Były szef MSWiA w rządzie SLD Krzysztof Janik oskarżony o korupcję. Sprawa rusza w sądzie od nowa

Prokuratura w Katowicach o sprawie Krzysztofa Janika (materiał archiwalny z 18.05.2017 r.) r.)
Prokuratura po wyroku: sąd nie zakwestionował zeznań świadka
Źródło: TVN24

Sąd Apelacyjny w Katowicach przekazał do ponownego rozpatrzenia sprawę korupcji, w której jednym z oskarżonych jest Krzysztof Janik, były szef MSWiA. Prokuratura zarzuca mu, że od katowickiej firmy z branży górniczej przyjął 140 tysięcy złotych łapówek. Polityk temu zaprzecza.

W sprawie oskarżonych było w sumie pięć osób. W pierwszej instancji jedna została skazana. Pozostali, w tym Janik, zostali uniewinnieni.

Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał dzisiaj jeden wyrok skazujący, a co do pozostałych oskarżonych postanowił przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Okręgowym w w Katowicach.

Pierwsze uniewinnienie i apelacja

Prokuratura oskarżyła w tej sprawie pięć osób, z których katowicki sąd okręgowy rok temu za winną uznał tylko jedną. Uniewinniając Janika (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska), sąd nie zakwestionował zeznań obciążającego go świadka. Dał mu wiarę, że politykowi przekazywano pieniądze. Wyrok uniewinniający zapadł, bo sąd uznał, że korzyści majątkowe nie były przyjmowane w związku z pełnieniem przez Janika funkcji publicznej i nie miał on wpływu na decyzje, na których zależało przedstawicielom spółki.

W złożonej apelacji prokuratura domagała się ponownego procesu, a większość obrońców – utrzymania w mocy wyroku I instancji. Obrońca jedynego skazanego chciał uniewinnienia. Rozprawa odwoławcza odbyła się pod koniec marca.

Cenny obraz w reklamówce

Sprawa dotyczy katowickiej firmy dostarczającej m.in. artykuły chemiczne dla kopalń. Przedsiębiorstwo przed laty miało poważne zaległości podatkowe. Zdaniem katowickiej prokuratury jej szefowie korumpowali Janika, a także b. wiceministra finansów za rządów SLD Wiesława C. i b. wicedyrektorkę Izby Skarbowej w Katowicach Elżbietę K.

W I instancji wyrok skazujący usłyszał jedynie były współwłaściciel firmy górniczej Antoni G. – za wręczenie Elżbiecie K. wartego 3 tys. zł obrazu. Sprawę Elżbiety K. sąd umorzył, uznając, że nie była świadoma tego, co jest we wręczonej jej reklamówce. Sąd uznał to za wypadek mniejszej wagi, który już się przedawnił. Od pozostałych zarzutów oskarżeni zostali uniewinnieni.

Brali łapówki kontra padli ofiarą pomówień

Prokurator Ewa Kordula przekonywała podczas rozprawy odwoławczej, że sąd I instancji wydał jedynie w części słuszny wyrok, potwierdzając, że oskarżeni wręczali bądź przyjmowali korzyści majątkowe. Nie zgadzała się też z poglądem, że korzyści majątkowe nie były wręczane w związku z pełnionymi funkcjami publicznymi.

Według obrony oskarżeni padli ofiarą pomówień głównego świadka oskarżenia – Andrzeja B. Jego zeznania i kalendarze, w których miało być odnotowywane wręczanie łapówek, według obrońców i oskarżonych są niewiarygodne.

"Nie popełniłem zarzucanego mi czynu, proszę o utrzymanie wyroku sądu okręgowego w mocy" – powiedział Krzysztof Janik.

Dowody zapisane w kalendarzu

Nieprawomocny wyrok ogłosił w kwietniu 2024 r. Sąd Okręgowy w Katowicach po procesie, który toczył się od października 2017 r. Śledztwo rozpoczęło się od zawiadomienia złożonego przez Andrzeja B. – wspólnika Antoniego G. Według niego ich spółka korumpowała urzędników, by mieć wpływ na kontrole skarbowe i uzyskać umorzenia podatkowe. Świadek obciążył Antoniego G. i inne osoby, które razem z nim zasiadły na ławie oskarżonych.

Jednym z ważnych dowodów w sprawie są zapiski w kalendarzu B. Ich wiarygodność kwestionowała obrona. W opinii prokuratury kalendarz potwierdza, że dochodziło do wręczania łapówek.

Sąd okręgowy ocenił, że zeznania Andrzeja B. (który skorzystał z klauzuli niekaralności przysługującej osobie, która zawiadomi organy ścigania o korupcji) są co do zasady wiarygodne, choć nie brakowało w nich spekulacji. Nie zdyskredytował też w całości zapisków w jego kalendarzu. Sąd I instancji nie znalazł też powodów, dla których świadek B. miałby pomawiać Janika.

Brał pieniądze, ale nie jako poseł

Wyrok uniewinniający zapadł, bo sąd uznał, że korzyści majątkowe nie były przyjmowane w związku z pełnieniem przez Janika funkcji publicznej i nie miał on wpływu na decyzje podatkowe czy kontrakty, na których zależało przedstawicielom spółki.

Janik stanowczo zaprzeczał, by przyjął jakąkolwiek korzyść majątkową. W wyjaśnieniach złożonych przed sądem okręgowym – choć nie wypierał się znajomości z właścicielami górniczej spółki – oświadczył też, że nigdy nie podejmował żadnych działań w jej imieniu.

Zarzuty wobec Janika dotyczyły lat 2004-2005. Był on w tym czasie posłem SLD. Według prokuratury przyjął od katowickiej firmy 140 tys. zł – w 13 ratach – za pośrednictwo w skontaktowaniu jej przedstawicieli z pełniącymi funkcje publiczne w organach skarbowych osobami, które mogłyby pomóc w pozytywnym zakończeniu kontroli skarbowych i umorzeniu części należności podatkowych. Miał także umożliwić kontakt z szefami kopalń i spółek węglowych, którzy mogli mieć wpływ na wybór ofert i preferować w przetargach spółkę należącą do G. i B. Janik usłyszał 13 odrębnych zarzutów. Od wszystkich został w I instancji uniewinniony.

Odnosząc się do decyzji organów skarbowych, które objęły zobowiązania podatkowe górniczej spółki restrukturyzacją, umarzając połowę odsetek od zaległości podatkowych (chodziło łącznie o ok. 2,5 mln zł), sąd okręgowy uznał, że firma ta mogła skorzystać z restrukturyzacji, a podjęte decyzje były zgodne z ówczesną interpretacją przepisów i przed jej wydaniem zasięgano opinii. Dlatego nie ma żadnych przesłanek, że zapadły one z naruszeniem prawa.

Uniewinnieni

Uniewinniony przez sąd okręgowy został także Wiesław C., który był posłem SLD kilku kadencji Sejmu, a w latach 2001-2004 sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów i generalnym inspektorem kontroli skarbowej. Został oskarżony o przyjęcie 240 tys. zł "w zamian za przychylność i gotowość podjęcia działań należących do jego kompetencji". Miał też udzielać G. porad w zakresie prawa podatkowego i wskazywać pełniące funkcje w organach skarbowych osoby, które rozpoznawały sprawy podatkowe spółki i mogły decydować o umorzeniu należności.

Wyrok uniewinniający w I instancji usłyszał także Henryk Ś., który jako jedyny z oskarżonych nie miał zarzutów o charakterze korupcyjnym. Został oskarżony o przekroczenie uprawnień. Miał namawiać Elżbietę K. do przychylności wobec firmy G. i B. Sąd nie potwierdził, że Ś. naciskał na K., narażając w ten sposób na szkodę interes publiczny. Nie ma dowodów, by decyzje organów skarbowych były niezasadne czy bezprawne – uznał sąd okręgowy.

Czytaj także: