Blizny. Onkologia
"Tata do samego końca miał nadzieję. Gdyby nie pandemia, żyłby dłużej i być może tak się nie męczył"
Chorobą, która nie może czekać na koniec pandemii COVID-19, jest nowotwór. Tutaj czas ma ogromne znaczenie. Pani Agata zachorowała na raka jelita grubego. Jak przyznaje, od samego początku miała problemy, by uzyskać chociażby skierowanie na badania profilaktyczne krwi. - Zadzwoniłam do lekarza rodzinnego, usłyszałam: po co mi to skierowanie, przychodnia nie ma pieniędzy, żeby sobie je rozdawać, zwłaszcza, że jest pandemia - wspomina w programie "Blizny. Onkologia". 29-latka mieszka pod Poznaniem, ale leczenie kontynuuje w Szczecinie. - Tata do samego końca nie przyjmował, że on z tej choroby nie wyjdzie. Do samego końca miał nadzieję. Nie byliśmy w stanie mu powiedzieć, że jest bardzo źle - wspomina pani Karolina, której ojciec zmarł na nowotwór płuc. W jej ocenie raka w czasie pandemii "się nie leczyło". - Od marca do listopada, kiedy nie przeszliśmy do szpitala w Gdyni, tata miał przerwę, jakby to nie był człowiek chory - dodaje. Prof. Piotr Wysocki, kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, w rozmowie z Adrianną Otrębą przyznaje, że zawsze byli na krawędzi wydolności i w tej chwili tę krawędź przekroczyli. - Częściej trafiają pacjenci w zdecydowanie bardziej zaawansowany stadium choroby nowotworowej. Ta fala uderzeniowa w onkologię dopiero u nas się pojawia i ona będzie znacznie dłuższa – komentuje.