Bez polityki
Wojciech Tochman o karze dożywocia: sąd skazuje człowieka na wieczny loch, to dopiero jest hodowanie bestii
W styczniu 1996 roku w Warszawie na Tarchominie doszło do makabrycznej zbrodni, w wyniku której 22-letnia kobieta została brutalnie zamordowana kijem bejsbolowym. Policja ustaliła, że sprawcami są trzej uczniowie klasy maturalnej. - To były ciężkie czasy, ludzie bali się wychodzić na ulicę. Pamiętam tę falę morderstw, dziennikarze wmawiali nam, że to są młode bestie. To jest niewiarygodne, że nikt z dziennikarzy nie zapytał, kim są ci maturzyści i dlaczego poszli dla kilku ciuchów zabić. Nie padło takie pytanie ani w mediach, ani w sądzie - mówi Wojciech Tochman, reporter i pisarz, autor książki "Historia na śmierć i życie", która jest hołdem dla Lidii Ostałowskiej, która jako pierwsza zaczęła dokumentować tę tragedię. Wśród skazanych za zbrodnię na Tarchominie była Monika Osińska. Została pierwszą kobietą w Polsce, która dostała wyrok dożywocia. Tochman, pracując nad książką, odwiedził ją w zakładzie karnym. - Rozmawialiśmy trzy godziny. Ku mojemu niezadowoleniu obok siedziała funkcjonariuszka w mundurze, takie nieme ucho w mundurze, co nie było konieczne, bo to nie jest wymagane prawem, ale tak się w Polsce w pracuje. Władza pokazuje, że jest. To było zademonstrowanie Osińskiej, że ona nie jest panią własnych słów i myśli - wskazał. Rozmówca Piotra Jaconia wyznał, że choć powszechnie uważa się, że Osińska zabiła, to on jest innego zdania. - Uważam, że Monika Osińska nie zabiła - przekonuje. Tochman przez całe dotychczasowe życie uważał także, że kara dożywocia jest karą humanitarną, jednak dziś jest zdania, że sąd skazując człowieka "na wieczny loch" hoduje bestię. - Prof. Andrzej Rzepliński, który się na tym zna, mówi, że istotą kary jest nadzieja. Kiedy nie ma nadziei, to kara niczemu nie służy. Pozbawienie jej jest też stworzeniem niebezpieczeństwa dla służby więziennej, ponieważ taki człowiek nie ma już nic do stracenia - wyjaśnił. W tym roku Osińska została przedterminowo zwolniona z odbywania kary i wyszła na wolność.