Samotnego i bosego dwuletniego chłopca w koszulce z krótkim rękawem zauważyła wieczorem na ulicy w Chorzowie (woj. śląskie) mieszkanka. W domu był jego 11-miesięczny brat. Babcia "była w stanie upojenia alkoholowego", od matki "wyczuwalna była woń alkoholu", zaś "ujawniony ojciec nie utrzymuje z rodziną kontaktów". Dlatego chłopcy są w rodzinie zastępczej.
"Po zgłoszeniu przez komendę miejską policji w Chorzowie w dniu 27 września zdarzenia dotyczącego niespełna dwuletniego chłopca w samej bieliźnie, błąkającego się w centrum Chorzowa, sędzia referent tego samego dnia wszczął postępowanie o wydanie zarządzeń opiekuńczych wobec ww. małoletniego i jego niespełna rocznego brata" - poinformował nas dzisiaj Tytus Lewandowski, prezes Sądu Rejonowego w Chorzowie.
Po odebraniu ich rodzinie chłopcy spędzili jedną noc w Ośrodku Wsparcia Rodziny w Chorzowie, a następnego dnia sąd wydał zarządzenie o umieszczeniu ich w zawodowej rodzinie zastępczej, pełniącej funkcję pogotowia rodzinnego w Chorzowie.
Sędzia podał również przyczyny takiego stanu rzeczy: babcia chłopców, która miała się nimi zajmować, "znajdowała się w stanie upojenia alkoholowego" , od matki "wyczuwalna była woń alkoholu", a "ujawniony ojciec chłopców zamieszkuje w Pszczynie i nie utrzymuje z rodziną kontaktów".
Jak czytamy w przesłanym piśmie, u rodziców mają zostać przeprowadzone pilnie wywiady kuratora sądowego, a w miejscu zamieszkania babci - wywiad środowiskowy. Po otrzymaniu protokołów z wywiadów, sąd podejmie decyzję o dalszym losie chłopców.
Babcia usłyszała zarzut
Dwuletni chłopiec został znaleziony na placu Mickiewicza w Chorzowie w poniedziałek, 26 września około godziny 19. Z ustaleń policji wynika, że miała się nim zajmować 44-letnia babcia. Pod opieką miała także 11-miesięcznego wnuka, brata dwulatka. Badanie alkomatem wykazało, że miała około dwa promile alkoholu w organizmie.
- 44-latka usłyszała zarzut narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi za to do pięciu lat więzienia - powiedział nam w czwartek Arkadiusz Bień, rzecznik policji w Chorzowie.
Napiła się i zasnęła, dwulatek wyszedł i przewędrował 300-400 metrów
Mieszkanka Chorzowa, która znalazła chłopca, otuliła go kocem i powiadomiła policję. Dziecko było bose, miało na sobie tylko koszulkę i pampersa. Nie potrafiło powiedzieć, jak się nazywa i wskazać, gdzie mieszka. Zgromadzeni wokół niego mieszkańcy zrobili mu zdjęcie i opublikowali w mediach społecznościowych, by pomóc w poszukiwaniach rodziców. Sugerując się dłuższymi blond włosami, mylnie opisali dziecko jako dziewczynkę.
Akcję poszukiwawczą uruchomiła także policja.
Po dwóch godzinach, około 21 z policją skontaktowała się 20-letnia kobieta. - Powiedziała, że zobaczyła w internecie zdjęcie dziecka, które prawdopodobnie jest jej dwuletnim synem. Zdjęcie zrobione przez mieszkańców migrowało po sieci - relacjonował we wtorek Bień.
20-latka wyjaśniła policji, że około godziny 16 wyjechała na zakupy i spotkanie do sąsiedniego miasta. Synów zostawiła pod opieką swojej 44-letniej matki.
Kobieta wróciła do domu i czekała na syna. Policjanci na miejscu przebadali alkomatem ją i jej matkę. - Babcia napiła się i zasnęła, prawdopodobnie wtedy chłopiec wyszedł z domu i przewędrował około 300-400 metrów - mówił Bień.
Bracia zostali przebadani przez zespół pogotowia ratunkowego. Byli w dobrej formie. Jak przekazywał policjant, nic nie wskazywało na zaniedbanie, niedożywienie czy stosowanie przemocy.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja