Kobieta szła z Rysianki w kierunku Hali Miziowej. Zadzwoniła na 112, informując "o sporej utracie sił oraz o wątpliwościach, czy dotrze do celu". I kontakt z nią się urwał. Był wtorek, godzina 13.30. Na poszukiwania ruszyło prawie 70 ratowników górskich, a także strażacy i słowaccy ratownicy. Około północy policjanci znaleźli turystkę w domu w Goczałkowicach-Zdroju (woj. śląskie). Nie wiedziała, że była poszukiwana.
Wtorek, Beskid Żywiecki. Około 13.30 turystka zadzwoniła na numer 112. Ze zgłoszenia wynikało, że nie ma sił iść dalej.
- Kobieta powiedziała dyspozytorowi, że błądzi. Powiedziała, że poszła z Hali Miziowej na Pilsko i wracając, schodząc, pomyliła szlaki i wylądowała na Rysiance. Postanowiła zejść z Rysianki na Miziową. Mieliśmy tylko takie kilkunastosekundowe nagranie - mówi Marcin Szczurek, naczelnik Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Mogła zejść do Żabnicy, skąd odjeżdżają autobusy. Ale może zostawiła samochód w Korbielowie i dlatego wracała na Miziową? Nie wiemy, dlaczego wybrała taką trasę, bo rozmowa została przerwana, a dyspozytorowi nie wyświetlił się numer telefonu, z którego dzwoniła - dodaje Szczurek.
Nie mogli oddzwonić i dopytać, gdzie jest. Turystka też już nie zadzwoniła.
Turystki szukali ratownicy polscy i słowaccy, strażacy i policjanci
Ratownicy wyruszyli z Hali Miziowej na poszukiwania turystki i opisali zdarzenie w mediach społecznościowych, prosząc wszystkich o pomoc.
GOPR podał w poście, że kobieta szła z Rysianki czerwonym szlakiem w stronę Hali Miziowej. "Poinformowała dyspozytora o sporej utracie sił oraz o wątpliwościach, czy dotrze do celu. Po podaniu tylko tych informacji kontakt z kobietą się urwał. Policja nie ma możliwości skontaktowania się z nią, gdyż jej telefon nie posiada karty SIM".
Jak mówi Szczurek, turystki szukało prawie 70 ratowników górskich. Wspierali ich policjanci z Jeleśni, strażacy z Żywca i Sopotni Małej. Także po stronie słowackiej kobiety szukali ratownicy z Horskiej Záchrannej Služby (odpowiednik polskiego GOPR).
- Zawiesiliśmy poszukiwania o północy. Po tym, gdy przeszliśmy wszystkie szlaki na Pilsko i Rysiankę - mówi Szczurek. I dodaje: - O 1.30 policja poinformowała nas, że pani jest w domu.
We wtorek przed godziną 23 GOPR poinformował w mediach społecznościowych, że kobieta "została namierzona w terenie miejskim przez funkcjonariuszy policji".
Była w domu, nie wiedziała, że jej szukali. Policja: powiedziała, że chciała tylko zapytać o drogę
- Około północy po namierzeniu telefonu przez policyjny wydział techniki operacyjnej znaleźliśmy poszukiwaną kobietę w jej domu w Goczałkowicach-Zdroju. Była cała i zdrowa - mówi Paweł Matuszczak, rzecznik policji w Żywcu. I dodaje: - Kobieta powiedziała, że nie miała świadomości, że była poszukiwana. Tłumaczyła, że zadzwoniła na 112, bo pomyliła szlaki i nie wiedziała, czy dotrze do celu. Szła sama. Była przejęta. Połączenie przerwało się w połowie słowa, ponieważ kobieta miała problem z telefonem.
- Można do nas zadzwonić i spytać o drogę. Można dzwonić z pytaniem o warunki pogodowe w górach, o to, jak się przygotować do wyprawy. Ale jeśli ktoś wzywa pomocy, mówi, że słabnie i gubi szlak, a potem udaje mu się bezpiecznie dotrzeć do domu, niech poinformuje o tym służby, niech wykona to drugie połączenie - podkreśla naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR.
Poleca też korzystanie z aplikacji "Ratunek", która pokazuje lokalizację turysty, wzywającego pomocy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: GOPR Beskidy