Nastolatkowie zamiast do szkoły, poszli do parku. Weszli na zamarznięty zbiornik wodny i lód zarwał się pod nimi. Mogłoby już ich nie być na świecie, gdyby nie pan Paweł. - Szukałem dużej deski. Wziąłem ją i idę tam, na boso. Widzę, że jest dziura, dookoła lód. Podbiegłem tam, kucnąłem, może klęknąłem czy może położyłem się nawet i tak tę deskę podałem - opowiada nam mężczyzna.