Tylko w TVN24 GO
"Świat mi się zawalił, bo wszystko robiłam, żeby tam się pojawić. Od razu napłynęły mi łzy do oczu"
Sześcioro pływaków wróciło do Polski, zanim Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio się rozpoczęły. Dominika Kossakowska, Aleksandra Polańska, Alicja Tchórz, Mateusz Chowaniec, Jan Hołub i Bartosz Piszczorowicz stracili szansę startu przez błąd, jaki popełnił Polski Związek Pływacki przy zgłaszaniu naszych reprezentantów. - Świat mi się zawalił, bo wszystko robiłam, żeby tam się pojawić. Od razu napłynęły mi łzy do oczu, bo wiedziałam, że nic się nie zmieni - mówi w rozmowie z Filipem Folczakiem z TVN24 Aleksandra Polańska, rekordzistka Polski seniorów. Mistrzyni Polski w pływaniu Alicja Tchórz tłumaczy, że "trudno jest się podnieść, trudno znaleźć dalej sens w tym, co się robi". - Moim marzeniem było wystartowanie na igrzyskach olimpijskich i wywalczenie finału. To był mój cel, który legł w gruzach - dodaje. Tego, że nie ma jej na liście startowej, dowiedziała się od kolegi. - Myślałam, że to był jakiś błąd, niedopatrzenie - mówi Tchórz. Robert Daniszewski, trener Aleksandry Polańskiej, tłumaczy, że uruchomili wszystko, co tylko mogli, ale "przepisy są nieubłagane". - Od początku było wiadomo, że nie będzie szans ani możliwości żadnych zmian - przyznaje. - Słuchanie załamanego głosu zawodnika to jest bardzo trudne - mówi. Wycofane zawodniczki nie są w stanie po tej sytuacji wrócić do treningów. - Na pewno szybko nie podejmę się wejścia do wody, bo jest dla mnie obrzydliwe to, co się stało - podkreśla pływaczka Dominika Kossakowska. - Myślę, że muszę jeszcze trochę odpocząć, nie dam rady wejść do wody. Gdybym musiała to zrobić teraz, to mogłabym skończyć z pływaniem - mówi Polańska.