Już 11 dzików odstrzelono na terenie Katowic po tym, jak w połowie października zgodę na to wydał prezydent Piotr Uszok. O problemie informowali mieszkańcy miasta, którzy widzieli zwierzęta w Parku Kościuszki oraz na osiedlu Kokociniec. Bali się o swoje bezpieczeństwo. W pozbyciu się dzików nie pomagają jednak sami... katowiczanie. – Są tacy, którzy tak zżyli się z dzikami, że urządzają im „darmową stołówkę” – tłumaczą strażnicy miejskcy i apelują o zgłaszanie sygnałów o pojawieniu się zwierząt.
"Dziki straszą osoby przechodzące z przystanków w stronę osiedli znajdujących się po drugiej stronie Parku Kościuszki, rowerzystów, biegających oraz spacerowiczów z dziećmi i psami" – zaalarmował w liście do nas pan Robert. „Jako mieszkańcy mamy prawo do bezpieczeństwa i niekoniecznie musimy godzić się na udział w swoistym safari w miejscach do tego nieprzeznaczonych” - tłumaczył. Przyznał, że zgłosił sprawę straży miejskiej. Poszliśmy więc tym tropem i postanowiliśmy sprawdzić, co udało się z tym problemem zrobić.
Straż miejska przyznaje, że zgłoszenia o pojawieniu się dzików w dzielnicy Ligota-Panewniki czy Parku im. Kościuszki „zdarzają się praktycznie codziennie”. Zastrzega jednak, że niewiele może zrobić. - Nie jesteśmy kołem łowieckim i strzelać do zwierząt nie możemy – odpiera zarzuty o bezczynność Piotr Piętak, zastępca komendanta katowickiej straży miejskiej. Nie oznacza to, że strażnicy ignorują zgłoszenia o dzikach.
– Jeśli taki telefon otrzymamy, to wysyłamy partol. Czasem w przepłoszeniu wystarczy użycie świateł auta, czasem jednak niezbędna okazuje się pomoc myśliwego, bo dziki niekoniecznie chcą się nas słuchać – tłumaczy. W takiej sytuacji patrol przekazuje informację o dzikach do Wydziału Zarządzania Kryzysowego, które koordynuje akcję „odstrzału redukcyjnego” tych zwierząt.
Dzik miejski, czyli 120-kilogramowy odyniec
Pierwszą w historii miasta decyzję o rozpoczęciu odstrzału podjął w połowie października prezydent Piotr Uszok. Jak tłumaczył, w ostatnim czasie te zwierzęta zaczęły pojawić się na terenach zabudowanych, w tym parkach i na osiedlach, co spowodowało zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców.
Zgodnie z decyzją, w ciągu kolejnych 12 miesięcy odstrzelić można maksymalnie 50 sztuk dzików. – Ale czy rzeczywiście tyle ustrzelimy zależeć będzie od sytuacji – powiedział Iwo Slanina z Wydziału Zarządzania Kryzysowego katowickiego urzędu miasta. To myśliwy musi za każdym razem podjąć decyzję, czy zwierzęta stwarzają zagrożenie i czy warunki pozwalają na oddanie strzału.
- Nie mamy zamiaru wybijać tych zwierząt – zaznacza Slanina. I dodaje, że dzik jest niezwykle inteligentnym stworzeniem. - Jeśli odstrzelimy 1-2 sztuki ze stada, to ta gromadka ponownie się nie pojawi. Ewentualnie może przyjść inne stado – wyjaśnia. Przyznaje, że najwięcej zgłoszeń spłynęło z rejonu osiedla Kokociniec. Tam pod koniec października zastrzelono w sumie dziewięć sztuk, „w tym 120-kilogramowego odyńca, który spał za śmietnikiem”. Koleje dwie odstrzelono w okolicy starego stadionu Gwardii.
A co z Parkiem Kościuszki, o którym informował nasz internauta? – To teren o tyle problematyczny, że dziki nie przebywają tam stale – odpowiada Slanina. Co prawda może się zdarzyć, że jakieś osobniki tam zabłądzą, ale nie na długo. - W zeszłym tygodniu poleciliśmy myśliwemu zająć się Parkiem. Przeczesał cały teren, ale nie znalazł żadnych śladów obecności dzików – oświadcza.
W pozbyciu się dzików nie pomaga także specjalna pułapka ustawiona w parku ani usypianie dzików i wywożenie ich za miasto. - Zdarzało się, że takie dziki szybciej wracały, niż były wywożone. A wiemy o tym, bo za każdym razem dzik jest kolczykowany. Raz natrafiliśmy na takiego, co miał trzy kolczyki – mówi Piętak ze straży miejskiej.
Mieszkańcy nie bez winy
W rozwiązaniu „dzikiego problemu” nie pomagają czasem sami mieszkańcy Katowic. – Są tacy, którzy zżyli się z dzikami i już nie zawiadamiają o ich obecności policji ani straży miejskiej, a nawet wysypują i zostawiają na trawnikach resztki żywności, urządzając tym samym dzikom „darmową stołówkę” – stwierdza Piętak. Tak przyzwyczajone do obecności ludzi zwierzęta potrafią potem nawet spać pod schodami bloków.
Straż miejska apeluje, by podczas spotkania z dzikiem „nie udawać myśliwego i własnymi siłami próbować odganiać zwierzęta”. – Lepiej się po prostu wycofać po cichu, a nas poinformować - radzi Piętak.
Dziki widziano ostatnio w Parku im. Tadeusza Kościuszki:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu