Burmistrz Mikołowa wyznał publicznie, że zakochał się swojej asystentce. Chciał zyskać spokój, może stracić stołek. Radni z prawa i lewa są zgodni: powinien odejść z urzędu, albo ona powinna. Powód: podejrzenie nepotyzmu.
O romansie Stanisława Piechuli i Aleksandry Czech dowiedziała się cała Polska. Burmistrz Mikołowa publicznie ogłosił - w mediach społecznościowych - że zakochał się ze wzajemnością w swojej asystentce. Chciał w ten sposób zyskać spokój, spotykać się z wybranką serca otwarcie, nie wzbudzając sensacji (chociaż plotki już były).
Nie udało się.
Po krótkich owacjach za odwagę zaczęło się besztanie. Nie tylko na forach internetowych. Piechula został wezwany przez radę miejską "do wyjaśnienia domniemanych kwestii tzw. awansu oraz gratyfikacji finansowych na rzecz podwładnej, relacji intymnych w godzinach pracy, należytego wykonywania obowiązków służbowych".
Radni zawnioskowali do burmistrza o "radykalne rozwiązanie dalszej współpracy zawodowej, która nie powinna być łączona z relacjami osobistymi".
Co ciekawe, kwestia romansu burmistrza i asystentki zjednoczyła radnych z lewa i prawa. Zarówno ci z PiS, jak i z PO byli inicjatorami referendum w sprawie odwołania Piechuli. Wcześniej mikołowski klub PO, którego Piechula był członkiem, zażądał wystąpienia z szeregów partii.
Awanse, podwyżki
Piechula wypisał się z PO na początku marca. Ale mieszkańcom i radnym nie dość.
Powinien odejść z urzędu, albo asystentka powinna odejść - oczekiwali. - Nie jestem śledczym, ale ta sytuacja nie jest transparentna - powiedział nam Michał Rupik, przewodniczący rady miejskiej w Mikołowie. Jego zdaniem w podobnych sytuacjach zawsze istnieje podejrzenie nepotyzmu, jak przy zatrudnianiu krewnych, które jest prawnie zakazane w urzędach.
Piechula w odpowiedzi do rady miasta zapewnił, że "sprawa dotycząca [jego] osobistego życia i dokonywanych wyborów nie ma i nie miała wpływu" na sprawowanie funkcji burmistrza.
"W odniesieniu do finansów naszego miasta zawsze kieruję się zasadami celowości, zasadności i gospodarności" - tak odniósł się do pytań o podwyżki i awanse dla swojej asystentki.
Gdy pytaliśmy o to Piechulę tuż po jego gorącym wyznaniu, przyznał, że to on awansował Czech na asystentkę burmistrza i dwukrotnie dał jej podwyżkę.
W rozmowie z tvn24.pl zapewniał, że nie zamierza ustępować z urzędu ani zwalniać kochankę. A przesuwanie Czech do innej jednostki miejskiej określił jako "ukojenie opinii publicznej". - I tak pozostałaby moją podwładną i nadal bym decydował o jej podwyżkach i awansach - wyjaśniał.
Pod naciskiem tak jednak zrobił - asystentka pracuje w innej miejskiej placówce, a mikołowian to nie ukoiło.
Bo "tworzy nowe etaty i zatrudnia znajomych"
W środę w Mikołowie został zawiązany komitet referendalny na rzecz odwołania Piechuli ze stanowiska burmistrza. Lista zarzutów ma 15 punktów. Podajemy te dotyczące romansu za portalem mojmikolow.pl:
- Szkodzi wizerunkowi miasta. Posługując się marketingiem politycznym dba głównie o swój prywatny wizerunek, wykorzystując w tym celu media społecznościowe i prasę opłacaną publicznymi pieniędzmi.
- Tworzy nowe etaty, które do tej pory nie był potrzebne i zatrudnia swoich znajomych.
- Wykorzystując fakt, że zarówno on jak i zatrudniona przez niego asystentka mają nienormowany czas pracy, zamiast pracować „urzędował” ze swoją podwładną w jednym z katowickich hoteli. Kiedy dowiedział się, że o sprawie tej postanowiła napisać jedna z gazet, ubiegając publikację, szybko oświadczył publicznie na swoim profilu na Facebooku, że „jest w swojej asystentce zakochany po uszy i chce z nią przebywać non stop”, a następnie stworzył dla niej stanowisko w jednej z gminnych jednostek, wbrew stanowisku Rady Miejskiej, które przedstawił Przewodniczący Rady Miejskiej w imieniu radnych.
Jak go odwołają, znowu wystartuje
Inicjatorzy referendum zawiadomili już o zamiarze zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum Piechulę oraz katowicką delegaturę Krajowego Biura Wyborczego. Teraz muszą zebrać podpisy od 10 procent osób uprawnionych do głosowania, czyli od około 3 tysięcy mikołowian.
Piechula nie miał dzisiaj czasu na komentarz dla naszego portalu.
Na portalu mojmikolow.pl powiedział, że zarzuty są absurdalne i jeśli zostanie odwołany, wystartuje w wyborach przedterminowych.
Burmistrz twierdzi, że inicjatorzy referendum to stara ekipa rządząca miastem, która chce wrócić do władzy.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: facebook