Kierowca, który doprowadził do wypadku na drodze krajowej numer 1 w Bogusławicach, usłyszał w piątek zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w wielkich rozmiarach. Ucierpiało 31 osób, sześć nadal przebywa w szpitalu.
- Kierowca cysterny złożył wyjaśnienia, przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wyraził skruchę i ubolewanie z powodu, że tyle osób ucierpiało - przekazał prokurator Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
- Według jego relacji, zauważył w bocznym lusterku, że coś się dzieje z jego samochodem, wspominał o zadymieniu. Skupił się na tym i ta chwila nieuwagi doprowadziła do wypadku - dodał Budzik. Wobec kierowcy zastosowano dozór policji i 15 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.
Budzik przypomniał, że prokurator był obecny w czwartek na miejscu zdarzenia, gdzie przeprowadził najpilniejsze oględziny. Prokuratura zasięgnie w tej sprawie opinii biegłego w zakresie rekonstrukcji wypadków drogowych. Weryfikacji będą podlegać między innymi wstępne ustalenia policji dotyczące uszkodzenia opony jednego z pojazdów jako prawdopodobnej przyczyny katastrofy.
Sześć osób nadal w szpitalu
Najpoważniejsze obrażenia w czwartkowym wypadku na DK 1 w Bogusławicach odnieśli kierowcy. Byli zakleszczeni w pojazdach, musieli ich wyciągać strażacy. Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego podało w piątek, że sześć osób nadal pozostaje w szpitalach. Według rzeczniczki wojewody Aliny Kucharzewskiej, stan czterech osób z najpoważniejszymi obrażeniami, który w czwartek określano jako ciężki, nie pogorszył się i na tę chwilę nie ma zagrożenia dla ich życia.
Dwie osoby są hospitalizowane w Częstochowie. - 38-letnia kobieta, przywieziona jako pierwsza, ma stłuczone płuca. Jej stan psychiczny jest gorszy niż fizyczny - powiedział nam Zbigniew Bajkowski, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Częstochowie.
- Wszyscy kierowcy trzech pojazdów byli trzeźwi. Pobrano im krew na obecność innych substancji. Sprawdzone będzie wersja, czy przyczyną wypadku było pęknięcie opony, czy zawinił któryś z kierowców, czy była to usterka techniczna - mówi Krzysztof Budzik, rzecznik Prokuratory Okręgowej w Częstochowie.
DK1 jest już przejezdna. Ruch przywrócono o godzinie 1.30 w nocy z czwartku na piątek.
31 poszkodowanych, nikt nie zginął
Do zderzenia trzech pojazdów doszło w czwartek przed godziną 14 na remontowanym odcinku drogi krajowej numer 1 na wysokości miejscowości Bogusławice w powiecie częstochowskim.
Ze wstępnych ustaleń policjantów z drogówki wynika, że w ciężarowej cysternie przewożącej materiały sypkie, prawdopodobnie pękła opona, w wyniku czego kierujący utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w poprzedzający go autokar. Autobus z kolei uderzył w przyczepę jadącej przed nim ciężarówki, przewożącej materiały łatwopalne. Po zderzeniu pojazdy stanęły w płomieniach.
Według informacji policji, w wypadku poszkodowanych zostało 31 osób. Nikt nie zginął, jednak 13 poszkodowanych natychmiast trafiło do szpitali. Dwóch kierowców i pasażer autokaru zostali przetransportowani śmigłowcami do szpitali w Łodzi, Krakowie i Opolu, kolejne osoby karetkami do szpitali w Częstochowie i Radomsku.
Pozostałych uczestników wypadku przewieziono do pobliskiej szkoły podstawowej w Kruszynie, gdzie udzielono im pierwszej pomoc medycznej i psychologicznej. Następnie zostali przewiezieni do szpitali w Częstochowie w celu dokładnej diagnostyki.
Autokarem podróżowali obywatele Ukrainy. Przyjechali do Polski do pracy. Zgodnie z procedurami epidemiologicznymi, po przyjeździe powinni być poddani siedmiodniowej kwarantannie. 25 z nich przebywa w tej chwili w środku w Złotym Potoku. - Jeszcze dzisiaj będą od nich pobrane wymazy do badań na obecność koronawirusa. Chcemy mieć pewność co do stanu ich zdrowia, bo mieli przecież bezpośredni kontakt ze służbami ratowniczymi – powiedziała w piątek Alina Kucharzewska.
Akcja ratownicza i gaśnicza trwała kilka godzin. Po jej zakończeniu czynności wykonywali policjanci. Zabezpieczyli miejsce zdarzenia i ślady kryminalistyczne, wykonali oględziny oraz przeprowadzili wstępne czynności, zmierzające do ustalenia danych wszystkich osób biorących udział w zdarzeniu.
W całej akcji udział brało ponad 50 policjantów z komendy w Częstochowie, którzy zostali wsparci specjalistami z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Odcinek "pełen pułapek"
Krajowa jedynka to główna trasa, łącząca północ Polski z południem, Śląsk z Łodzią i Warszawą. Obecnie 70 kilometrów trasy jest w przebudowie. Samochody poruszają się trzema wąskimi pasami i, jak mówił na antenie TVN 24 Michał Trocki z TVN Turbo, odcinek ten "pełen jest pułapek".
- Trasa wyznaczona jest za pomocą plastikowych barier, które powinny być wypełnione wodą, a nie są i wchodzą na pasy ruchu. Słupki rozdzielające pasy przestawiają się i pasy robią się węższe - wymieniał Trocki. W efekcie kierowcy zmuszeni są co chwilę hamować, co może przyczynić się do wypadku. - Od poniedziałku jechałem tamtędy cztery razy i za każdym razem było jakieś awaryjne hamowanie - mówił dziennikarz. Jego zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby namalowanie linii na jezdni, wyznaczających pasy ruchu.
Policja radzi omijać ten odcinek drogi.
Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24