W Sądzie Rejonowym w Sosnowcu rozpoczął się proces Anny i Mariana M., oskarżonych o molestowanie i znęcanie się nad własnym wnukiem. Według prokuratury dramat 12-letniego chłopca trwał przez wiele lat.
Sąd, ze względu na dobro dwunastolatka zdecydował, że proces będzie niejawny. Dziś odczytano akt oskarżenia. Kolejna rozprawa odbędzie się w kwietniu.
Dziadkowie chłopca nie przyznają się do winy.
W sądzie towarzyszyło im wielu członków rodziny i znajomych, którzy starali się zasłonić ich przed kamerami i aparatami fotograficznymi. Obecni byli także rodzice chłopca, który został w domu.
Psychiczne i fizyczne znęcanie się nad wnukiem
Jesienią ubiegłego roku dziennikarze "Superwizjera" i "Uwagi! TVN" ustalili, że 12-letni chłopiec przez wiele lat mógł być wykorzystywany seksualnie przez swoich dziadków.
Prokuratura przesłuchała podejrzanych pięć miesięcy po otrzymaniu zawiadomienia. Akt oskarżenia trafił natomiast do sądu pod koniec listopada zeszłego roku. Zawiera zarzuty obcowania płciowego z osobą poniżej piętnastego roku życia, molestowanie oraz psychiczne i fizyczne znęcanie się nad wnukiem. Do osobnego postępowania skierowano sprawę o posiadanie materiałów pornograficznych z udziałem osoby poniżej 15-go roku życia.
Rodzice "nie zdawali sobie sprawy"
Dwunastolatek mieszkał u dziadków w pierwszych latach życia, a później często przebywał pod ich opieką. Rodzice chłopca twierdzą, że nie zdawali sobie sprawy z tego, co się dzieje.
Dopiero w maju, zaniepokojeni dziwnym zachowaniem syna i jego lękiem przed dziadkami, poprosili o pomoc Komitet Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. Według terapeutki, chłopiec trafił do nich w bardzo złym stanie psychicznym.
- Rozmowa była niezwykle dramatyczna. Był tak zdenerwowany że wymiotował, wciąż upewniał się czy mu wierzę - mówi terapeutka Ewa Nowakowska.
Wstrząsająca, drastyczna relacja
Relacja chłopca jest wstrząsająca i pełna drastycznych szczegółów. Między innymi miał być zmuszany do uprawiania seksu oralnego z dziadkiem. Przez wiele lat nikomu o tym nie mówił, choć - jak twierdzi - zdawał sobie sprawę, że dzieje się coś złego. Zeznał, że dziadkowie mówili mu, że nikt nie uwierzy małemu dziecku i że za "wymysły" trafi do szpitala psychiatrycznego.
Dziadkowie chłopca to znana i szanowana w Sosnowcu rodzina. Dziadek przez wiele lat był prezesem dużej firmy budowlanej.
Obejrzyj materiał o dramacie 12-latka w relacji dziennikarzy "Superwizjera" i "Uwagi! TVN".
Autor: jl//kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24