Janusz Szymik żąda od kurii bielsko-żywieckiej odszkodowania za wykorzystywanie seksualne, którego miał doznać od proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim, gdy był nastoletnim ministrantem. Kolejna rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej wezwał na przesłuchanie biskupa Romana Pindla. Ten nie zdążył jednak złożyć zeznań.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej odbyła się kolejna rozprawa w procesie Janusza Szymika przeciwko kurii bielsko-żywieckiej. Mężczyzna domaga się trzech milionów złotych odszkodowania za cierpienia, jakich miał doznać w wyniku wielokrotnego zgwałcenia przez księdza Jana W., byłego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim.
Sprawa nadużyć na nastoletnim chłopcu była latami tuszowana przez ówczesnego biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego. Ten w ubiegłym roku został za brak reakcji na działania księdza pedofila ukarany przez watykańską Kongregację Nauki Wiary. Szymik podkreśla, że nie szuka zemsty, ale ma ogromny żal do biskupa Rakoczego. Zgłosił się do niego już w 1993 roku. Dopiero następca Rakoczego, biskup Roman Pindel, usunął księdza z parafii w miejscu zamieszkania Szymika. Przeprowadzono postępowanie kanoniczne, które doprowadziło do ukarania proboszcza.
Biskup Pindel został w czwartek wezwany na przesłuchanie jako świadek. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Sąd zdecydował o wyłączeniu jawności rozprawy.
Czytaj też: Watykan ukarał biskupa Rakoczego. Chodzi o "sprawy nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych"
Szymik: mija 30 lat, odkąd te sprawę pierwszy raz zgłosiłem
W następnej kolejności sąd zaplanował w czwartek przesłuchanie Szymika. - W tym roku mija 30 lat, odkąd tę sprawę pierwszy raz zgłosiłem biskupowi Rakoczemu, który robił wszystko, by ta sprawa nie ujrzała światła dziennego. Dlatego jest mi ciężko - powiedział nam Szymik przed rozprawą, wyrażając przekonanie, że sąd nie uzna, iż doszło do przedawnienia.
Szymik przypomniał, że w 2014 roku po jego powtórnym zgłoszeniu przestępstwa biskup Pindel w trybie natychmiastowym odsunął księdza W. z urzędu proboszcza i z parafii, a potem wdrożył procedurę kanoniczną. W. został skazany prawomocnym wyrokiem kanonicznym na pięć lat życia w odosobnieniu, a Rakoczy dostał zakaz uczestniczenia w nabożeństwach i nakaz życia w duchu pokuty.
Janusz Szymik: dotychczas nie było mowy o jakiejkolwiek ugodzie
Biskup Pindel nie zdążył złożyć swoich zeznań.
Janusz Szymik powiedział po wyjściu z sali, że pytania były bardzo szczegółowe. Chodzi m.in. o określenie, na kim spoczywa obowiązek odszkodowawczy, czy na archidiecezji krakowskiej, która wówczas obejmowała tereny parafii w Międzybrodziu Bialskim, czy też na powstałej w 1992 roku diecezji bielsko-żywieckiej. - Sąd musi rozstrzygnąć to. (...) Z tego, co się orientowałem, wszystkie prawa i obowiązki przeszły z automatu na tworzące się diecezje. (...) Parafia w Międzybrodziu Bialskim weszła w skład diecezji bielsko-żywieckiej, z całym majątkiem. Jest zatem następstwo prawne - powiedział Szymik. Jak dodał, dotychczas nie było mowy o jakiejkolwiek ugodzie. Kolejna rozprawa odbędzie się 31 sierpnia. Wówczas przesłuchany zostanie biskup Pindel. To może być ostatni przesłuchiwany.
Pełnomocnik Szymika: Kościół pokazuje pokrzywdzonym, że przeczołga ich przez wszystkie instancje
Mecenas Artur Nowak, pełnomocnik Janusza Szymika, w rozmowie z TVN24 podkreślił, że w czwartek poszkodowany przez proboszcza przez cały dzień opowiadał w sądzie o swoim cierpieniu.
- To było dla niego bardzo trudne przesłuchanie. To jest dla mnie zawsze zadziwiające, bo uczestniczę w wielu tego typu procesach, że Kościół za każdym razem przegrywa i wie o tym, że tym razem również przegra. Natomiast wychodzi chyba z takiego założenia, że "wiemy o tym, ale damy taki sygnał innym pokrzywdzonym, którzy by śmieli występować z takimi roszczeniami, że przeczołgamy ich do samego końca, że będą musieli znieść to upokarzające przesłuchanie, że będą musieli przejść z tym swoim roszczeniem przez wszystkie instancje" - ocenił Nowak.
Zdaniem pełnomocnika pokrzywdzonego, gdyby Kościół nie kierował się - jak stwierdził - swoją dumą i "chytrością", tylko swoim interesem i autorytetem, "takie sprawy by załatwiał w drodze ugód".
Źródło: TVN24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24