Rozegrał 237 spotkań zdobywając 167 goli. W reprezentacji zagrał 45 razy i strzelił 27 bramek. Po jego dwóch golach biało-czerwoni pokonali w 1957 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie Związek Radziecki 2:1, co było wydarzeniem sportowym i politycznym. Cieślik był o siedem lat młodszy od swojego ukochanego klubu, założonego 20 kwietnia 1920 r. Do końca życia mieszkał niedaleko stadionu w Chorzowie. W klubie mówiono o nim zwykle "pan Gerard"
Autor: adsz / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP